Prychnęła, zwijając się w kulkę w swoim nowym, cholernie niewygodnym legowisku. Kotka nie była zadowolona z obrotu spraw, dopiero teraz docierało do niej, jak poważne konsekwencje miały ją dorwać przez decyzję, którą podjęła kilkanaście wschodów słońca temu.
Cholerna Szyszka.
Cholerna Bielik.
Cholerny Owocowy Las.
Srebrzysta kotka odwiedziła ją raz, jednakże szylkretka ani myślała, by się jej tłumaczyć, jedynie odwróciła się grzbietem i słuchała.
Słuchała wywodów, pretensji, krzyków, że córka liderki teraz przez jej decyzję cierpi, że jej smutno, bo myślała, że między nimi coś jest. Kotka prychała an to, śmiejąc się gorzko pod nosem.
Ojej, biednej Bielik było smutno.
Jaka szkoda, na osty i ciernie!
Szkoda, że ta wyliniała księżniczka nawet nie raczyła pomyśleć, jak Owieczka będzie się czuła, gdy zobaczy ją w kociarni a ojcem Zimozioła będzie jej własny brat! Ale tak, oczywiście, w tamtym momencie nic nie było ważne, bo przecież liczył się tylko ten zasrany owocowy las!
Gorycz zalewała całe jej ciało gdy tylko o tym myślała.
Na zmianę czuła wściekłość i zadowolenie ze swojego odwetu, zaś za moment miała ochotę siłą wydrapać sobie z brzucha nienarodzone młode. Była mieszanką wszelkich znanych skrajnych emocji i ani trochę jej się to nie podobało.
Cholerna Bielik, niech idzie do diabła a nie się teraz wielce wybiela i zgrywa pokrzywdzoną.
Dwulicowa zdrajczyni o podwójnych standardach.
Jak ona kogoś skrzywdziła to było dobrze! Ale jak ktoś się odwinął tym samym to leciała do starej z bekiem i podkulonym ogonem!
Pierwszy raz w życiu Owieczka poczuła, że żałuje iż urodziła się w tym cholernym miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz