— Czapli Potoku — lider zwrócił się do czekoladowego kocura — przejmiesz trening Fiołkowej łapy, jak tylko wróci do sił. Dbaj o nią.
Czapla kiwnął głową, po czym ciężkim krokiem skierował się w stronę legowiska medyka, w którym zgromadziła się jego rodzina. Mimo, że na zewnątrz sprawiał wrażenie spokojnie smutnego, w środku jego emocje szalały. Kiedy wcześniej obserwował stojącą przed liderem Żmijową Łuskę, miał ochotę rzucić się na nią. Wbić kły głęboko w jej gardło, poczuć, jak stykają się ze sobą. Z reguły nie przepadał za rozlewem krwi, jednak myśl o wytaplaniu się w posoce Żmijowej Łuski napawała go dziwnym entuzjazmem i ekscytacją.
Ekscytacją, która rosła wraz z gniewem i smutkiem, gdy tylko patrzył na rany Fiołkowej Łapy. Jego nowej uczennicy.
Nikt nie zasługiwał...
* * *
— Więc jak ci idzie trening z Brzozową Łapą? — spytał Czapli Potok, lustrując swoją siostrę niejasnym spojrzeniem. Mimo, że on teoretycznie również miał uczennicę, nie miał jeszcze okazji do treningu z Fiołkową Łapą. Kotka dalej nie wydobrzała po ataku Żmijowej Łuski.
— Och, żałuj, że nie jest twoją uczennicą! — zaśmiała się Błękitna Cętka, przełykając kawałek mysiego mięsa. Jej niebiesko-białe futro skąpane w złocistych promieniach zachodzącego słońca przypominało Czapli błyszczącą wieczornym blaskiem, płynącą spokojnie rzekę. — Jest strasznie dociekliwa i ciekawa świata. Z pewnością wyrośnie na doskonałą wojowniczkę! — widać było, że Błękitna Cętka jest dumna ze swojej pierwszej terminatorki i pokłada w niej duże nadzieje.
Jednak Czapli Potok, nawet, gdyby chciał, nie mógł cieszyć się z faktu, że uczy Fiołkową Łapę. Nie chodziło o to, że skreślał ją ze względu na brak oka czy blizny.
Chodziło o to, że on sam czuł się skreślony.
Został mianowany wraz z siostrą. Dwójka nowych wojowników, idealna do szkolenia dwóch kociąt, jakimi były Sosenka i Brzózka. Dla niego wręcz oczywiste było, że zostanie mentorem jednej z młodych kotek.
Jednak tak się nie stało.
Pamiętał chwilę, gdy Ciernista Łodyga stykała się nosem z Sosnową Łapą, tak dokładnie, jakby to stało się tuż przed chwilą. Nie wściekł się wtedy. Poczuł jedynie rozczarowanie, żal i wątpliwości. Co prawda, nikt mu nie obiecywał, że dostanie ucznia. Ciernista Łodyga podczas rozmów z nim nawet o tym nie wspominała. Zapewne Czapla uznałby wtedy, że jest jeszcze za wcześnie, aby dostał terminatora. Jednak w takim razie czemu Błękitna Cętka, jego siostra, która była mianowana niemalże w tej samej chwili co on, została opiekunką tak obiecującej koteczki jak Brzozowa Łapa?
Czy Czapli Potok był gorszy od reszty klanu?
— Spóźniony Zapłonie, czy coś się trapi? Martwisz się o Fiołka, tak? — zapytała Błękitna Cętka, gdy po chwili dłuższej ciszy zorientowała się, że Czapla znowu zatonął w myślach.
— Nie nazywaj mnie tak. Nie odpływam już tak często! — zaczął bronić się wojownik.
— Wcale nie. Od kilku księżyców próbujemy się z tobą porozumieć, obudź się, Spóźniony Zapłonie! Twoje kocięta tęsknią, Żmijowa Łuska codziennie pyta się, jak jej ukochany partner. Jesteś zastępcą, Klan, eee... Klan Grzyba cię potrzebuje!
Czapli Potok zaśmiał się głośno. Błękitna Cętka zachichotała jedynie, ale jej iskrzące oczy wyraźnie mówiły, że jej własny żart rozbawił ją o wiele bardziej, niż to okazywała.
— Idę sprawdzić, co u Fiołka. Możesz iść ze mną, może twoje niesamowite historie poprawią jej humor — mruknął Czapla dalej rozbawiony, po czym wstał i ruszył w stronę legowiska medyka. Tak jak się spodziewał, Błękitna Cętka poszła za nim,
I mimo, że w obozie panowała ciepła, rodzinna atmosfera wieczornego dzielenia języków, a tuż obok kocura kroczyła jego ukochana siostra, nie czuł się dobrze.
Czuł się obco i samotnie.
Potrzebował bliskości, jednak nie rodziny czy współklanowiczów. Chciał po prostu wyżalić się komuś, kto nie wykorzysta tego potem przeciwko niemu, kto nie zdradzi wszystkich jego sekretów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz