Tortura. Istna tortura. Język matki próbował ułożyć jego sierść, która niezbyt chętnie poddawała się pielęgnacji. Próbował już wszystkiego, aby się wydostać, ale za każdym razem słyszał to głupie "nie szarp się tak, wyglądasz jak rozczapirzona wiewiórka". No i nawzajem mamo. Nawzajem.
Odkąd otworzył swoje oczy i nauczył się sprawniej poruszać, słyszał od niej same niemiłe słowa. Jak nic miała wygórowane oczekiwania względem niego i nie przyjmowała do wiadomości, że jej dziecko może mieć odmienne zdanie. Dlatego jej niecierpiał. Jej i tego całego Klanu Gwiazdy, o którym ciągle trajkotała. Może z nim było coś nie tak, że nie odczuwał potrzeby ponoszenia się marzeniom, a może matka była wariatką. Na razie wiedział tyle, że urodził się w popapranej rodzinie, do której wcale nie pasował.
W końcu Tulipanowy Płatek poddała się z głuchym westchnięciem, wypuszczając go spod swoich łap. Przez ten niespodziewany zwrot akcji, skończył noskiem na ziemi. Głupia mama! Najeżył sierść bardziej, powodując skrzywienie jej pyska, z czego był niezmiernie dumny. Tyle czasu układania jego sierści, poszło na marne.
- Mgła! - zawołał do siostry, zwracając na siebie jej uwagę. - Teraz twoja kolej! - miauknął zadowolony. Chciał poobserwować, jak teraz ona męczy się z namolną starą.
Mama chwyciła ją wielkimi łapami tak, że ta znalazła się zaraz pod jej brodą. Ciepły i szorstki język czesał futro Mgiełki. Z niezadowoleniem obserwował, jak kocię nie miało nic przeciwko temu. Lubiła gdy mama ją myła? Przecież w tym nie ma nic fajnego!
- Jesteś bardzo grzeczna, Mgiełko. - odparła matka. - Jestem taka szczęśliwa, że Klan Gwiazdy nam was zesłał. - mruknęła posyłając chłodniejsze spojrzenie synkowi.
Niebieska zaś uśmiechnęła się szeroko.
- Wiem mamo! Jeszcze Stroszka musisz wychować!
Słysząc to nastroszył się bardziej, wbijając w te dwie nienawistne spojrzenie. Znowu gadały głupoty o tym głupim Klanie Gwiazdy! Nie lubił tego, bardzo. Gdyby naprawdę coś takiego istniało, to pewnie już by to zobaczył. A jak na razie nic nie rzuciło mu się w oczy. Nie wierzył, że jego siostra mogła być aż tak naiwna!
- Nie! - Tupnął łapką. - Nie będę się was słuchał, bo wasze gadanie o tych bajkach robi się już nudne - fuknął.
Tulipanowy Płatek razem z pierworodną posłały mu chłodne spojrzenie.
- Będziesz słuchał bo to bardzo ważne! - skarciła go kocica zaś Mgiełka skinęła małym łebkiem.
- To nie jest nudne! Fajne! - miauknęło radośnie kocię.
- Nudneeee! - Skrzywił pyszczek, waląc ogonkiem o ziemię. - Nie widziałem ich, więc to bzdury. Jeżeli istnieją to zaprowadź nas do nich - zwrócił się do matki, posyłając jej zwycięski uśmiech. - A ty Mgiełko, nie słuchaj jej. Gwiazdki to gwiazdki, a nie koty.
Mała lekko zdenerwowana zachowaniem braciszka wypełzła spod objęć matki i szybkim krokiem podeszła do niego. Dzieliła ich odległość zaledwie mysiego ogona. Mgiełka wpatrywała się w kocurka machając na prawo i lewo kikutem.
Wbił w nią zaskoczony i zaniepokojony wzrok. Cofnął się o kroczek, prostując się od razu dumnie, by ukryć fakt, że nieco się wystraszył.
- No co?
- Obrażasz mamusię! - naburmuszyła pyszczek. - A Gwiazdki istnieją i nas kochają! - prychnęła nie urywając kontaktu wzrokowego.
- W-wcale nie obrażam! - zrobił podobny wyraz pyszczka co siostra. Nie podobał mu się jej wzrok. Czuł jak przeżera mu duszę. - J-ja nie wierzę w nie i już! - znów zrobił kroczek do tyłu.
- Kiedyś uwierzysz, czy tego chcesz czy nie. - rzuciła matka rozdzielając dwójkę rodzeństwa.
- Jeszcze nie skończyłam mu mówić mamo! - zawyła. - Ja i mama ci pokażemy kiedyś dlaczego musisz wierzyć w Gwiazdki, a teraz chodź tu!
Trzepnął ogonem, wystawiając obu język. W nic nie zamierzał na siłe wierzyć. Póki nie dadzą dowodu, to mogą się bujać.
- Ble, ble, ble. Jak tak ci zależy, to sama chodź tu - rzucił do siostry, chociaż wolał, by się do niego nie zbliżała, gdy była w takim budzącym w nim postrach stanie.
<Siostrzyczko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz