Kiedy Wybladłe Wspomnienie nie wróciła z patrolu Srebrny Pysk powoli wychodziła z siebie. Pełna była złych przeczuć i tak samo jak w noc śmierci medyka błagała Malinową Gwiazdę o wysłanie grupy na poszukiwania. Jednak i tym razem liderka się nie zgodziła, a następnego dnia obie musiały oglądać ciało martwej, młodej wojowniczki. Poranna rosa osiadła na jej ciemnych wąsach, gdy ja znalazły. Wygląda zupełnie jak Wodna Gwiazda, pomyślała Srebrny Pysk, gdy położyła się obok swojej martwej ulubienicy. Ale to nie był koniec.
Kotka nikogo nie kochała bardziej niż swoich dzieci. Były jej całym światem, wszystkim co miała kiedykolwiek. Ceniła je sobie najbardziej na świecie i zawsze z dumą obserwowała ich postępy. Ale tego dnia była już naprawdę głęboko zrozpaczona. Strumienna Łapa, jej jedyna córeczka wbiegła do obozu cała we krwi i w ranach. Przerażona Srebrny Pysk szybko zaczęła ja opatrywać, używała całej swojej marnej wiedzy nabytej od medyków. Strumienna Łapa opowiedziała jej, że razem z Osią Łapą i Zwęgloną Łapą chcieli udowodnić, że są godni miana wojowników i poszli do siedliska dwunożnych poszukać psów. Osia Łapa zginął rozszarpany przez sforę, a ranni Zwęglona Łapa i Strumienna Łapa w panicznym tempie wracali do domu. Syn Ciepłej Pieśni został zadeptany przez potwora i tylko ona wróciła do domu. Ale marne były wysiłki Srebrnego Pyska. Jej córeczka zmarła kilka dni później w wyniku poważnej infekcji. Kotka ciągle obwiniała siebie i swoje marne umiejętności. Błagała Klan Gwiazdy o pomoc dla jej dziecka, aby zwrócono jej córkę. Nic jednak takiego się nie wydarzyło. I tak kolejna rybka zmarła.
Czarne Piórko była jej bardzo pomocna w tych trudnych dniach. Była uczennica czule opiekowała się swoją rozżalona mentorką. Szarej wojowniczce wydawało się, że tylko Czarne Piórko widzi, jaka tragedia ją dotknęła. Cały klan był w żałobie z Malinową Gwiazdą i Płomienną Pręgą, którzy stracili syna i nikogo nie interesowało, że Srebrny Pysk cierpi jeszcze bardziej niż oni. Tylko Czarne Piórko, Wrzosowa Łapa i Fiołkowa Łapa interesowali się jej losem.
Kotka zrozumiała w końcu, ze jest przeklęta, że to wszystko spotyka ją z jakiejś winy. Każdego dnia po stokroć przepraszała Klan Gwiazdy za to, co zrobiła. Nie wiedziała o co chodzi, więc wymieniała wszystkie swoje grzechy. Sądziła, że przodkowie jej wybaczyli... Ale się pomyliła.
Pewnego dnia Płomienna Pręga zabrał ją i Przejrzysty Potok na patrol. Kotce taki skład grupy wydawał się niezwykle nietrafiony. Chodziło jej oczywiście o obecność znienawidzonego zastępcy u jej boku. Żywiła głęboką nadzieję, że tego dnia wstrętna klątwa dotknie jej rudego krewniaka. Ale nie stało się tak. Znów wszystko było przeciw Srebrnemu Pyskowi. Patrol zaatakował borsuk. Byli pewni, że się przed nim obronią. Nic bardziej mylnego. Bestia rozdarła długimi pazurami gardło Przejrzystego Potoku, a jego matka bezradnie patrzyła na martwe ciało syna. Borsuk nie był specjalnie zaciekły. Po chwili walki odszedł zostawiając koty. Szara kotka była wściekła i zrozpaczona. Osobiście zaatakowała Płomienną Pręgę, zaciekle próbując go zranić. Kocur był jednak silniejszy i szybko powstrzymał ataki kocicy.
Srebrny Pysk wróciła do obozu, bardziej zrozpaczona niż kiedykolwiek. Szeptała modlitwy do Klanu Gwiazdy i płakała z żalu nad zmarłymi bliskimi. Miała nadzieję, że Jagodowy Kieł podejdzie do niej i ją pocieszy, ale jej ostatnie już dziecko nawet na nią nie spojrzało. Wtedy do kotki dotarło, jaki jej syn był naprawdę. Zawsze uważała go za ideał i wzór wszelkich cnót, a tymczasem Jagodowy Kieł był zupełnie inny. Przecież nigdy nie łasił się do matki, ani do innych kotów. Nie dzielił z nikim języków i zawsze wydawał się być nieobecny. gdy nie był dla nikogo. Gdy tak to analizowała zrozumiała, że przecież Jagodowy Kieł nawet nie przejął się śmiercią Strumiennej Łapy.
Był wieczór, kilka dni po śmierci Przejrzystego Potoku. Srebrny Pysk leżała w obozie. Dostała areszt domowy i nie mogła opuszczać obozu. Oddawała się żałobie nad swoimi bliskimi. Jak niewielu jej ich zostało! Nadal miała Złotą Łuskę, swoją najukochańszą matkę i opiekunkę. Kotka miła niebawem zostać starszą. Srebrny Pysk z trudem przyjmowała, że tamta kotka jest już taka stara! Miała ponad osiemdziesiąt księżyców. Kiedy dołączyła do Klanu Nocy miała ich ledwie trzydzieści... i nagle Srebrny Pysk pojęła, jak stara jest ona sama! Niedługo miała skończyć pięćdziesiąt księżyców, o ile już się to nie stało. Pół życia już minęło! Dlaczego właśnie teraz naszły ją takie straszne sytuacje?
Srebrny Pysk nie była słaba. Nie płakała z powodu pokrętnych i przykrych myśli, ale gdyby była słabsza z pewnością tonęłaby we łzach. Kątem oka dostrzegła Nakrapiany kwiat. Kotka wygrzewała się na słońcu. Szara kotka doskonale wiedziała, że starsza ją zrozumie, że może z nią porozmawiać o kłopotach.
- Witaj Srebrny Pysku, co cię do mnie sprowadza? - spytała starsza. Uśmiechnęła się lekko i czule do młodszej kotki, a ta od razu poczuła, że dobrze zrobiła udając się do niej.
- Chciałam tylko trochę porozmawiać - mruknęła Srebrny Pysk swoich ochrypłym głosem. Nakrapiany Kwiat zamrugała powoli.
- O czymże to? - spytała. Szara kotka westchnęła. Od czego tu zacząć? Jak opisać swój stan, swoje uczucia? Jak wyjaśnić jaki wpływ miały ostatnie wydarzenia na jej życie? Egh... To takie trudne...
Nagle Nakrapiany Kwiat zaczęła głośno dyszeć. Wyglądała jakby się dusiła.
- Nakrapiany... - szepnęła Srebrny Pysk, a kiedy zrozumiała, że z kotką dzieje się coś strasznego, od razu zaczęła panikować. - POMOCY! NIECH KTOŚ JEJ POMOŻE!
Wtedy szybko zrozumiała, ze przecież nie ma nikogo, kto pomógłby Nakrapianemu Kwiatu. Przecież nie było medyka, a jedynym kotem, który był w stanie jakkolwiek pojąć co się dzieje była ona! Tylko, ze ona nic nie rozumiała. Bezradnie patrzyła, jak Nakrapiany Kwiat kładzie się na ziemi bez życia.
- Srebrny Pysku? Co się stało? - usłyszała głos Malinowej Gwiazdy. Ale nie reagowała. Nadal patrzyła na Nakrapiany Kwiat. Dusiło ją w gardle. Nie była w stanie nic powiedzieć. Stała jak sparaliżowana.
Kiedy Malinowa Gwiazda pojęła, co tak przeraziło szarą kotkę wystraszyła się.
- Oj, nie! - pisnęła cofając się o krok. - Nakrapiany Kwiecie... Czy ona?...
- Nie żyje - wydusiła w końcu Srebrny Pysk. Odwróciła zapłakane oczy w kierunku liderki. - ONA NIE ŻYJE!
Świetlikowa Ścieżka stojąca obok obwąchała ciało starszej kotki.
- Babciu? - szepnęła szturchając Nakrapiany Kwiat nosem.
- ZOSTAW JĄ! - syknęła Srebrny Pysk rzucając się w kierunku byłej uczennicy. - TO WSZYSTKO WASZA WINA! KLAN GWIAZDY WAS NIE LUBI I PRZEZ TO KLAN NOCY MUSI CIERPIEĆ!
Malinowa Gwiazda zastrzygła uszami z oburzeniem. Nagle do obozu wbiegła Złota Łuska. Rozejrzała się i szybko podbiegła do liderki.
- Malinowa Gwiazdo! - zaszlochała kotka. Była wyraźnie poruszona. - Mój syn... Moje jedyne dziecko...
- Złota Łusko... - zaczęła zmieszana przywódczyni, ale przerwano jej.
- On nie żyje! Gepardzie Futro nie żyje! - krzyknęła Złota Łuska. Srebrny Pysk stanęła jak wmurowana.
- Nie... - szepnęła. Spojrzała najpierw na ciało Nakrapianego Kwiatu a potem w kierunku wejścia do obozu przez które Płomienna Pręga właśnie wciągał ciało czarnego wojownika.
Srebrny Pysk, od zawsze impulsywna zrobiła w końcu to, przed czym powstrzymywała się od tak dawna. Rzuciła się na Malinową Gwiazdę. Liderka nie była taka silna jak jej zastępca. Nie zdążyła umknąć, ponieważ wojowniczka zaatakowała ja od tyłu. Srebrny Pysk jednym ruchem skręciła jej kark.
Nastała chwila ciszy. Cały Klan Nocy był właśnie w obozie i każdy widział, co zrobiła kotka. Srebrny Pysk uniosła głowę ku niebu.
Klanie Gwiazdy, bądź przy mnie.
<Klanie Nocy?>
Kurde przypał
OdpowiedzUsuńZabito mi matkę! *MOJA KRÓLOWO-MENTORKA NA PREZYDENTA!*
OdpowiedzUsuń