Po chwili niebieski powoli zginął wśród patyków i gęstych liści. Przywarty do ziemi zbliżył się do źródła ostrego zapachu. Zostawiał mebli futra na gałęziach, co mu niezbyt pomagało. I wtedy wdało mu się zdenerwowanie. Drżały mu wąsy. Było to jego pierwsze samodzielne polowanie, ale jeśli nie pokaże się z dobrej strony? Ojciec go wyśmieje.
Lecz szybko odgonił myśl. Skoczył i złapał mysz w swoje łapy. Natychmiast ją zabił i wrócił do czarnego mentora. On zaś rzucił zadowolony:
- No. Nieźle. Dobra mysz - pochwalił Mroźną Łapę, który obojętnie gapił się na Koszmarnego Omena. - Teraz zostaw ją tu i szukaj kolejnej.
- Dobrze - odparł i przemknął na następne poszukiwanie.
***
- Dobrze. Już wystarczy - Koszmarny Omen zakończył polowanie ostrym głosem. Uczeń rzucił się w jego stronę z pyskiem pełnym zwierzyny i zniknął. Mroźna Łapa szybko biegł w stronę obozu. Wiatr rozwiał jego futro. Wyglądał niczym płomień. Elegancko przeskakiwał przez doły i kamienie. Gracja wychodziła spod niego i otaczała wszystko dookoła. Słysząc odgłosy z obozu niebieski przyspieszył kroku. Wpadł do obozowiska i odłożył zwierzynę na stos. W samą porę.Zobaczył Oszronioną Łapę stojącego pośród grupki kotów. Najdziwniejsze było to, że gadał coś szeptem z szyderczym uśmiechem.
On go obgadywał?
Niemożliwe!
Ale to była prawda. Kocur rozprowadzał plotki na temat Mroźnej Łapy. Rudy kocur od mianowania na ucznia stał się bardzo pewny siebie. Niebieski wyciągnął pazury na tą myśl.
- Ah. Mroźna Łapa…Wiecie że on… - nie dokończył. Przed wszystkimi mignęła niebieska plama. Niebieski skoczył na brata i przewrócił go. Łapami uniemożliwił rudemu ruchy. Mroźna Łapa przeszył wzrokiem wijącego się brata i schylił głowę do jego ucha.
- Chcesz mi coś wytłumaczyć? - spytał.
- Ja…ja tylko…- zaczął rudy czując pazury na swoim ciele.
- Co!? - Mroźna Łapa ostro przygniótł jeszcze bardziej swojego brata aż można było usłyszeć pisk. Lecz niebieski patrzył na niego z lodowatym wzrokiem bez żadnych emocji.
- No dobrze - wstał. - Wyzywam cię na pojedynek. Wygra ten, kto jako pierwszy dobiegnie do Ciernistego Drzewa - ten wygra. Jutro z samego rana rozpoczniemy wyścig - dobitnie dodał po czym odszedł. Jutro miało zacząć się przedstawienie.
***
Następnego dnia było cieplej niż wczoraj. Dodatkowo wyszło słoneczko i ogrzewało futerka. Jednak Mroźnej Łapie wdało się zdenerwowanie. Czekał na brata na zewnątrz. Przeciągał się, prychał i strzygł uszami. Więc gdy wyszedł Oszroniona Łapa on natychmiast zabrał rudego brata na linie startu. Koszmarny Omen kazał, by przygotowali się do startu. Wyprężyli się i ruszyli.Mroźna Łapa wybiegł bardzo szybko z obozu. Szybko przeskoczył najbliższą kłodę. Wyglądał przy tym elegancko. W końcu zawsze miał grację w przeciwieństwie do swojego brata. Lecz czekał go ciężki bieg.
Biegnąc wpędzał w lot listki dookoła. Gnał jednak szybko, jakby zależało od tego jego życie. Nie zależało w sumie, ale zależał od tego jego honor. A to było najważniejsze. A honor to świętość. Miał ogólnie dobre stosunki z rodzinką. Związał się z siostrami i rodzicami. Teraz pewnie tęskniłby za nimi, gdyby zniknęli. Jedynie Oszroniona Łapa był z boku. Teraz jest raczej bardziej wkurzający niż miły…poprawka - nie jest wcale miły. To ohydny bachor.
Jednak wciąż myślami błądził wokół myśli o swoim mentorze. Dlaczego tylko był to jego ojciec? Czy naprawdę wszyscy wiedzieli, że darzy go ogromnym szacunkiem. Czy to był to po prostu fart czy intuicja? Nie wiedział. Lecz zamyślony nie zobaczył, że to już koniec wyścigu.
***
Wskoczył na polanę. Dopiero teraz zaważył, że wygrał. Skoczył do Chłodnego Omena, który miał na nich czekać. Oplatając ogonem łapy powiedział:-Jestem.
- No dobrze. Wygrałeś. Teraz czekaj na brata - odparł Chłodny Omen i ziewnął przeciągle.
Lecz Mroźna Łapa wciąż zastanawiał się nad jedną rzeczą. Było to dziwne. Mięśnie bolały go, więc położył się i przymknął oczy.
I wtedy wpadł tu zdyszany kocur. Padł obok Mroźnej Łapy.
- Masz parę w łapach. Nie powiem - zagadnął Oszroniona Łapa i usiadł obok.
- Musisz więc spełnić to, co obiecałeś. Przestaniesz mnie obgadywać - odparł i odetchnął z ulgą, gdy rudy pokiwał głową. Wygrał nareszcie wyścig. Wyścig o honor.
[709 słów]
14%
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz