Myślałem, ze nigdy nie spotkam się z tym tematem. Spotkania z Pysią prawie zawsze były pod znakiem polowania, a teraz? Może za mało jedzenia przynosiłem z tamtych terenów...
- To... - zacząłem niepewnie. Skłamać, czy powiedzieć prawdę? Mogę jej zaufać? Nie powie Czarnej Gwiździe? - ...pewien rodzaj... odpowiedzialności?
- Odpowiedzialności? - zdziwiła się kotka.
- Ta.. tak. Nie powinienem, ale sam wyznaczyłem sobie ważną misję, proszę nie mów liderowi i jego zastępcy - mruknąłem błagalnym tonem. Kotka się uśmiechnęła.
- A co to za misja?
- To przeze mnie polowania na siedlisku koni stały się niebezpieczne. Dlatego staram się pilnować innych terenów i w imieniu Klanu Nocy znakuję tereny tuż pod ich ogrodzeniem.
- To nic złego - zaśmiała się kotka. - Gdyby Czarna Gwiazda się dowiedział udzieliłby ci pochwały za próbę naprawienia swoich błędów.
- Tak, ale to naprawdę niebezpieczne miejsce. Nie chcę, żeby ktoś ryzykował...
- Rozumiem, a jaka jest prawda? - mruknęła kotka. Byłem zaskoczony. Prawda jest taka... Agh! - Błękitna Burzo, ty chyba nie myślałeś, że mnie oszukasz?
Na pewno nie zakochałem się w tamtejszej samotniczce i nie jest teraz w ciąży. Co mam jej powiedzieć? Wie, że kłamię!
- Próbowałem to naprawić - westchnąłem odwracając głowę. Nakrapiany Kwiat uśmiechnęła się tryumfalnie. - Od księżyca negocjujemy warunki polowania na Siedlisku Koni. Wiedzą, kiedy przechodzą tam patrole i ile liczą kotów...
- Błękitna Burzo, zdajesz sobie sprawę, co zrobiłeś? - syknęła moja była mentorka z zawodem. - Znowu zdradziłeś klan!
- Przepraszam! Nie chciałem więcej kłopotów... Dzięki mnie przynajmniej nigdy się z nimi nie spotykamy...
Nie okłamałem Nakrapianego Kwiatu. Pysia wiedziała, kiedy mogą polować na naszym terytorium, a kiedy jest to zbyt niebezpieczne. Nigdy nie chciałem aż tak zdradzić klanu... Już lepiej było mówić o romansie...
- Nie powiem im, ale lepiej już do tego nie wracajmy. Lepiej się nie kręć w tamtej okolicy...
~Jakiś księżyc później~
Wciągnąłem w nozdrza zapach deszczu. W nocy padało, a nasz obóz zmienił się w wielką kałużę. Widzę to już trzeci raz... Uschnięta wodna trawa szeleści w wejściu do obozu, a ciszę w nim panującą przerywa zabawa Smołka, Malinki, Perełki i Jastrząbka. To przykre, przez tego lisa niemal w jedną noc straciliśmy trzy kocięta. Zrozpaczona Leśna Maska uciekła z obozu, jej ciało znaleźliśmy potem nad rzeką, znaczone licznymi śladami walki. Biedaczka... Woda z rzeki zmyła wszystkie zapachy, ale rany wyglądały jak atak wojownika. Możliwe, że nigdy nie poznamy imienia mordercy...
Życie w Klanie Nocy toczyło się dalej. Kociaki wyglądały, jakby miały lada dzień zostać wojownikami. To źle, zwłaszcza, że nie są nawet uczniami. A może zaraz się to zmieni?
Zobaczyłem Czarną Gwiazdę na kopczyku lidera. Wezwał klan, który powoli zebrał się w centrum obozu.
- Dzisiaj nadszedł wreszcie dzień, którego nie powinienem tak długo odkładać - zaczął. - Nasz Klan był w ciężkiej żałobie po śmierci Leśnej Maski, ale to zdarzenie na pewno dało siły nowemu pokoleniu, które teraz może walczyć, by ich matka mogła być dumna. Podejdźcie.
Kociaki, całe obłocone podeszły do lidera.
- Od tej chwili, aż do otrzymania imienia wojownika uczennica ta będzie nosiła imię Malinowa Łapa - oznajmił lider unosząc z dumą głowę. - Jej mentorką zostanie Nakrapiany Kwiat, świetnie wyszkoliła Błękitną Burzę, zasługuje na kolejnego ucznia.
Moja mentorka wstała i podeszła do nowej uczennicy. Ach... Mam wrażenie, że ledwie dwa wschody słońca temu to ja tam stałem. A dziś jest już trzydzieści księżyców od tamtej chwili.
- Temu uczniowi nadaję imię Osmolonej Łapy. Jego nauką zajmie się Szary Kieł. Szary Kle, mm nadzieję, że wyszkolisz go tak, jak wyszkoliłeś mojego syna.
Zastępca skinął głową i podszedł bliżej. Znałem imiona pozostałych mentorów. Ja, Pustynna Dusza, Szczurza Skóra i Paskudny Upadek. Żadne z nas nie chciało ich szkolić. Ja powiedziałem, ze nie jestem jeszcze gotowy na taką odpowiedzialność. Choć w rzeczywistości chodziło mi o inną rzecz. W przyszłości chciałbym być mentorem kociaka, którego przyniosę, mojego pierworodnego. Pustynna Dusza nie chciała po prostu ucznia, a Szczurza Skóra oznajmiła, że nie chciałaby nagłej zmiany mentora dla ucznia, miała oczywiście na myśli kocięta, które ona i Paskudny Upadek planują od dawna. Co do niego, mówił coś o Liściastej Łapie... Jedyne co zrozumiałem z jego bełkotu to to, że nie chce ucznia. Tak więc...
- Mentorem Perłowej Łapy zostanie Wieczorny Blask - oznajmił lider. - Ostatnim kotkie, od dziś Jastrzębią Łapą zajmie się Wodny Ogon.
Wszyscy mentorzy zetknęli się z uczniami nosami, a pozostali wojownicy wykrzykiwali kolejno imiona nowych uczniów.
<Ktoś z Klanu Nocy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz