- Ale czemu? - spytała kotka, wychodząc z wody. Otrząsnęła się, żeby wysuszyć futro. Diament od razu uskoczył na bok. –-Nauka pływania jest bardzo ważna. Zobaczysz wkrótce, że ta umiejętność jest przydatna. - zachęcającym ruchem wskazała głową strumień. - No dalej, dasz radę. Możemy po pływaniu pójść na wspinaczkę na drzewa. - jego mentorka wiedziała, że wspinanie się było jednym z jego hobby. Kilka wschodów słońca temu pogodził się z tym, że nie ma skrzydeł i że nie będzie mógł latać. Ale nadal lubił chodzić po drzewach. Już nie mógł się doczekać na kolejną lekcję, więc niepewnie postawił jedną łapę w wodzie i po uderzeniu serca ją wyjął.
- Mokre, mokre! - zaczął skakać w kółko z łapą podniesioną w górze. - Mam mokrą łapę, pomocy! - zawołał tak żałośnie, że już nawet jego mentorka wyglądała, jakby się miała nad nim zlitować, jednak to niestety trwało tylko przez chwilę. Zaraz na jej pysk wrócił wyraz stanowczości.
- Uspokój się, Diamencie. - to zdanie nawet nie doszło do jego uszu, znowu zakręcił się w kółko, piszcząc z rozpaczą. - Nie utopisz się. To tylko woda. - powiedziała Jeżyk.
- To aż woda! - zawołał kocur, uspokajając się. Już nie skakał w kółko, ani nie piszczał, ale za to cofnął się o krok od strumienia. - Poza tym nie chodzi mi o to, że się utopię, tylko o to, że będę cały mokry! Wiesz, ile potem będę musiał się myć? - pokręcił głową, ale wizja skakania po drzewach była kusząca… W końcu podniósł wysoko łeb i wypiął pierś. - Dobrze. Zrobię to. - powiedział i wszedł powoli do wody. Stał w płyciźnie, nie mocząc jeszcze futra na brzuchu. - Zaczynajmy. Proszę. - chciał to już mieć za sobą.
- Na razie, postójmy tu przez chwilę. - Jeżyk tego nie powiedziała, ale srebrny wiedział, że chciała, żeby się oswoił z wodą. Dlatego uśmiechnął się i próbował wyglądać na zrelaksowanego. W rzeczywistości jednak cały był spięty. Nie był w stanie nic mówić. Po prostu nie mógł znieść tego, że sierść na jego łapach przesiąkała i robiła się taka nieprzyjemnie ciężka. - Wszystko w porządku? - spytała jego mentorka po chwili. Pokiwał głową. - W takim razie wejdźmy głębiej. - powiedziała kotka i poprowadziła go w takie miejsce, gdzie woda sięgała mu do połowy brzucha.
- Ugh. - westchnął, zaciskając zęby. - Możemy… kontynuować. - więc Jeżyk zanurkowała w wodzie i wiedział, że musi zrobić to samo.
***
Nauka pływania zajęła cały dzień dwójce kotów i była bardzo wyczerpująca. Ostatecznie zakończyła się jednak sukcesem. Diament przepłynął długość drzewa, ale nie obeszło się bez marudzenia. Potem, gdy chcieli pójść się powspinać na drzewa, rozpoczęła się burza i nic z tego nie było. Adept rozejrzał się po piwnicy. Siedzieli w niej Skowronek, Śmieć, Ametyst i Bazalt. Diament podszedł do tej pierwszej, uśmiechając się życzliwie.- Hej, Skowronek! - przywitał się i od razu przeszedł do konkretów. - Wiesz co? Jestem już zupełnie gotowy, żeby być mianowany na plemiennego wojownika. Wszystko umiem! - zapewnił ją, ale ona oczywiście się nie nabrała.
- Jeżyk nic mi takiego nie mówiła. - zbyła go i po chwili przypomniała mu jeszcze jedną rzecz: - Z tego co wiem, nie miałeś jeszcze za dużo lekcji o medycynie i nie wiesz za dużo tajnych sygnałach! Jeszcze dużo przed tobą. - Tak, to prawda. Nie znał ani jednego sygnału, którym się posługiwały koty z Kamiennej Sekty, o ziołach też prawie nic nie wiedział. Ktoś mu kiedyś coś powiedział, ale to już dawno wyleciało mu z głowy, po co ma zaprzątać sobie myśli takimi nudami? Poza tym wie wystarczająco dużo: pajęczyna tamuje krwawienie. A no i mak jest na ból oraz bezsenność, a kocimiętka na zielony kaszel! W dodatku mysią żółcią się robi coś z kleszczami. Tak, jednak sporo wiedział. Z tą myślą zadowolony, poszedł spać.
[trening med. i woj. = 614 słów]
[przyznano po 6% do obu poziów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz