Wilcza Łapa skrzywił się, spoglądając na starca, po którym było widać, iż ledwie łapie kontakt z rzeczywistością. Uczeń niepewnie podszedł bliżej, siadając tuż obok legowiska burego. Nie wiedział, jak zacząć rozmowę ani też co powiedzieć, speszony skulił uszy, drapiąc się nerwowo po łysawej łapie, zupełnie zapominając, że przyszedł tu tylko po to, aby uprzątnąć burdel panujący w legowisku starszych.
— Fiolet czuje się dobrze. Jej kociaki całkiem okej się rozwijają — miauknął spokojnie — To twoje wnuczki, prawda?
Zagaił, zaś bury skinął mu łagodnie głową.
— Czereśnia i Północ — miauknął uczeń, wbijając ślepia w starszego, ten przypatrzył mu się z lekkim zdezorientowaniem wymalowanym na posiwiałym pysku. — Fioletowe Spojrzenie nazwała je Czereśnia i Północ, to dwie kotki — poprawił się. Najwidoczniej starczy umysł nie był w stanie już aż tak domyślać się pewnych rzeczy, gdy Pierwszy Brzask był młody.
Wilk zabrał się do tego, po co został tu przysłany, przy okazji odpowiadając na zadawane przez siwego pytania.
* * *
Wszedł do legowiska starszych z kawałkiem skrzydła gęsi w pysku. Od śmierci Słonecznej Polany był wysyłany praktycznie za każdym razem na te polowania, choć wyraźnie stawiał opór i nie chciał w nich uczestniczyć.
— Witaj, Pierwszy Brzasku — uśmiechnęli się delikatnie, widząc siwego starca, polubili go.
— Hej tato, jak patrol? Pewnie Iglasta Gwiazda znowu dał ci dużo zadań, prawda? Mama już się niecierpliwiła...
Wilcza Łapa wycofał się, kręcąc że zdenerwowania głową. Co tu się do cholery odpierdalało? Słyszeli pogłoski, że Brzask dostał na łeb i mylił rzeczywistość ze swoimi snami, jednakże nie sądzili, że to zaszło AŻ tak daleko! Cieszyli się jedynie, że kocur nie jest w stanie podejść bliżej przez swoje schorowane stawy, toteż ich przestrzeń osobista była bezpieczna.
— Pamiętasz tato, jak wujek Igła ostatnio cię skrzyczał? "Wilcze Serce, nie waż się opierdalać w ten słoneczny dzień!" — bury zaśmiał się pogodnie, karykatyzując głos jakiegoś obcego mu kocura.
— Ja... Przepraszam, ale chyba mnie z kimś pomyliłeś- — miauknęli nerwowo, przełykając gulę w gardle. — Nie jestem Wilcze Serce a Wilcza Łapa! Nawet takiego nie znam — oburzyli się, marszcząc nos. Nie zmieniało to jednak faktu, że się zaciekawili, natychmiast stawiając za cel zapytanie matki o tego całego Wilcze Serce. Może ona wiedziała o cholerę chodziło staremu kotu, szczególnie, że wygląd Wilczka nie był aż taki pospolity, aby pomylić go z byle kim.
< Brzask? >
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz