Koteczka pokiwała szylkretowym łebkiem.
- Fajnie by było - mruknęła. - Muszę zrobić wszystko, by jak najszybciej zostać wspaniałą wojowniczką! Nie mogę się doczekać nocy w legowisku wojowników i...
- Co dopiero przeniosłaś się do legowiska uczniów - zaśmiała się, przerywając jej.
- No tak, ale... sama rozumiesz! - odpowiedziała.
- Rozumiem - miauknęła spokojnie.
Niebieskooka w milczeniu zmierzyła wzrokiem obóz. Jej wzrok powędrował do kociarni. Jeszcze dwa wschody słońca temu mieszkała tam... teraz ona była uczennicą, a w jej dawnej 'siedzibie' wychowywali się kolejni przyszli Wojownicy Klanu Burzy. Młodsze rodzeństwo Ciernistej Łodygi oraz drugi miot Złotej Melodii, partnerki Nocnej Gwiazdy. A miała wrażenie, że jeszcze wczoraj widziała dwie wojowniczki, teraz karmicielki plączące się po obozie i wychodzące na polowania. Ale wtedy Migocząca Łapa była jeszcze małym, niewinnym kociakiem nie rozumiejącym zasad tego świata, myślącym, że skupia się on na spaniu wtulając się w futro matki i zabawie. Tak też zapewne myślały obecne maluchy. Mimo, że nie czuła związania z matkami obydwóch miotów, stwierdziła, że powinna wkrótce odwiedzić żłobek. Do tego, Pręgowane Piórko przebywała tam nadal. I oczekiwała swego również drugiego miotu (trzeciego, jeśli licząc przyszywane dzieci). Ją tymbardziej należało kotce odwiedzić. To ona wspierała kociaki po śmierci matki i stała się dla nich oparciem oraz kimś dość ważnym w jej życiu.
Powoli odgoniła te myśli i spojrzała w zielone oczy.
- Tak właściwie, jak minął ci trening z Ćmim Trzepotem? Było aż tak źle, jak się spodziewałaś? - Uśmiechnęła się.
- Nie, jest... całkiem dobrą wojowniczką. Ale... wykończyła mnie - westchnęła.
- No widzisz, mówiłam - odparła.
- Tak tak, mówiłaś... - mruknęła.
Wojowniczka posłała jej uśmiech, na co terminatorka zareagowała tym samym. Było już ciemno, lecz nic dziwnego - takie już uroki Pory Nagich Drzew. Poczuła się naprawdę senna, więc ziewnęła przeciągle, tym samym ukazując młode kły i różowy języczek.
- Zmęczona?
- Hm? T-tak - szepnęła znurzona, znów przerywając ziewaniem.
- No to lepiej idź spać. W końcu jutro czeka cię kolejny trening.
Pokiwała łbem.
- Dobranoc, Ciernista Łodygo.
- Dobranoc, Migocząca Łapo.
- Fajnie by było - mruknęła. - Muszę zrobić wszystko, by jak najszybciej zostać wspaniałą wojowniczką! Nie mogę się doczekać nocy w legowisku wojowników i...
- Co dopiero przeniosłaś się do legowiska uczniów - zaśmiała się, przerywając jej.
- No tak, ale... sama rozumiesz! - odpowiedziała.
- Rozumiem - miauknęła spokojnie.
Niebieskooka w milczeniu zmierzyła wzrokiem obóz. Jej wzrok powędrował do kociarni. Jeszcze dwa wschody słońca temu mieszkała tam... teraz ona była uczennicą, a w jej dawnej 'siedzibie' wychowywali się kolejni przyszli Wojownicy Klanu Burzy. Młodsze rodzeństwo Ciernistej Łodygi oraz drugi miot Złotej Melodii, partnerki Nocnej Gwiazdy. A miała wrażenie, że jeszcze wczoraj widziała dwie wojowniczki, teraz karmicielki plączące się po obozie i wychodzące na polowania. Ale wtedy Migocząca Łapa była jeszcze małym, niewinnym kociakiem nie rozumiejącym zasad tego świata, myślącym, że skupia się on na spaniu wtulając się w futro matki i zabawie. Tak też zapewne myślały obecne maluchy. Mimo, że nie czuła związania z matkami obydwóch miotów, stwierdziła, że powinna wkrótce odwiedzić żłobek. Do tego, Pręgowane Piórko przebywała tam nadal. I oczekiwała swego również drugiego miotu (trzeciego, jeśli licząc przyszywane dzieci). Ją tymbardziej należało kotce odwiedzić. To ona wspierała kociaki po śmierci matki i stała się dla nich oparciem oraz kimś dość ważnym w jej życiu.
Powoli odgoniła te myśli i spojrzała w zielone oczy.
- Tak właściwie, jak minął ci trening z Ćmim Trzepotem? Było aż tak źle, jak się spodziewałaś? - Uśmiechnęła się.
- Nie, jest... całkiem dobrą wojowniczką. Ale... wykończyła mnie - westchnęła.
- No widzisz, mówiłam - odparła.
- Tak tak, mówiłaś... - mruknęła.
Wojowniczka posłała jej uśmiech, na co terminatorka zareagowała tym samym. Było już ciemno, lecz nic dziwnego - takie już uroki Pory Nagich Drzew. Poczuła się naprawdę senna, więc ziewnęła przeciągle, tym samym ukazując młode kły i różowy języczek.
- Zmęczona?
- Hm? T-tak - szepnęła znurzona, znów przerywając ziewaniem.
- No to lepiej idź spać. W końcu jutro czeka cię kolejny trening.
Pokiwała łbem.
- Dobranoc, Ciernista Łodygo.
- Dobranoc, Migocząca Łapo.
*Dzień po zgromadzeniu*
Siedziała przed krzewami ostrokrzewu, ugniatając biały śnieg łapami. Nie ukrywała, nudziło jej się. Po chwili obok niej przeszedł niebieski bicolor, na co kotka od razu oderwała się od mało interesującego zajęcia. Musnęła go ogonem po barku, na co się odwrócił.
- Cześć - przywitała go.
- Cześć - odpowiedział szylkretowej, siadając koło niej.
- Nie mam co robić, nudzi mi się - mruknęła z wyrzutem, kreśląc koła w śniegu.
- To idź posprzątać starszym, ucieszą się, a ty z pewnością nie będziesz się nudzić! - zamruczał z rozbawieniem.
- Nie należę do grupy kotów takich jak ty, dla których takie zadania są interesujące - odcięła się, pokazując bratu język.
- No przestań, Migocząca Łapo - mruknął.
Uśmiechnęła się tylko i spojrzała na brata z uśmieszkiem, natychmiast przypominając sobie zabawę z zgromadzenia. Bez namysłu odwróciła się i kopnęła, przez co warstwa białego puchu uniosła się w powietrze i spadła prosto na Ziołową Łapę, oblepiając mu pyszczek. Wyglądał tak naprawdę zabawnie, siłą powstrzymała się od chichotu. Otrząsnął się, a następnie zrobił dokładnie tak samo. Poczuła pył na różowym nosku, co sprawiło natychmiastowe otrząśnięcie się kotki. Sypali się tak jeszcze przez kilka chwil, gdy poczuła czyiś nieprzyjemny wzrok na sobie. Ooł... Ciernista Łodyga, będą kłopoty... zrobiła głupkowatą minę, uśmiechając się niemrawo. Obydwoje natychmiast przestali, niepewnie wpatrując się w zbliżającą się kotkę.
- O, hej Ciernista Łodygo... - zaczęła. - My tu tylko...
- Cześć - przywitała go.
- Cześć - odpowiedział szylkretowej, siadając koło niej.
- Nie mam co robić, nudzi mi się - mruknęła z wyrzutem, kreśląc koła w śniegu.
- To idź posprzątać starszym, ucieszą się, a ty z pewnością nie będziesz się nudzić! - zamruczał z rozbawieniem.
- Nie należę do grupy kotów takich jak ty, dla których takie zadania są interesujące - odcięła się, pokazując bratu język.
- No przestań, Migocząca Łapo - mruknął.
Uśmiechnęła się tylko i spojrzała na brata z uśmieszkiem, natychmiast przypominając sobie zabawę z zgromadzenia. Bez namysłu odwróciła się i kopnęła, przez co warstwa białego puchu uniosła się w powietrze i spadła prosto na Ziołową Łapę, oblepiając mu pyszczek. Wyglądał tak naprawdę zabawnie, siłą powstrzymała się od chichotu. Otrząsnął się, a następnie zrobił dokładnie tak samo. Poczuła pył na różowym nosku, co sprawiło natychmiastowe otrząśnięcie się kotki. Sypali się tak jeszcze przez kilka chwil, gdy poczuła czyiś nieprzyjemny wzrok na sobie. Ooł... Ciernista Łodyga, będą kłopoty... zrobiła głupkowatą minę, uśmiechając się niemrawo. Obydwoje natychmiast przestali, niepewnie wpatrując się w zbliżającą się kotkę.
- O, hej Ciernista Łodygo... - zaczęła. - My tu tylko...
Ciernista Łodyga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz