— Myślę, że tak. — Przytaknęła, otulając się ogonem. — Nie raz widziałam, jak zaczepia innych starszych lub wojowników, którzy zbliżają się do wieku odpoczynku. — Westchnęła, zamyślając się. — Ciekawe, czy zawsze taki był, czy to tylko starość uderza mu do głowy? — Zmarszczyła nos, ale szybko potrząsnęła głową, jakby odganiając myśl.
— Hah, wydaje mi się, że mógł taki być! Nie wygląda na niestabilnego psychicznie, jest po prostu dziwny. Nikt by za nim nie tęsknił, chyba nawet nie ma rodziny. — Stwierdziła pewnie Zaćmiona Łapa, mrużąc swoje żółte oczy. Co jakiś czas zerkała w stronę półki z ziołami, gdzie jej uwagę przyciągały krwisto czerwone jagody.
— Tak, koty by zapłakały z szacunku, ale nie dlatego, że go lubiły. A jeśli chodzi o rodzinę, to jego siostrą była Pluskająca Krewetka. Była bardzo miłą kotką, szkoda, że już jej nie ma. Spotkamy się z nią kiedyś w Klanie Gwiazdy. — Miauknęła smutno Pietruszkowa Łapa, która, choć znała Krewetkę tylko z widzenia, wielokrotnie słyszała, że była miłą wojowniczką i troskliwą starszą.
Na wzmiankę o brązowej kotce, Zaćmiona Łapa na chwilę zamilkła, nie poruszając się przez dłuższą chwilę. Po chwili jednak wróciła do swojej zwykłej, beztroskiej postawy, a błysk w jej oczach ani na moment nie zniknął.
<Zaćmiona Łapo?>
[277 słów, do treningu medyka]
[przyznano 6%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz