- Treningi z Leszczynową Bryzą są super! Wiele się od niego nauczyłem! - odparł jej radośnie, mimo iż w środku wciąż czuł ból i smutek po stracie swojej siostry. Nadal nie dopuszczał do siebie myśli, że Lodowatka została wręcz zamordowana przez Klan Gwiazd. - A tak poza tym, to u mnie jest w porządku. -Spuścił głowę w dół, aby nie pokazać jej pierwszych łez, które zaczęły spływać mu po sierści. Znów dopadły go myśli o liliowej, wobec której był zazwyczaj oschły. Teraz było za późno na naprawienie relacji.
- Świetnie, że idzie ci jakoś- wymamrotała jedynie czarna kotka.
Mleczowa Łapa przypuszczał, że Skała nie wiedziała w tym momencie jak go pocieszyć i jak się zachować. Nie wymagał tego nawet od niej, a i nie chciał, by przez jego złe samopoczucie czuła się niekomfortowo.
-Muszę coś załatwić – rzekł nagle i odbiegł od niej jak najszybciej potrafił, nie żegnając się i nie wiedząc, gdzie tak naprawdę chce się udać.
- Świetnie, że idzie ci jakoś- wymamrotała jedynie czarna kotka.
Mleczowa Łapa przypuszczał, że Skała nie wiedziała w tym momencie jak go pocieszyć i jak się zachować. Nie wymagał tego nawet od niej, a i nie chciał, by przez jego złe samopoczucie czuła się niekomfortowo.
-Muszę coś załatwić – rzekł nagle i odbiegł od niej jak najszybciej potrafił, nie żegnając się i nie wiedząc, gdzie tak naprawdę chce się udać.
***
Dziś był niego wielki dzień. W końcu po wielu treningach ze swoim mentorem, Mleczowa Łapa miał zostać mianowany na wojownika. Jego dziecięce marzenie miało szansę się właśnie spełnić.
Od rana chodził bardzo podekscytowany tym wydarzeniem, choć w głębi duszy nie czuł prawdziwego szczęścia. Dowiedział się raptem parę chwil temu, że Leszczynowa Bryza zmarł na czerwony kaszel. Ilu jeszcze bliskich i kochanych osób zabierze mu śmierć? Stracił nie tak dawno siostrę, a teraz mentora, dzięki któremu nauczył się tak wielu przydatnych umiejętności.
Usiadł samotnie pod drzewem, spoglądając pustym wzrokiem w niebo. Słońce chyliło się ku horyzontowi, więc niedługo zacznie się ściemniać. Widząc jeszcze błękit u góry, przypomniał sobie o wspólnych chwilach spędzonych z Leszczynową Bryzą. Już od początku jego mentor spodobał mu się. Był miły i zawsze potrafił mu wszystko dokładnie wytłumaczyć. Cenił go jednak głównie za anielską cierpliwość, którą posiadał. Mleczowa Łapa bombardował go każdego dnia setką pytań, a rudy niemal zawsze odpowiadał mu na większość z nich, wcale się przy tym nie denerwując. Wręcz przeciwnie – liliowy widział, że jest niezwykle zadowolony i dumny, iż jego własny uczeń jest aż tak bardzo ciekawski. Myślami wrócił do jednej rozmowy podczas wspólnej nauki polowania, która zapadła mu najbardziej w pamięć.
Słońce wschodziło zza horyzontu na błękitne niebo. Zapowiadała się piękna pogoda, wręcz idealna na polowanie. Mleczowa Łapa pierwszy zerwał się ze swojego legowiska i pognał do mentora, chcąc sprawdzić, czy straszy kot jeszcze śpi. Leszczynowa Bryza akurat prostował kości na uboczu obozu. Młodzieniec uśmiechnął się do niego radośnie, a rudy odwdzięczył się tym samym gestem.
- Witaj Mleczowa Łapo! Gotowy na dzisiejsze polowanie?- zapytał się.
- Oczywiście, że tak! Zresztą jak zawsze! – Pręgowany zamruczał z ekscytacji.
Udali się do lasu, aby poćwiczyć i przy okazji przynieść trochę piszczek dla klanu wilka. Szli leśną ścieżką, słysząc po drodze poranny śpiew ptaków, które ukrywały się pośród koron drzew. Nagle przed nimi zaszeleściło w krzakach.
Leszczynowa Bryza kazał ustawić się liliowemu w pozycji do polowania. Mleczowa Łapa zaczął się skradać, widząc jak wiewiórka wychodzi z ukrycia. Szybkim ruchem złapał ją w pazury i następnie dumnie położył swoją nową zdobycz przed mentorem.
- Bardzo dobrze – pochwalił go starszy kocur – Trzymaj tak dalej, a będziesz świetnym wojownikiem.
Młodszy słysząc te słowa bardzo się ucieszył. Był z siebie całkiem zadowolony.
- Dziękuję Leszczynowa Bryzo. Miło słyszeć taką pochwałę od kogoś doświadczonego. – Uśmiechnął się do niego. Ruszyli dalej, zdobywając po drodze jeszcze parę zwierzyn, które później zanieśli do obozu.
W drodze powrotnej zatrzymali się przy skałach, aby na chwilę odpocząć po wyczerpującym treningu.
- Cieszę się, że jesteś moim mentorem – odezwał się niespodziewanie Mleczowa Łapa, patrząc prosto w oczy rudemu. – Nie wyobrażam sobie, by czuł mnie ktoś inny niż ty. Chciałbym, abyśmy po moim mianowaniu na wojownika spotykali się czasami na wspólne polowania. Jest to możliwe?
Leszczynowa Bryza przypatrywał mu się przez chwilę ze zdziwieniem na pyszczku. Nie spodziewał się takich słów od własnego ucznia
- Oczywiście, że będziemy mogli razem polować. Dobrze się z tobą współpracuję. – Delikatnie się uśmiechnął. Widać było, że mówi to szczerze i prosto z serca. I właśnie w tym momencie liliowy poczuł jak więź przyjaźni między nimi się zacieśnia. Pragnął, aby bliskie mu koty były przy nim jak najdłużej, lecz zdawał sobie sprawę, że kiedyś każdy umrze.
Tak samo jak on.
Westchnął tylko, odtrącając od siebie pesymistyczne myśli. Musiał żyć chwilą i tym, że jest tutaj razem ze swoim mentorem. W końcu niedługo zostanie wojownikiem i powinien skupić się na przyszłych obowiązkach.
Z zamyśleń wyrwał go donośny krzyk liderki, który wzywał wszystkich członków Klanu Wilka, aby zebrali się na środku obozu z powodu mianowania.
Serce zabiło mu szybciej. Już za parę chwil zostanie pełnoprawnym wojownikiem! Szybkim biegiem udał się do pozostałych. Wśród zgromadzonych zauważył Skalny Szczyt, która uśmiechnęła się do niego, dodając mu przy tym pewności siebie. Mleczowa Łapa zbliżył się do Kroczącej Gwiazdy, czekając aż wygłosi obowiązującą formułę. Kotka wydawała się nie bardzo przejmować całym zajściem, jakby przyszła tylko wykonać swoją robotę.
- Ja, Krocząca Gwiazda, przywódczyni Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Mleczowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Lilowy czuł jak serce zaczyna bić mu coraz szybciej. Nie mógł jednak bać się tej chwili, lecz cieszyć się z niej.
- Przysięgam – odpowiedział po chwili kocur, będąc coraz bardziej zdenerwowany, lecz w tym momencie odczuł również nutkę ekscytacji przepływającą przez jego ciało.
Liderka spojrzała tylko na niego kontynuując.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Mleczowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Mleczowy Pył. Klan Gwiazdy cieni twój duży zapał do pracy i pomocy innym, a także ciekawość do otaczającego cię świata , oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka. – Zbliżyła się do niego i dotknęła pyszczkiem jego głowy, natomiast kocur musnął przypadkiem jej bark, czując miękką sierść.
Po tych słowach rozległy się okrzyki radości. Większość kotów zaczęła składać liliowemu gratulacje. Mleczowy Pył pragnął, aby Leszczynowa Bryza stał tutaj teraz i przypatrywał się, jak jego uczeń zostaje wojownikiem. Spojrzał w niebo, wmawiając sobie, że mentor patrzy na niego z góry z wielką dumą i mu gratuluje. Cały stres jakby nagle z niego wyparował i lekko się uśmiechnął. Czekała go teraz noc czuwania. Musiał przeżyć ten czas sam, w kompletnej ciszy.
Przynajmniej będę mógł porozmyślać o wszystkim, co mi chodzi po głowie na spokojnie – pomyślał Mlecz, napotykając wzrok Skalnego Szczytu.
- Gratuluję Mleczowy Pyle! – Czarna kotka podeszła do niego, dając mu lekkiego kuksańca w bok. – Zostałeś w końcu wojownikiem. W sumie dosyć późno, ale i tak nie jest źle – dodała.
Skinął jedynie głową w podzięce, oddychając z ulgą.
Od teraz zaczynał się dla niego kolejny trening, ale tym razem prawdziwego życia.
Od rana chodził bardzo podekscytowany tym wydarzeniem, choć w głębi duszy nie czuł prawdziwego szczęścia. Dowiedział się raptem parę chwil temu, że Leszczynowa Bryza zmarł na czerwony kaszel. Ilu jeszcze bliskich i kochanych osób zabierze mu śmierć? Stracił nie tak dawno siostrę, a teraz mentora, dzięki któremu nauczył się tak wielu przydatnych umiejętności.
Usiadł samotnie pod drzewem, spoglądając pustym wzrokiem w niebo. Słońce chyliło się ku horyzontowi, więc niedługo zacznie się ściemniać. Widząc jeszcze błękit u góry, przypomniał sobie o wspólnych chwilach spędzonych z Leszczynową Bryzą. Już od początku jego mentor spodobał mu się. Był miły i zawsze potrafił mu wszystko dokładnie wytłumaczyć. Cenił go jednak głównie za anielską cierpliwość, którą posiadał. Mleczowa Łapa bombardował go każdego dnia setką pytań, a rudy niemal zawsze odpowiadał mu na większość z nich, wcale się przy tym nie denerwując. Wręcz przeciwnie – liliowy widział, że jest niezwykle zadowolony i dumny, iż jego własny uczeń jest aż tak bardzo ciekawski. Myślami wrócił do jednej rozmowy podczas wspólnej nauki polowania, która zapadła mu najbardziej w pamięć.
Słońce wschodziło zza horyzontu na błękitne niebo. Zapowiadała się piękna pogoda, wręcz idealna na polowanie. Mleczowa Łapa pierwszy zerwał się ze swojego legowiska i pognał do mentora, chcąc sprawdzić, czy straszy kot jeszcze śpi. Leszczynowa Bryza akurat prostował kości na uboczu obozu. Młodzieniec uśmiechnął się do niego radośnie, a rudy odwdzięczył się tym samym gestem.
- Witaj Mleczowa Łapo! Gotowy na dzisiejsze polowanie?- zapytał się.
- Oczywiście, że tak! Zresztą jak zawsze! – Pręgowany zamruczał z ekscytacji.
Udali się do lasu, aby poćwiczyć i przy okazji przynieść trochę piszczek dla klanu wilka. Szli leśną ścieżką, słysząc po drodze poranny śpiew ptaków, które ukrywały się pośród koron drzew. Nagle przed nimi zaszeleściło w krzakach.
Leszczynowa Bryza kazał ustawić się liliowemu w pozycji do polowania. Mleczowa Łapa zaczął się skradać, widząc jak wiewiórka wychodzi z ukrycia. Szybkim ruchem złapał ją w pazury i następnie dumnie położył swoją nową zdobycz przed mentorem.
- Bardzo dobrze – pochwalił go starszy kocur – Trzymaj tak dalej, a będziesz świetnym wojownikiem.
Młodszy słysząc te słowa bardzo się ucieszył. Był z siebie całkiem zadowolony.
- Dziękuję Leszczynowa Bryzo. Miło słyszeć taką pochwałę od kogoś doświadczonego. – Uśmiechnął się do niego. Ruszyli dalej, zdobywając po drodze jeszcze parę zwierzyn, które później zanieśli do obozu.
W drodze powrotnej zatrzymali się przy skałach, aby na chwilę odpocząć po wyczerpującym treningu.
- Cieszę się, że jesteś moim mentorem – odezwał się niespodziewanie Mleczowa Łapa, patrząc prosto w oczy rudemu. – Nie wyobrażam sobie, by czuł mnie ktoś inny niż ty. Chciałbym, abyśmy po moim mianowaniu na wojownika spotykali się czasami na wspólne polowania. Jest to możliwe?
Leszczynowa Bryza przypatrywał mu się przez chwilę ze zdziwieniem na pyszczku. Nie spodziewał się takich słów od własnego ucznia
- Oczywiście, że będziemy mogli razem polować. Dobrze się z tobą współpracuję. – Delikatnie się uśmiechnął. Widać było, że mówi to szczerze i prosto z serca. I właśnie w tym momencie liliowy poczuł jak więź przyjaźni między nimi się zacieśnia. Pragnął, aby bliskie mu koty były przy nim jak najdłużej, lecz zdawał sobie sprawę, że kiedyś każdy umrze.
Tak samo jak on.
Westchnął tylko, odtrącając od siebie pesymistyczne myśli. Musiał żyć chwilą i tym, że jest tutaj razem ze swoim mentorem. W końcu niedługo zostanie wojownikiem i powinien skupić się na przyszłych obowiązkach.
Z zamyśleń wyrwał go donośny krzyk liderki, który wzywał wszystkich członków Klanu Wilka, aby zebrali się na środku obozu z powodu mianowania.
Serce zabiło mu szybciej. Już za parę chwil zostanie pełnoprawnym wojownikiem! Szybkim biegiem udał się do pozostałych. Wśród zgromadzonych zauważył Skalny Szczyt, która uśmiechnęła się do niego, dodając mu przy tym pewności siebie. Mleczowa Łapa zbliżył się do Kroczącej Gwiazdy, czekając aż wygłosi obowiązującą formułę. Kotka wydawała się nie bardzo przejmować całym zajściem, jakby przyszła tylko wykonać swoją robotę.
- Ja, Krocząca Gwiazda, przywódczyni Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Mleczowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Lilowy czuł jak serce zaczyna bić mu coraz szybciej. Nie mógł jednak bać się tej chwili, lecz cieszyć się z niej.
- Przysięgam – odpowiedział po chwili kocur, będąc coraz bardziej zdenerwowany, lecz w tym momencie odczuł również nutkę ekscytacji przepływającą przez jego ciało.
Liderka spojrzała tylko na niego kontynuując.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Mleczowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Mleczowy Pył. Klan Gwiazdy cieni twój duży zapał do pracy i pomocy innym, a także ciekawość do otaczającego cię świata , oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka. – Zbliżyła się do niego i dotknęła pyszczkiem jego głowy, natomiast kocur musnął przypadkiem jej bark, czując miękką sierść.
Po tych słowach rozległy się okrzyki radości. Większość kotów zaczęła składać liliowemu gratulacje. Mleczowy Pył pragnął, aby Leszczynowa Bryza stał tutaj teraz i przypatrywał się, jak jego uczeń zostaje wojownikiem. Spojrzał w niebo, wmawiając sobie, że mentor patrzy na niego z góry z wielką dumą i mu gratuluje. Cały stres jakby nagle z niego wyparował i lekko się uśmiechnął. Czekała go teraz noc czuwania. Musiał przeżyć ten czas sam, w kompletnej ciszy.
Przynajmniej będę mógł porozmyślać o wszystkim, co mi chodzi po głowie na spokojnie – pomyślał Mlecz, napotykając wzrok Skalnego Szczytu.
- Gratuluję Mleczowy Pyle! – Czarna kotka podeszła do niego, dając mu lekkiego kuksańca w bok. – Zostałeś w końcu wojownikiem. W sumie dosyć późno, ale i tak nie jest źle – dodała.
Skinął jedynie głową w podzięce, oddychając z ulgą.
Od teraz zaczynał się dla niego kolejny trening, ale tym razem prawdziwego życia.
< Skalny Szczycie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz