Z jednej strony jej brak zaufania był przykry, a z drugiej ją rozumiałem. To musi być trudne. Jeżeli Wodny Ogon ma rację, Nakrapiany Kwiat może lada dzień dać Klanowi Nocy kocięta, moje rodzeństwo. Z drugiej strony przeczy wszystkim uczuciom do mojego taty. Cóż mogę zrobić? Nie ma sensu jej dalej naciskać... Widzę, że to nie tylko chodzi o to, że pytam ją o uczucie do mojego ojca. Możliwe, że czuje się jak zdrajczyni. Ona i moja mama były przyjaciółkami, nie umiem sobie wyobrazić, jak potworni czułbym się, gdybym był zakochany w Lodowej Łapie. Z jednej strony uczucie, a z drugiej lojalność wobec brata...
- Jeżeli myślisz o Porannej Rosie - mruknąłem odwracając wzrok. - To pomyśl o jej dzieciach. O Długoszce i Cichej Łapie... O moim rodzeństwie. Nie chcę ci nic sugerować, ale oboje wiemy, że jestem najstarszy. Moi młodsi bracia się ode mnie odwracają, a własny ojciec już mi nie ufa. Nie mam już swojej rodziny, ale ty zawsze byłaś jej częścią. Jako moja mentorka, a poniekąd też matka.
- Nie do końca rozumiem, co masz na myśli?
- Będę szczery, nie jesteś już młoda. Nigdy nie miałaś kociąt, może już nigdy nie będziesz ich mieć... Nie powstrzymuj się. Oboje się nie powstrzymujcie. Wszyscy zaakceptujemy ten wybór. I uwierz mi, ja będę najbardziej szczęśliwy.
Kiedy to powiedziałem odszedłem zanim kotka zdążyła coś dodać. Wziąłem małą rybkę i udałem się na swoje miejsce do jedzenia. Obok było też stare miejsce Wieczornego Blasku, ale tym razem siedział z Wodnym Ogonem. Nieco zawiedziony zacząłem jeść w samotności obserwując kocięta Leśnej Maski. Powinny być już uczniami. Czemu Czarna Gwiazda tyle czeka?
Nagle podeszła do mnie Nakrapiany Kwiat. Położyła się obok i zamruczała. Odwróciłem się od niej, ale po chwili znów na nią spojrzałem. Kotka uśmiechnęła się do mnie lekko.
<Nakrapiany Kwiecie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz