Jakiś czas po zostaniu uczniem
Wybierał się właśnie na trening z Wiatrem. Czego on chciał od niego ten głuchy mysi bobek? Pogadać? Bardzo śmieszne. Stał na środku przejścia, mając minę jakby za chwilę miał zwymiotować.
— Co, aż taki jestem okropny z tym uchem? — zawarczał, sunąc do przodu. — No dalej, gadaj!
Arlekin dalej nie mógł poradzić sobie z faktem rozerwanego ucha. Czuł się z nim obrzydliwie.
Sierść niebieskiego się zjeżyła, a ten cofnął się do tyłu. Kremowy wywrócił oczami i wyminął kocura, idąc w kierunku wyjścia z obozu.
***
Randka z Nikim była wspaniała. I to była prawdziwa randka, a nie tortury, jakie wcześniej mi urządzał. Nie był pewien, czy to właśnie była miłość, ale w każdym razie, to uczucie było cudowne. Gdy tylko o nim pomyślał, robiło mu się jakoś milej i weselej. Nie mógł pojąć, jak wcześniej mógł tak się nad nim znęcać. On okazał się być całkiem niezłym kotem. Lubił go. Nawet bardzo. Niezaprzeczalnie.
Czy dobrą niespodzianką byłoby wzięcie od Plusk kolejnych liści kocimiętki i pójście na spacer do lasu? Z pewnością, ale czy ruda dałaby mu je ponownie? Wątpił.
Nadstawił uszu, słysząc, że nastał koniec postoju Zastanawiał się, gdzie tak właściwie zmierzali. Ciężko podniósł się z ziemi i ruszył do przodu, wodząc wzrokiem po suchawej trawie. Wciąż rozmyślał o Nikim i o całej sytuacji w Owocowym Lesie. Tęsknił za Wiatem. Bardzo mu go brakowało. Gdyby tu był, opowiedziałby mu o swojej randce i o tym, jak się czuję. Ale nie mógł. Nie było go tutaj. Wszystko przez tego cholernego Komara.
Lukrecja nawet nie zauważył, kiedy zrównał krok ze swoim największym koszmarem, Bzem. Gdy tylko się zorientował, odsunął się w bok, rzucając mu wypełnione gniewem spojrzenie. To właśnie ta wronia strawa skrzywdziła Wiatra i Plusk. Gdyby nie on, płaskopyska nie byłaby taka przerażona wszystkim i bezradna. Bez niego byłoby zdecydowanie lepiej.
Zmarszczył się, wrogo wpatrując się w pysk niebieskiego.
< Bzie? >
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz