Po tym dość pechowym treningu obudziłam się w stodole. Nie było tam nikogo. Widocznie reszta jeszcze z Szramą, a ta kotka, która mnie ukradła i jeszcze każe mi nazywać siebie matką poszła na jakieś polowanie. Nagle przypomniałam sobie wszystko co działo się przed moją utratą przytomności. Po moim pyszczku spłynęła samotna łza. Pociągnęłam noskiem i podniosłam się z świeżego, wonnego siana. Nie chciałam, żeby wszyscy uważali mnie za nic nie wartą pokrakę. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę otwartych drzwi budynku. Kiedy wyjrzałam zza jednego z kawałków wystającego drewna, zobaczyłam zbliżającego się szarego kocura i piątkę kociaków. Momentalnie znów znalazłam się w stodole. Szybko znalazłam jakaś dziurę w drewnianej ścianie. Przecisnęłam się przez nią, przez moje chude ciałko nie było to takie trudne. Skryłam się w jakiś krzakach. Zobaczyłam jak Widoczek i Kryształka nieśli zdobycz w pysku. Kiedy kocur wszedł do stodoły wydał z siebie pomruk niezadowolenia, widocznie spodziewał się, że będę dalej tam leżeć. Kiedy byłam pewna, że nie zostanę zauważona popędziłam przed siebie. Sowa mówiła, że gdzieś tam jest siedlisko ludzi, hodują tam spasłe i wielkie ptaki. Podobno wydają bardzo zabawny odgłos, ale tą kotkę śmieszy prawie wszystko. Może jak będę mieć trochę szczęścia upoluje coś. Po kilku chwilach rozmyślania poczułam okropny zapach. Przechodziłam obok jakieś usypanej, brązowej górki. Nad nią latały muchy i inne świństwa, wiec to chyba tak śmierdzi. Potem przeszłam obok budynku, z jego środka dochodziły odgłosy zapewne jakiś zwierząt. Nagle usłyszałam jaki dziwny dźwięk. Spojrzałam w stronę z którego pochodził. Robiły to jakieś ptaki, były ogrodzone szarym bluszczem. Zachowywały się zabawnie. Chodziły i stukały dziobami o ziemie, mimo, że nic na niej nie było. Musiały być nadzwyczaj głupie. Miały jakieś tam małe szpony na nogach, ale nie wydawało mi się, że mogą być zagrożeniem. Najgorsze jednak było to, że były większe ode mnie i nawet jeśli jednego upoluje, nie dam rady go zatargać tak daleko. Rozejrzałam się dokładniej. Zobaczyłam jednego osobnika, był chudy i miał powyrywane pióra. Był albo chory, albo stary. Wydawał się idealną ofiarą. Jednak co najważniejsze, był znacznie mniejszy od reszty. Zobaczyłam dziurę w bluszczu, przecisnęłam się przez nią. Kiedy przechodziłam obok tych dziwnych stworzeń uciekały, machały skrzydłami przez co wszędzie latały pióra. Te ptaki są naprawdę głupie, dlaczego nie odlecą? Jednak mniejsza z tym. Przykucnęłam jakieś dwa zajęcze skoki od ofiary. Przesuwałam łapy powoli. Nie wiedziałam jak się to robi, jednak to podpowiadał mi instynkt. Jeszcze kilka mysich długości. Zauważyła również, że ptak musiał być ślepy, gdyż nie uciekał tak jak reszta. Przygotowałam się i po chwili wyskoczyłam w górę. Wylądowałam na ofierze, nagle zaczęła ona machać skrzydłami. Próbowała mnie zepchnąć. Trzymałam się tak dłuższą chwile. Potem zatopiłam ostre kiełki w szyi ptaka. Przegryzłam dość miękki kręgosłup. Po tym sparaliżowana ofiara upadła na ziemie. Zakończyłam jej marny żywot i spróbowałam wywlec przez dziurę w ogrodzeniu. Nie była lekka, ale na pewno lżejsza niż te utuczone ptactwo.
* * *
Chwile zajęło za nim doczołgałam to coś do miejsca, które nazywałam domem. Zauważyłam jak moja przyszywana matka rozmawia z ojcem. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się tak jak ona zawsze to robi. Zaskoczony nagłą zmianą wyrazu pyska kotki szary kocur odwrócił się w moją stronę. Puściłam ptaka, którego już szczerze miałam dość. Spuściłam wzrok i skupiłam go na swoich ubrudzonych zaschniętą krwią łapach. Czułam tylko jak kocur przeszywa mnie wzrokiem.
<Szramuś?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz