- Chcesz, żebyśmy tam się udusiły? - spytała zirytowana. Jej odpowiedź rozwiała moje wątpliwości i pomogłam siostrze dokończyć układanie białych kręciołków. Dziupla była dość obszerna, w przeciwieństwie do naszego legowiska.
- Wrócę do obozu, zgłodniałam - powiedziałam i wyskoczyłam z drzewa, o mało nie zleciałam z cienkiej gałęzi, lecz szylkretka złapała mnie za kark i ustawiła na równe łapy.
- Ale nic nie mów Wąsikowi, na pewno nam nie pozwoli - rzuciła Noc. Biegłam radośnie przez las. O nie! A co z treningiem? Powinien się już zacząć. Już chciałam zawracać, aby przypomnieć o tym siostrze, ale drogę do wyjścia z obozu zagrodził mi tata.
- Borsuczy Kieł cię szukał, gdzie się podziewałaś? - spytałam poważnym głosem.
- Bawiłam się z siostrą - powiedziałam szybko i zanim zdążył odpowiedzieć, pędziłam już do mentora. Nie chciałam słuchać jego problemów, więc spróbowałam taktyki brata i zaczęłam mówić bez przerwy, by nie wciął mi się w zdanie.
- Co dzisiaj robimy? Może popolujemy dla królowych! Aj zapomniałam, że takowych nie mamy... A dla starszych? Nauczysz mnie kolejnej wskazówki do walki? Przepytasz z kodeksu? Nie ma po co!! Już wszystko umiem!! Naprawdę! Hmmmm!!!! Ale dzisiaj śliczny dzionek... Może wyślesz mnie na patrol graniczny! A! A! A! - kończyły mi się pomysły, gdy Nocna Łapa weszła do obozu, szybko pobiegłam do niej, nie martwiąc się krzykiem Borsuczego Kła.
- Tata, zły, spóźnienie, trening - rzuciłam hasłami, bo w moim gardle była pustynia, a sapałam, gorzej od psa. Cały trening nudziłam się. Borsuk wymyślił kolejną lekcję teoretyczną. Wydawało mi się, że to, co mówi, już gdzieś słyszałam. Hmmm. Ach tak! To Świerk mi to mówił. Nie chciałam przerywać mentorowi, wolałam nic nie robić, niż biegać po całych terenach. Byłam zbyt zmęczona. Świerk! Dawno z nim nie rozmawiałam. Prawdę mówiąc, był wysoki jak wojownik, a z tego, co słyszałam, jego treningi nie miały już większego sensu. Po treningu pobiegłam do siostry, czekała już w kryjówce, dziś miałyśmy spać tam po raz pierwszy. Długo czekałyśmy na noc. Do obozu weszłyśmy, tylko by coś zjeść. Całe szczęście nie musiałyśmy iść na żaden patrol. Wreszcie słońce znikło za horyzontem. W dziupli było ciepło i mięciutko, nie musiałam długo leżeć, by zasnąć. Rano obudziłyśmy się prawie w tym samym momencie. Wróciłyśmy do obozu, a przy wejściu czekał na nas tata.
- Gdzie byłyście - powiedział zdenerwowanym głosem, a przy nim stała Jaskółczy Śpiew wraz z Wąsikiem. Nie wiedziała co powiedzieć, a tata zniecierpliwiony czekał. Nocna Łapa przejęła sprawy w swoje ręce.
- W kryjówce..
- Jakiej kryjówce?
- Bo w legowisku nie da się spać, wszędzie ciasno, ledwie się mieścimy, a na treningi wstajemy zmęczone, odkąd dzieci Różanego Pola zostały mianowane, więc zbudowałyśmy sobie kryjówkę, w opuszczonej dziupli i wyłożyliśmy puszkiem - szylkretka odpowiedziała, z naciskiem na słowo opuszczonej, by tata nie robił wywodów, o tym, że mogły tam mieszkać niebezpieczne ptaki, tata zlustrował na sobie wzrokiem.
- Musicie ponieść karę, starszyzna skarży się na kleszcze - O nie kleszcze największa zmora to pracy - to nie wszystko, pomożecie Burzowemu Kwiatowi, pozbierać niektóre zioła, więc jutro nie będziecie miały treningu, do tego dzisiaj nie dostaniecie porcji. A co do ciasnoty, jeszcze dzisiaj temu zaradzę - odszedł wraz z matką, a Wąs spojrzał na nas współczującym wzrokiem.
- Z kryjówki nic nie wyszło, ale możemy przenieść do legowiska owczą sierść. Gdy układałam przyniesione przez Noc kłębki, po naszej stronie legowiska, tata zaczął mówić donośnym wzrokiem.
- Wszystkie koty zdolne, aby samodzielnie polować, zbiorą się - przed nim stali Wróbla Łapa i Świerkowa łapa, którzy dumnie wypinali pierś - Ja, Borsucza Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tych uczniów. Trenowali pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ich wam jako kolejnych wojowników. Wróbla Łapo, Świerkowa Łapo, czy przysięgacie przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
- Przysięgamy
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję wam imię wojownika. Wróbla Łapo, od tej pory będziesz znany jako Wróbla Pieśń. Klan Gwiazdy cieni twoją lojalność i wytrwałość oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka - zwrócił się do szylkretki i dotknął pyszczkiem jej głowy, następnie zwrócił się do jej syna - Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Świerkowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Świerkowa Kora. Klan Gwiazdy cieni twój refleks i niezłomność ducha oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka.
- Świerkowa Kora! Wróbla Pieśń - klan zaczął wykrzykiwać ich imiona. Wszyscy do nich podeszli i zaczęli gratulować. Przybyłam do swojego przyjaciela, a ten położył mi pysk na główce, był znacznie większy, długo czekał na mianowanie, myśl o tym, że będę czekać tak samo długo, trochę mnie dobijała. Wetknęłam swój pyszczek w jego cynamonową sierść. Bardzo polubiliśmy się od niedawna. Był o wiele cichszy od mojego rodzeństwa i robił wszystko z rozwagą, w przeciwieństwie do mnie. Poszliśmy spać. Świeżo upieczeni wojownicy, zajmowali dużo miejsca, więc jak zapowiadał tata, zrobiło się bardzo dużo miejsca. Rano wstałyśmy przerażone.
- No to musimy iść do starszyzny - powiedziałam smutno.
<Nocka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz