Borsucza Łapa aż zaniemówił, nie był w stanie zrozumieć, że nic nie poszło źle. Był z siebie dumny a od czasu ataku borsuka nabrał niesamowitej pewności siebie i odwagi. Przyjął przyjacielski gest Pustułkowego Dziobu i z uśmiechem ruszył z nim w drogę powrotną do obozu. Rozmawiali o wielu sprawach, przede wszystkim o przyszłym imieniu. Borsuk był tak ciekawy, że nie mógł już wytrzymać do ceremonii.
- No bo zobacz, albo posłuchaj, zależy od ciebie- mówił z ekscytacją młody kocur- pokonałem borsuka, tak? A mam na imię Borsuk! To może dadzą mi coś takiego jak…Borsuczy Pogromca! Albo, albo Borsuczy Niszczyciel…albo…
- Spokojnie Borsuczy Bobku!- zaśmiał się Pustułkowy Dziób uśmiechając się od ucha do ucha- to już zależy od liderki, a twoje proponowane imiona są chyba mało zgodne…
- Ale nie, posłuchaj! A może tak Borsuczy Władca! Każdy by się przede mną chował! Byłbym niezwyciężony i nieposkromiony…to jest dobre! Borsuczy Poskramiacz, idealne!
W tym momencie szary wojownik wręcz dusił się ze śmiechu, doprawdy postawa jego ucznia i determinacja z jaką wypowiadał każde nowe, zmyślne imię rozbawiała go do łez. Nadal nie był pewny czy to miały być tylko żarty czy kocurek naprawdę chciał się tak nazywać.
Gdy tylko wkroczyli do obozu Pustułkowy Dziób został wezwany przez Miodową Gwiazdę. Ogon Borsuczej Łapy wręcz napuszył się a oczy rozbłysły. Był pewien, że liderka chce pomówić o mianowaniu go na wojownika. Pełen radości w sercu pobiegł podzielić się z przyjaciółmi tą wiadomością, nawet nie zauważając mijającej go Liliowej Łodygi. Kot wpadł jak burza do legowiska uczniów napotykając tam Motylą Łapę oraz skuloną w kącie Lawendową Łapę.
- Zgadnijcie kto opuszcza to miejsce na dobre!- miauknął z dumą wyprężając pierś. Usłyszał cichy chichot dochodzący od strony czarnobiałego kocura.
- Zapewne ty, tak jak i my Borsucza Łapo- odpowiedział mu przyjaciel- nie tylko ty skończyłeś szkolenie.
- Naprawdę? Cóż, w takim razie gratuluję i wam!- ucieszył się uczeń wymieniając się z nimi radosnym uśmiechem, tylko kąciki pyska Lawendowej Łapy uniosły się delikatnie ku górze. Cała trójka zaczęła żywo dyskutować na temat ich życia jako wojowników, nawet szarawa kotka zaczęła się udzielać. Ewidentnie dość miała żałoby i smutku, chciała wrócić na dawny tor.
Po rozmowie Borsuk postanowił odwiedzić jeszcze jedną osobę. Od razu wypatrzył na horyzoncie Kwiecisty Śpiew. Siedziała uroczo ułożona na trawie obserwując opadające liście. Spłoszyła się lekko czując jak uczeń dotyka jej ucha swym noskiem, jednak zaraz się uspokoiła.
- Borsucza Łapo, nie strasz mnie tak!- poprosiła cicho kuląc łapy pod siebie. Wskazała ogonem miejsce obok które zaraz zajął uczeń.
- Wiesz, że już niedługo mianują mnie na wojownika? Będziemy mogli razem chodzić na patrole, co ty na to?- zaproponował żywo kocurek. W sercu nadal czuł, że nie chce sobie jej odpuszczać, mimo wszystko chyba coś do niej poczuł. Jednak nie mógł nie zauważyć jak i Pustułkowy Dziób na nią patrzył, jej wzrok także nie uchodził jego uwadze, ta dwójka miała coś ku sobie.
- Na patrole? A myślisz…że Miodowa Gwiazda mnie puści?- spytała praktycznie niesłyszalnie Kwiecisty Śpiew spoglądając na własne łapy. Borsucza Łapa szturchnął ją łapką i odpowiedział:
- Jestem tego pewien, w końcu poszłabyś z najlojalniejszym, najprzystojniejszym i najdzielniejszym wojownikiem w klanie, a co!- zażartował kot a słysząc śmiech kotki uniósł się delikatnie na łapach. Każda udana próba zyskania coś w oczach potencjalnej miłości to powód do dumy. Wtem z legowiska lidera wyszła Miodowa Gwiazda. Żwawym krokiem szła w stronę skały na którą wskoczyła jednym susem. Zwołała zebranie klanu na które przyszły oczywiście wszystkie koty obecne w obozie. Borsucza Łapa usiadł tuż obok Motylej Łapy i Lawendowej Łapy. Z przejęcia i ekscytacji przebierał łapami nie mogąc usiedzieć w miejscu. Mimo woli spojrzał w bok na resztę kotów. Oczywiście Pustułkowy Dziób siedział obok Kwiecistego Śpiewu która lekko kuliła głowę poruszając nerwowo ogonem. Natomiast jego mentor wlepił swe spojrzenie w liderkę. Od razu było widać, że jest przepełniony dumą i radością. Borsucza Łapa był pewien, oto czas jego ceremonii!
- Zebraliśmy się tutaj aby powołać nowych wojowników klanu Wilka! Jest to szczególny dzień dla naszego klanu, dwóch silnych kocurów zyska dziś swoje nowie imię i stanie się pełnoprawnymi wojownikami, to samo stanie się z jedną uzdolnioną i odpowiedzialną uczennicą- zaczęła z przejęciem Miodowa Gwiazda wypowiadając każde słowo dokładnie.
- Jak to? A Lawendowa Łapa? Ty zostajesz wojowniczką?- szepnął w jej kierunku Motyla Łapa. Ta pokręciła łebkiem.
- Tak…nie mogę w to uwierzyć, tak się cieszę!- rozpromieniła się kotka. Po raz pierwszy od dawna Borsuk był w stanie zobaczyć jej uśmiech, musiał przyznać, był naprawdę śliczny.
Pierwszy poszedł Motyla Łapa, następnie wyszła Lawendowa Łapa. Oboje zyskali nowe imiona i z dumą wrócili do tłumu. Przyszła pora i na zniecierpliwionego kocurka.
- Oraz ostatni, chodź wcale nie gorszy, Borsucza Łapa, wystąp, proszę- poleciła liderka. Uczeń ruszył szybszym krokiem na jej spotkanie. Każdy mięsień w jego ciele był spięty a pysk trzymał mocno zaciśnięty. Uniósł swój łeb w stronę oblicza Miodowej Gwiazdy i czekał na jej słowa.
- Borsucza Łapo, ciężko pracowałeś przez ten czas aby pokazać, że jesteś oddany klanowi Wilka. Nikt nie śmie podważać tej lojalności jak i dzikiej odwagi której nie powstydziłby się żaden przodek, nawet sam Wilcza Gwiazda!- przemówiła brązowa kotka i z dumą błyszczącą w jej bursztynowych oczach zakończyła- od dziś jesteś znany jako Borsuczy Gońca, niech to imię przypomina ci o tym heroicznym czynie, budzi strach w twych wrogach oraz niechaj odbija się echem w uszach wszystkich borsuków. Twoja inteligencja oraz zwinność poprowadzą się w życiu.
Borsuk skinął delikatnie łebkiem. Borsuczy Gońca! To imię wydawało mu się perfekcyjne, groźne, budzące trwogę, wręcz niesamowite. Liderka wspomniała o czuwaniu i zakończyła zebranie. Cały klan zaczął skandować ich imiona a w powietrzu uniosła się radosna atmosfera. Wtem na Borsuczego Gońcę wpadł Pustułkowy Dziób który przycisnął swój pysk do policzka swego byłego ucznia.
- Ah ty Borsuczy Bobku, gratuluję!- wymruczał przez łzy które mimo jego starań było widać w jego oczach.
- Nigdy bym do tego nie doszedł bez ciebie, Pustułkowy Dziobie…ja, dziękuje! Za wszystko, za każde uderzenie mysiego serca które ze mną spędziłeś, za ten cały czas jaki poświęciłeś dla mnie! Wiem, że nie było prosto, przynajmniej nie zawsze, ale nie wyobrażam sobie lepszego od ciebie. Kocham cię jak własnego ojca którego nie dano mi było poznać. Hej, mogę ci mówić tato?- zaśmiał się świeżo upieczony wojownik. W odpowiedzi jego mentor tylko zetknął się z nim czołem po czym czule wtulił się w jego sierść. Z tłumu wiwatujących kotów wyszła też Kwiecisty Śpiew która delikatnie szturchnęła go w bok. Borsuk na chwilę odsunął się od szaraka i otarł się pyskiem o kotkę, chciał jej bliskości w takiej chwili. Jeszcze sam poszedł pogratulować reszcie po czym troje ruszyli na czuwanie.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz