- Nie ma mowy, nie zrobisz nawet dokładnie paru kroków a już upadniesz. Skowronkowa Łapo - Odwrócił się w stronę swojej uczennicy, która siedziała w koncie. - Przynieś proszę coś do jedzenia dla Fiołkowej Łapy i mech nasiąknięty wodą, najlepiej parę mchu bo jeden nie wystarczy. - Dokończył umięśniony kocur. Uczennica buraska szybkim tempem poszła do stosu zwierzyny gdzie zabrała w pyszczek dużego zająca, z trudem go niosła bo sama była głodna, ale Burza nauczył ją, że na początek praca a później odpoczynek. Gdy młoda kotka wróciła już z prowiantem i mchem do lecznicy medyk podziękował jej przez skinienie głowy i szybko podał córce zastępczyni posiłek.
- Dziękuje - powiedziała Fiołkowa Łapa, przez chwile się tak na to patrzyła bo nie wiedziała co to, ale w końcu zdecydowała się to zjeść. - Pyszne. - mruknęła cicho.
- Co mamy zrobić teraz Burzowe Serce? - Zapytała się Ciernista Łodyga, w jej oczach było widać niepewność, którą próbowała skryć.
- Za parę dni powinno być lepiej, wtedy twoja córka będzie mogła się z tobą przejść do pobliskiego miejsca z wodą gdzie będzie mogła się przejrzeć. - Oznajmił samiec. - Chodź a chwilę Ciernista Łodygo - dodał po chwili wychodząc z lecznicy, przyjaciółka nie zastanawiając się co chce jej powiedzieć kot szybko powędrowała za nim.
- Tak? - Zamruczała kocica patrząc się prosto w jego oczy.
- Ona... Nie wiem czy sobie poradzi... - Nie dokończył mówić medyk bo przerwał im głos Fiołka. Zastępczyni pobiegła do niej jak najszybciej mogła.
- Co się dzieję? - mruknęła zdenerwowana.
- Nic mamo, tylko mówiłam Skowronkowej Łapie co się stało. Czemu przybiegłaś, nie mogę rozmawiać? Nie jestem starszyzną, która raz na parę księżyców coś mówi! - Zachichotała, matka uczennicy tylko się uśmiechnęła i ją przytuliła.
< Fiołkowa Łapo? Co robimy teraz? >
Drobna korekta z mojej strony. Wspominałam o tym kilka razy, ale - Cierniu praktycznie się nie drze, to ten typ baby, co w większości sytuacji zachowa zimną krew. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz