Powoli szło między drzewami, z głową przy ziemi, wpatrując się w ślady; zarówno te w ziemi, jak i w postaci zgniecionej trawy. Teraz gdy je znalazł, mógł za nimi podążać; jakby jednak je zgubił, ciężko byłoby dostrzec je ponownie.
Tak uczyli go chodzić. Z nosem przy ziemi. Mówili, że w ten sposób będzie mogła ich znaleźć. Nie wiedział kogo śledzi aktualnie; Fiołka czy Skowronek. Oni też tak chodzili, choć ich oczy nie śledziły tak pilnie tropów; zazdrościła im tego. Byli tak dobrzy, że prawie nie musieli tego robić! Ciekawe czy on osiągnie kiedyś taki poziom umiejętności. Bardzo by chciał!
Po jakimś czasie krążenia, bo czasami tropy się plątały, jakby mentorzy spotykali się i mijali, mieszając jej w głowie, dostrzegł siedzącego między kamieniami niebieskiego kocura. Właśnie go się spodziewało; jego ślady były szersze i głębsze niż szylkretki. Miauknęła głośno, oznaczając radość, jaką to u niej wywołało.
— Widzę cię! — pochwaliło się i skoczyło, klepiąc go e plecy. Kocur mruknął niezadowolony.
Kociak wyruszył już dalej, naśladując pozycję mentorów, gdy ci tropili. Teraz tylko znaleźć czekoladową i mogą skończyć zabawę!
***
—Zamknij się. Jak chcesz, bym cię słuchał, to opowiedz o polowaniu. Umiesz już?
— Ale czemu na mnie krzyczysz — zakwiliło, wciąż w lekkim humorze — Uczymy się tego! Ale ciężko jest złapać zwierzynę, jeśli ziemia nie jest mokra. Bez tego nie zostawia żadnych śladów. — poskarżyło się.
— Użyj nosa! Nie czujesz zapachów? Myszy śmierdzą intensywnie…
— Nie śmierdzą aż tak…? — zastanowiło się.
— Ale łatwo rozróżnić mysz od na przykład ciebie — prychnął.
— Ty nie polujesz, skąd wiesz? — zapytała niewinnie.
Najeżył się. Skaza nie rozumiał dlaczego, więc nie zareagowało.
— Wiem, bo próbowałem nim ty się pojawiłoś w moim życiu na nie zapolować!
— Może te myszy inaczej pachną. W każdym razie robię postępy!
— To rób szybciej. Ktoś musi łapać nam pożywienie. A... co jeszcze umiesz? Pokazywali ci coś więcej?
— Nie da się robić szybciej! Fiołek sam ledwo co potrafi i chyba mnie nie lubi — zakwilił.
— To uczy cię ktoś, kto sam nic nie umie? - Pokręcił głową. — Ale żenada. Wiesz czemu nie lubi? Bo jesteś podrzutkiem. Tak jak ja. Pewnie specjalnie ci każe robić wszystko źle, byś zdechnęło.
— Ale… to niemiłe! I nie chcę umrzeć!
— Umrzesz tak czy siak. Pytanie tylko kiedy. Naucz się, że nie każdy jest miły! Zapomniałoś co ci zrobił Śruba ze swoimi typami?
Opuściło uszy.
— Nie chcę znowu takiej zabawy... Ale na pewno każdy jest chociaż trochę miły!
— Wcale nie. To złe koty. Mają nas za nic, za śmiecie. Przywyknij do tego.
Przysunął się bliżej i oparł swój policzek o ten Wypłosza.
— Nie powinniśmy musieć się do tego przyzwyczajać!
<Wypłosz?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz