- Słuchaj, Zaćmiona. Ty się nie interesuj lepiej. Mam zadanie do wykonania i nie jest nim rozmowa z tobą, więc ucisz się, dobra?
Kotce po drugiej stronie granicy zrzedła mina. Widząc, jak ruda zaczęła się rozglądać za czymś, zapytała:
- Czego szukasz?
- Nie twoja sprawa.
- To ja już idę. Mentorka potrzebuje mchu który nazbierałam - i poszła. Świetnie.
"Wielkie dzięki, Szept! Świetna miejscówka na zbieranie mchu. Szkoda, że tak blisko granicy! I że Klifacy też o tym wiedzą!" Znalazła kawałek, który ledwo nadawał się na jedno posłanie i po wydrapaniu na jednym z kamieni karykatury mentora, po której później przejechała pazurami, wróciła mniej-więcej tam, skąd wyruszała.
***
- Zmęczona?
Nie chcąc zostać wyśmiana odpowiedziała, że nie.
- To w takim razie pobiegnij sobie jeszcze do Kamiennych Strażników i do obozu. Ja jestem już głodny, więc idę, pa!
Ehh, no cóż. Nie żeby uważała, że może jej rozkazywać. Po prostu uznała, że im więcej będzie trenować, tym większe prawdopodobieństwo, że zostanie mianowana. A to już musi być za chwilę! Nie zamierzała gnić z tymi mysimi móżdżkami w legowisku ani chwili dłużej! No to biegła. Biegła, biegła i wreszcie dobiegła. Miała już zawracać, gdy usłyszała:
- Witaj ruda koleżanko "sklej pysk"!
No tak. Panienka zaćmiony umysł. Chorobę jakąś miała chyba.
- Nie nazywaj mnie tak, rozumiesz? Bo dostaniesz nauczkę. - zbliżyła się do niej niebezpiecznie. Zaraz tu dojdzie do walki. I Pożar nie zamierzała oszczędzać pazurów.
<Zaćmiona?>
[351 słów + biegi długodystansowe]
[przyznano 7% +5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz