Szczerze powiedziawszy, matkowanie było nudne. Praktycznie całymi dniami nie śpisz, bo pilnujesz, czy dzieci się nie biją, czy głodne nie są, czy nie ma w okolicy jakiegoś zagrożenia, albo czy Szrama nie próbuje czegoś odwalać z dziećmi. Umierać nie żyć. W związku z tym, Sowa postanowiła trochę odpocząć. Zostawiła kocięta z Trującym Bluszczem, bo gdyby pozostawiła je ojcu... Zmierzała w kierunku terenów Klanu Nocy, bo kto samotnikowi zabroni? Przechadzała się brzegiem rzeki, zmęczona już nieco. Wyruszyła z samego rana, a teraz słońce zaczynało już zachodzić. Czując nasilający się z każdym krokiem ból w łapach, położyła się nad brzegiem. Zamknęła oczy, rozkoszując się chłodem wody i szumem drzew. Powoli nadchodziła Pora Opadających Liści. Sowa w sumie, lubiła ten czas. Dookoła jest tak pięknie i przyjemnie chłodno. Ale najbardziej podobało jej się to, że wszystko zdycha.
- Hej, ty! - usłyszała warknięcie za sobą.
Odwróciła gwałtownie łeb - to był czarny, żółtooki kocur. Pachniał Klanem Nocy. Kotka widziała mięśnie pod krótkim futrem kota.
- Idź sobie, jesteś na terenach Klanu Nocy! - syknął wojownik i zbliżył się krok.
W sumie, Sowa była zbyt zmęczona na walkę. Mogłaby spróbować czegoś innego.
- Za momencik, kochanie... - wymruczała śpiewnie, po czym przeciągnęła się, starając się unieść tylną część ciała jak najwyżej. Położywszy się na boku, rzuciła kocurowi spojrzenie "hej seksi men" i zaczęła bawić się jakimś kamykiem. Czuła drżenie podłoża, co znaczyło, że kocur się zbliża. Zerknęła na niego - miał napięte mięśnie, aczkolwiek nie wyglądał na kogoś, kto zamierza zaatakować. Pieszczoszka poderwała się i zaczęła ocierać się o czarnego. W momencie, kiedy dotknęła jego ogona, spytała się niewinnie:
- Z obu stron masz taki przyjemny ogonek?
Chwilę zajęło zanim do tego debila z Klanu Nocy dotarł ten podryw. Jednak, kiedy w końcu nadeszła ta legendarna chwila, zapisywana odtąd w kalendarzach i czczona przez wszystkie narody świata, żółtooki wojownik uśmiechnął się i bez jakiejkolwiek zapowiedzi złapał Sowę za kark.
* * * użyj wyobraźni
Była już noc, kotka już dawno wróciła z terytorium Klanu Nocy, teraz wpatrywała się w śliczne nocne niebo, a nocny wiatr bawił się jej ciemnym od mroku nocy futrem. Widziała już swoje obecnie mieszkanie, czyli stodołę na Siedlisku Owiec. Sowa była cholernie zmęczona, głodna i wciąż rozpalona. Prześlizgnęła się pod ogrodzeniem, ominęła stertę owczych odchodów, kiedy nagle zobaczyła kocią sylwetkę.
- Szrama? Szarmuś, niedorozwinięty idioto, skarbie mój, czy to ty? - mruknęła, aczkolwiek na tyle głośno, żeby kot ją usłyszał.
To chyba jednak był partner Sowy, bo samotnik podbiegł do niej i od razu na miejscu dał jej ochrzan:
- Gdzieś ty była cały dzień, do jasnej cholery! Twoje dzieci niemal zabiły Trujący Bluszcz, a ta jedna, co chyba jest ślepa czy ki ch*j, gdzieś zniknęła.
Jednooka zmarszczyła nos.
- To nasze dzieci, jakbyś nie zauważył, a skoro nie umiesz ich przypilnować, to już nie moja wina! Jutro idziesz szukać Kryształki, a jak się będziesz sprzeciwiać, to sama cię wypierniczę ze stodoły - warknęła brązowa kotka, ale po chwili sobie przypomniała, że Gepard był jednak słaby.
Wydała z siebie nieokreślony dźwięk i zaczęła łasić się do swojego partnera. Co z tego, że przed chwilą ledwo się powstrzymywała, żeby nie skoczyć mu do gardła. Szrama był jej zabawką. Miał spełniać jej wymagania, robić co ona chciała. Kukiełka jaką był jednooki nie miała prawa sprzeciwiać się właścicielowi. Sowa była właścicielką Szramy.
<Szrame szrowuj mi tutaj>
- Hej, ty! - usłyszała warknięcie za sobą.
Odwróciła gwałtownie łeb - to był czarny, żółtooki kocur. Pachniał Klanem Nocy. Kotka widziała mięśnie pod krótkim futrem kota.
- Idź sobie, jesteś na terenach Klanu Nocy! - syknął wojownik i zbliżył się krok.
W sumie, Sowa była zbyt zmęczona na walkę. Mogłaby spróbować czegoś innego.
- Za momencik, kochanie... - wymruczała śpiewnie, po czym przeciągnęła się, starając się unieść tylną część ciała jak najwyżej. Położywszy się na boku, rzuciła kocurowi spojrzenie "hej seksi men" i zaczęła bawić się jakimś kamykiem. Czuła drżenie podłoża, co znaczyło, że kocur się zbliża. Zerknęła na niego - miał napięte mięśnie, aczkolwiek nie wyglądał na kogoś, kto zamierza zaatakować. Pieszczoszka poderwała się i zaczęła ocierać się o czarnego. W momencie, kiedy dotknęła jego ogona, spytała się niewinnie:
- Z obu stron masz taki przyjemny ogonek?
Chwilę zajęło zanim do tego debila z Klanu Nocy dotarł ten podryw. Jednak, kiedy w końcu nadeszła ta legendarna chwila, zapisywana odtąd w kalendarzach i czczona przez wszystkie narody świata, żółtooki wojownik uśmiechnął się i bez jakiejkolwiek zapowiedzi złapał Sowę za kark.
* * * użyj wyobraźni
Była już noc, kotka już dawno wróciła z terytorium Klanu Nocy, teraz wpatrywała się w śliczne nocne niebo, a nocny wiatr bawił się jej ciemnym od mroku nocy futrem. Widziała już swoje obecnie mieszkanie, czyli stodołę na Siedlisku Owiec. Sowa była cholernie zmęczona, głodna i wciąż rozpalona. Prześlizgnęła się pod ogrodzeniem, ominęła stertę owczych odchodów, kiedy nagle zobaczyła kocią sylwetkę.
- Szrama? Szarmuś, niedorozwinięty idioto, skarbie mój, czy to ty? - mruknęła, aczkolwiek na tyle głośno, żeby kot ją usłyszał.
To chyba jednak był partner Sowy, bo samotnik podbiegł do niej i od razu na miejscu dał jej ochrzan:
- Gdzieś ty była cały dzień, do jasnej cholery! Twoje dzieci niemal zabiły Trujący Bluszcz, a ta jedna, co chyba jest ślepa czy ki ch*j, gdzieś zniknęła.
Jednooka zmarszczyła nos.
- To nasze dzieci, jakbyś nie zauważył, a skoro nie umiesz ich przypilnować, to już nie moja wina! Jutro idziesz szukać Kryształki, a jak się będziesz sprzeciwiać, to sama cię wypierniczę ze stodoły - warknęła brązowa kotka, ale po chwili sobie przypomniała, że Gepard był jednak słaby.
Wydała z siebie nieokreślony dźwięk i zaczęła łasić się do swojego partnera. Co z tego, że przed chwilą ledwo się powstrzymywała, żeby nie skoczyć mu do gardła. Szrama był jej zabawką. Miał spełniać jej wymagania, robić co ona chciała. Kukiełka jaką był jednooki nie miała prawa sprzeciwiać się właścicielowi. Sowa była właścicielką Szramy.
<Szrame szrowuj mi tutaj>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz