Że też musiało jej się coś stać w te łapy! Berek był fajny. Po ciągłym wiszeniu w pysku wojownika, chciał nieco pobiegać, aby rozprostować łapy. Potrzebował tego. Takiej dawki ćwiczeń w postaci zabawy z Paskudą. Ale ona jak zawsze, nie potrafiła zrobić czegoś raz a porządnie. Na dodatek nie chciała iść do więzienia, gdzie pomagano takim ofermą życiowym, pozbyć się bólu i innych dolegliwości. To wszystko psuło. Kotka nie mogła być kaleką, no bo z kim będzie mógł się ganiać? Kto będzie spełniał jego rozkazy? Miał nieironicznie tylko ją. Dlatego też, wpadł na genialny pomysł upewnienia się, czy było aż tak źle jak mówiła.
Gdy z ulgą położyła się na ziemi i wyciągnęła przed siebie łapy, usiadł i zaczął przyglądać się jej kończyną. Na jego oko były normalne. Nic z nich nie ciekło. Co niby ją bolało? Może jej się tylko to wydawało? Znów robiła z siebie kalekę, byle tylko się z nim nie bawić? Dotknął ich swoją łapą, sprawdzając jak kotka na to zareaguje.
Pisnęła głośno, skrzywiając mordkę.
O rany. Rzeczywiście ją bolało! Czyli to nie był blef! Spojrzał na boki. Przydałoby się, by ktoś ją niósł, gdy znów zaczną podróż. Nie mogli jej przecież zostawić gdzieś w tyle. Musiał dbać o swoją przyjaciółkę.
- Wiesz... Chyba cię popsułem. Nie chciałem. Powiem mamie, by ktoś cię niósł, jak znów wyruszymy... - powiadomił ją.
Czekoladowa lekko zasmuciła się, słysząc jego "diagnozę".
- P-popsułam się? J-już nie m-mogę ch-chodzić?
- Niestety nie możesz. Bawić się też. Nie wiedziałem, że to się stanie. Wtedy zaproponowałbym ci inną zabawę - miauknął naburmuszony.
Wychodziło na to, że to była jego wina, lecz nie zamierzał się do tego przyznawać. To Paskuda była taka delikatna. Niczym kwiatek, który z łatwością dało się podeptać, bo uginał się pod ciężarem ciała. Było to z jednej strony fascynujące, bo nie widział aż tak żałosnej istoty w całym swoim życiu, a z drugiej pragnął, by każda kotka była niczym leżąca mu u stóp czekoladowa. Być może wtedy Zajęcza Łapa byłaby tam, gdzie jej miejsce.
- J-jak t-to?!- pisnęła przerażona.- A-ale t-to t-tylko t-trochę b-boli!- miauknęła.
Och? Zgrywała silną? Że ją nie bolało? A kto darł się przed chwilą tak, jakby ją zarzynano? Nie wmówi mu, że Klan Gwiazdy!
- Trochę? - Znów ją dotknął, oczekując głośnej reakcji na zadany ból, by potwierdzić i pokazać jej, że z niej przebrzydła kłamczucha!
Tak jak się spodziewał, kotka załkała cicho, czując ucisk na łapie, lecz powstrzymywała się od głośniejszej reakcji, co go zaskoczyło.
- W-widzisz?
Co miał widzieć? Że się mu stawiała? Opierała? Chciała wmówić, że z nią w porządku? Nie z nim były te numery. Zaraz sam jej pokaże, że wcale nie było z nią dobrze. Chwycił jej łapę w pysk, zaciskając na niej zęby, patrząc w jej oczy z figlarna iskierką w oczach. To już musiała poczuć.
Wrzasnęła przerażona, zaczynając jeszcze bardziej płakać.
Puścił jej łapkę, patrząc na jej ból z satysfakcją i dziwnym mrowieniem w piersi. To było dziwne, ale przyjemne uczucie. Budziło w nim ciekawość. Co dokładnie w nim to wywoływało? Krzywdzenie jej, a może widok jej zapłakanych ślepi?
- Widzę, że boli bardzo, a nie trochę - wytknął jej to.
Siorbnęła nosem, wpatrując się w niego skołowana.
- B-bo m-mnie u-ugryzłeś!
A tam zaraz ugryzł. Tylko ją nieco zmotywował do przyznania mu racji. Powinna być wdzięczna, że nie pokusił się o coś więcej. Mógł z łatwością pozbawić jej sierści! Takie pomysły musiał jednak zepchnąć na drugi plan. Zaraz zaczęłyby się pytania czemu wyłysiała. No i co by się stało? Zabraliby ją do więzienia na zawsze!
- Zacisnąłem tylko zęby! Lekko! To nie było mocno! - Znów dotknął łapą jej łapy. - I co? Boli czy nie boli? - zapytał, czekając na jej twierdzącą odpowiedź.
- T-to było m-mocno!- krzyknęła, znowu czując ból.- I-i n-nie! W-wszystko j-jest d-dobrze!
Jej odpowiedź była zaskakująca. Przecież widział jak było naprawdę, a ta wręcz go chciała przekonać co do tego, że się mylił. Normalnie głupia! Czyżby lubiła ból? To... Było ciekawe spostrzeżenie. Musiał się tego dowiedzieć. W tym celu trzeba było kontynuować badania.
- Dobrze? - miauknął, obserwując jej pysk z uwagą, niezbyt wierząc w to co mówiła. - Ale płaczesz. Więc nie boli? - dopytał, ocierając się o jej łapę pyskiem.
- N-nie, n-nie b-boli!- pisnęła, chcąc ukryć swoje prawdziwe odczucia, jednak nadaremno.
Widać było wszystko klarownie i jak na łapie, że to ją bolało. Ale to było takie fascynujące! Kłamała, ale i tak ją dręczył, czując dreszcze i dziwne uniesienie w piersi. Na dodatek nie mogła uciec, bo się popsuła! Oznaczało to... że mógł dalej poeksperymentować.
- A teraz boli? - Nacisnął łapą na jej łapę.
Krzyknęła przeraźliwie, a go aż zamrowiło. Sierść mu się nastroszyła, a serce przyspieszyło. Głupi uśmieszek pojawił się na jego pysku, a uniesienie, które spowodowała, dość szybko opadło.
- Teraz chyba boli - zaśmiał się, zerkając na boki, bo zapomniał się, że przecież ktoś mógł się nimi zainteresować. Jeszcze tego było im trzeba! Na szczęście nikt nie zwrócił na nich uwagi, a nawet jeśli, to przywykli do krzyków Paskudy. Darła się kilka razy dziennie, każdy na pewno od tego ogłuchnął. - Ej ciszej! Bo znów ktoś przyjdzie! - wolał jednak dmuchać na zimne.
- N-n...- wymamrotała cicho. - N-nie b-boli...
Nie boli? Ale była uparta. Podobało mu się to! Jak i ta cała zabawa, w której brali udział. Musiał bawić się z kotką w to częściej. To było coś, co obojgu sprawiało radość! Wcześniejsze rzucanie mchem oraz rozkazy, nie podeszły czekoladowej do gustu, a to? Normalnie jej nie poznawał. Zdawało mu się, jakby odżyła. Jakby rozwinęła skrzydła!
- A teraz boli? - Położył się na niej.
Zacisnęła zęby, wydając z siebie tylko ciche syknięcie, a na jej łapy spadło kilka łez.
- N-nie! N-nie b-boli! N-naprawdę!
Zamruczał, bo znów zdobył przytulasa od Paskudy! To podobało mu się znacznie od rozkazów, bo tam ciągle się na nią darł i denerwował. A tu kotka nieźle się wkręciła.
- A teraz? - Wstał, po czym skubnął ją w łapę.
Zawyła cicho.
- Nie, nie, nie!- pisnęła.- N-nie b-boli! P-przestań s-sprawdzać!
Jak to miał przestać? To jednak jej się to nie podobało? Przecież gdyby tak było, to by mu przecież powiedziała, że boli i na tym temat by się urwał. Co za głupia Paskuda. Może grała z nim w jakieś gierki? Może lubiła zaprzeczać, bo czuła się lepiej?
- Ale bawimy się w medyka. A medyk musi sprawdzać, bo troszczy się tak o klan - wyjaśnił jej zadowolony. Podszedł pod jej głowę, patrząc jej wprost na pysk. Otarł łapką jej łzy. - To ze szczęścia, że nie boli? - zapytał, patrząc w jej oczy.
Energicznie pokiwała łebkiem, próbując opanować drżenie ciała, gdy kocurek się zbliżył.
- T-tak! D-dokładnie! J-jestem c-całkowicie z-zdrowa!
Fascynacja jej osobą tylko się pogłębiła.
- Wiesz, że jesteś cudowna? Teraz to jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi! - miauknął z entuzjazmem. - Nigdy czegoś takiego nie widziałem, ale ci się to podobało! Prawda?
Z paniką spojrzała na kociaka, próbując opanować szalejące serce. Dostrzegał to w rytmie jej oddechów. Jego ciało również szalało od nadmiaru emocji jakie czuł.
- T-tak...
- A mi się podobało, gdy to ci robiłem! - wyznał. - Też to czułaś? Te emocje? Były ekstra, nie?
<Paskudo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz