Czarno-biała kotka, gdy Lavik skończył mówić podeszła do niego i mocno się przytuliła, by pokazać mu, że zawsze może na nią liczyć.
— Och Laviku tak mi przykro, ale oni są z tobą tutaj — wskazała łapką na jego serce. — I oczywiście, że nazwiemy córkę Ważka, to śliczne imię. Oraz mam nadzieję, że nasza córeczka będzie tak wspaniała jak jej ciotka — oznajmiła Czereśnia i liznęła go po policzku.
— Dzię-dziękuję Cz-Czereśnio — Na pyszczku Lavika pojawił się słaby uśmiech.
— Nie musisz mi dziękować, w końcu to nic takiego. W ogóle ciekawe ile ich będzie i fo kogo będą podobne.
— Ma-mam na-nadzieję, że do cie-ciebie Cz-Czereśnio...
— Przestań Laviku, ja mam nadzieję, że będą tak czadowe jak ty! W końcu nie każdy kocur umie przejść przez okno.
— W-właściwie to...— Lavik już chciał powiedzieć, że pewnie każdy pieszczoch to umie, ale nie zdążył powiedzieć bo Czereśnia na niego wskoczyła.
— Oj cicho, wiesz o co mi chodzi — stwierdziła kotka z śmiechem i wtuliła się w niego. Chciała już spędzić tak resztę życia, ona, on i ich kociaki.
~*~
Minęło kilka księżyców, a brzuszek Czereśni wydawał się tak wielki jakby miał lada dzień pęknąć, a kociaki w nim nie dawały ani chwili spokoju córce Srebra, robiąc sobie jakieś zawody w brzuchu mamy. Czarno-biała kotka żałowała, że nie może już chodzić do Lavika ani znów powtórzyć swojej wyprawy do Srebrnego i Żwirki, ale przynajmniej cieszyła się, że Płomykówka przekazuje jej ukochanemu wiadomości. Dlatego pewnego dnia, gdy Płomykówka wróciła od Lavika jakaś taka smutna i jakby bez życia, młodsza z kotek się przeraziła i podeszła do siostry.
— Płomykówko stało się coś? Lavik jest chory?
— Och Czereśnio...— Płomykówka spojrzała na swoją siostrę ze łzami w oczach i wtuliła się w futerko czarno-białej kotki.
— No co jest? Powiedz mi, co się stało?
— Lavik...Lavik nie żyje, potwór dwunożnych go zabił...— wyznała cicho starsza z bliźniaczek, a Czereśnia się od niej odsunęła z łzami w oczach.
— Nie! To niemożliwe! Musiało ci się zdawać. Lavik...Lavik żyje...Pewnie potrzebuję pomocy! — Czarno-biała kotka oznajmiła i chciała wybiec z stodoły, ale została zatrzymana przez swoją siostrę, chociaż próbowała się wyrwać. Musiała iść do niego, zobaczyć jego ciało, pożegnać się z nim.
— Czereśnio nie. Już go tutaj nie ma.
— Nie, nie, nie to na pewno nieprawda...— Czereśnia zaczęła przeraźliwie miauczeć, że, aż inne koty zaczęły zwracać na nią uwagę. Dlatego też Płomykówka zabrała ją w jakiś kąt i przytuliła mocno. — To moja wina, mogłam się nie zgadzać na to, by spotykał się tam z tobą...
— Nie, siostrzyczko to nie twoja wina. Lavik był dorosły to był jego wybór, ale jedyna wina to wina potwora dwunożnych. No już spokojnie, nie możesz się denerwować to szkodzi dzieciom — mruknęła Płomykówka i zaczęła mruczeć, by uspokoić siostrę, która po jakimś czasie zasnęła, a maluchu w środku się uspokoiły czując, że ich mama potrzebuje właśnie teraz odpoczynku.
~*~
Była noc, a Czereśnia nie mogła spać, tylko wpatrywała się w księżyc, zastawiała się czy Lavik nie patrzy się gdzieś tam z góry na nią. W końcu Srebrny mówił jej, że w górze jest jakiś Klan Gwiazd, gdzie są dobre koty, a Czereśnia uważała, że powinni wziąć tam do nich Lavika bo w końcu był czadowym kocurem, który nikomu nic złego nigdy nie zrobił. Jej rozmyślenia przerwał nagły skurcz, pisnęła głośno pewnie alarmując inne koty, że dzieciaki zbliżają się na świat.
~*~
Zmęczona Czereśnia patrzyła na dwie małe kulki, były rozkoszne, chociaż już widać było, że nie wzięły charakteru Lavika, jak walczyły o miejsce przy cycku.
— Hej jak się czujesz? — spytała cicho Płomykówka siadając koło siostry i spojrzała rozczulona na maluchy.
— Dobrze...Chociaż najchętniej bym poszła spać, ale Księżyc wymyślił siebie, że jak zamykam oczy to on mnie szturcha. Mówię ci, on to robi specjalnie. I wiem, nie widzi i na razie jestem pewnie dla niego tylko ciepłem. Ale i tak mówię ci będzie to mały rozrabiaka, mógł się uczyć bycia trochę spokojnym od Ważki.
— A co jeśli ona je, by kiedyś mieć więcej siły i dać ci bardziej w kość? — uśmiechnęła się lekko Płomykówka.
— To mam przechlapane — stwierdziła z słabym uśmiechem czarno-biała kotka i udało się jej zaśmiać.
— Damy radę, pomogę tobie i Krogulec też.
— Tak mi pomożecie, że zrobicie im towarzyszy zabaw? — Czereśnia spojrzała na nią dwuznacznie, lekko rozbawiona.
— Oj cicho bądź...— mruknęła zawstydzona cynamonka. — W ogóle skąd imię Księżyc? Bo Ważka mówiłaś, że po siostrze Lavika, ale on?
— Cóż wiesz właśnie wpatrywałam się w księżyc nim przeszkodziły mi, pewnie jakby było trzecie i córeczka nazwałabym ją Gwiazda, by wiedzieli, że nigdy nie dają mi spać — stwierdziła cicho Czereśnia, nie chciała mówić Płomykówce o czym myślała przedtem, gdy patrzyła się na księżyc.
— Jesteś niemożliwa — oznajmiła starsza z bliźniaczek i spojrzała na kociaki, które zasnęły. — Ach widzisz dają ci spać, więc sio sio i nie martw się.
Czereśnia uśmiechnęła się lekko, czasami czuła, że jej siostra czyta wręcz w jej myślach.
— Tak dobranoc...—zamknęła oczy i cicho westchnęła widząc Lavika. Wiedziała, że może ich dzieci go nie poznają, ale będzie o nim mówić, w końcu on był przy nich, w ich sercu.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz