- Więc... zacznijmy od kodeksu. - miauknął mentor i zaczął zadawać pytania.
Dla ucznia był to pikuś, jedynie parę razy się przejęzyczył. Był przecież pojętnym uczniem i szybko mu zszedł ten mini "sprawdzian". Jak na "obcego" był wierzący, wierny klanu i dużo o nim wiedział. Za nic my go nie oddał!
Po skończonym treningu, który spędził głównie na odpowiadaniu wojownikowi, udali się w stronę obozu. Uczeń przysiadł z boku i zaczął obserwować koty. Wschodząca Fala, wraz ze swoją uczennicą musiały wrócić jako pierwsze, bo już kończyły posiłek. Kocurek wpatrzył się w wojowniczkę, obok której przysiadł jej... partner? Tak, choć byli już od jakiegoś czasu razem, to Skoczek dalej nie chciał wierzyć. Spojrzał na zakochaną parkę, która dzieliła ze sobą języki, mruczała i szeptała ciepłe słówka. Młodzika coś ukłuło, odwrócił się napięcie i podreptał w stronę swojego legowiska. Powoli przysiadł i spojrzał na swoje łapy. Jeśli Wschodzik jest z nim szczęśliwa, to nie powinien im przeszkadzać, prawda? Po za tym... czy to aby na pewno była miłość? A może obsesja? Zdecydowanie to drugie. Postanowił, że spróbuje zachowywać się nieco lepiej wobec kota, który skradł serce wojowniczki. Wziął głęboki wdech i odwrócił się. Przełknął ślinę i wyszedł z legowiska, po cichu przysiadł się do gołąbeczków i mruknął znane "ekhm, ekhm, nie chcę przeszkadzać, ale...". Klifiacy odwrócili się stronę młodziaka i rzucili mu pytające spojrzenia.
- Przepraszam za moje zachowanie, Wschodząca Falo i Czarny Potoku... - mruknął nieco spięty i potrząsnął łepkiem. Teraz równie szybko jak tu przyszedł, trzeba się wycofać.
Dla ucznia był to pikuś, jedynie parę razy się przejęzyczył. Był przecież pojętnym uczniem i szybko mu zszedł ten mini "sprawdzian". Jak na "obcego" był wierzący, wierny klanu i dużo o nim wiedział. Za nic my go nie oddał!
Po skończonym treningu, który spędził głównie na odpowiadaniu wojownikowi, udali się w stronę obozu. Uczeń przysiadł z boku i zaczął obserwować koty. Wschodząca Fala, wraz ze swoją uczennicą musiały wrócić jako pierwsze, bo już kończyły posiłek. Kocurek wpatrzył się w wojowniczkę, obok której przysiadł jej... partner? Tak, choć byli już od jakiegoś czasu razem, to Skoczek dalej nie chciał wierzyć. Spojrzał na zakochaną parkę, która dzieliła ze sobą języki, mruczała i szeptała ciepłe słówka. Młodzika coś ukłuło, odwrócił się napięcie i podreptał w stronę swojego legowiska. Powoli przysiadł i spojrzał na swoje łapy. Jeśli Wschodzik jest z nim szczęśliwa, to nie powinien im przeszkadzać, prawda? Po za tym... czy to aby na pewno była miłość? A może obsesja? Zdecydowanie to drugie. Postanowił, że spróbuje zachowywać się nieco lepiej wobec kota, który skradł serce wojowniczki. Wziął głęboki wdech i odwrócił się. Przełknął ślinę i wyszedł z legowiska, po cichu przysiadł się do gołąbeczków i mruknął znane "ekhm, ekhm, nie chcę przeszkadzać, ale...". Klifiacy odwrócili się stronę młodziaka i rzucili mu pytające spojrzenia.
- Przepraszam za moje zachowanie, Wschodząca Falo i Czarny Potoku... - mruknął nieco spięty i potrząsnął łepkiem. Teraz równie szybko jak tu przyszedł, trzeba się wycofać.
***
Po powrocie z zebrania był szczególnie zadowolony. Poznał parę świetnych kotów! Był to Rogatek, czyli Srebrne Poroże, młody wojownik Klanu Nocy, Migusia-Migacza, czyli Migoczącą Łapę z Klanu Burzy i jej brata - Ziółka, czyli Ziołową Łapę. Każdego lubił tak samo, czyli tak, jak lubi się nowo poznane koty, ale najbardziej do gustu przypadł mu rogaty śmieszek. Był... intrygujący! Z pewnością będzie go chciał jeszcze spotkać, po mimo tego... dziwnego wypadku, którym było przekroczenie "Granicy prywatności" Skoczka. Po prostu się na niego wywalił. Było to... krępujące, głupie i śmieszne za razem. Jednakże dla mentora młodzika z pewnością nie było to przyjemne zdarzenie. Ale przecież jak szaleć, to na całego!
I tak o to, Skoczna Łapa, zamiast wrócić padniętym i z wielką chęcią paść na pysk był jak po przesadzeniu kocimiętki. Na szczęście udało mu się zasnąć, po długim śmieszkowaniu z uczennicą Wschodzącej Fali. Niestety biedaczka nie wiedziała, że rano zostanie obudzona w tak brutalny spo--
- NA KLAN GWIAZDY, ROGATKU, JESTEM NIE SMACZNY! - w tym momencie biedna Gronostaj zerwała się na równe łapy i pisnęła:
- MATKO, GDZIE, JELENIE ATAKUJĄ!? - uczennica zjeżyła sierść i zaczęła się rozglądać. Dopiero po paru biciach serca zorientowała się, że to jej kolega właśnie się obudził.
- Ej, co ci jest z pyskiem? Masz... - lekko przechylił głowę. - jakieś tiki-riki...
- TY MYSI MÓŻDŻKU, SAM MASZ TIKI-SRIKI, TFU! - rozwścieczona kocica zaczęła gonić kocura po całym legowisku, przy okazji budząc resztę uczniów. Czyli... jakieś siedem, nie wyspanych, syczących kotów? Na szczęści kocura patrzyły na Gronostaj, nie na niego. No, czyli zostało czekać, aż klanowicze się obudzą. Z szerokim uśmiechem usiadł na swoim legowisko i wpatrzył się w wyjście, ale nie trwało to długo, bo już po chwili wraz z Zgubioną i Północną Łapą. Przysiadł blisko legowiska wojowników i zaczął czyścić futro. Podczas ogarniania się przypomniały się mu słowa znajomej Rogatka. "Kochasiu". O co jej chodziło kocur rozgryzał dłuższą chwilę, która była taka długa, że Czarny Potok już zdążył wyjść z legowiska. Być może to jego partnerka? A może... nie, z pewnością ta odpowiedź odpada.
- Skoczna Łapo, musimy pogadać. - rzekł poważnie wojownik.
- Oczywiście, Czarnuszku! - miauknął kocurek. - tylko teraz już bez twojej kotki! - roześmiał się i wstał na równe łapy.
<Murzynku??>
I tak o to, Skoczna Łapa, zamiast wrócić padniętym i z wielką chęcią paść na pysk był jak po przesadzeniu kocimiętki. Na szczęście udało mu się zasnąć, po długim śmieszkowaniu z uczennicą Wschodzącej Fali. Niestety biedaczka nie wiedziała, że rano zostanie obudzona w tak brutalny spo--
- NA KLAN GWIAZDY, ROGATKU, JESTEM NIE SMACZNY! - w tym momencie biedna Gronostaj zerwała się na równe łapy i pisnęła:
- MATKO, GDZIE, JELENIE ATAKUJĄ!? - uczennica zjeżyła sierść i zaczęła się rozglądać. Dopiero po paru biciach serca zorientowała się, że to jej kolega właśnie się obudził.
- Ej, co ci jest z pyskiem? Masz... - lekko przechylił głowę. - jakieś tiki-riki...
- TY MYSI MÓŻDŻKU, SAM MASZ TIKI-SRIKI, TFU! - rozwścieczona kocica zaczęła gonić kocura po całym legowisku, przy okazji budząc resztę uczniów. Czyli... jakieś siedem, nie wyspanych, syczących kotów? Na szczęści kocura patrzyły na Gronostaj, nie na niego. No, czyli zostało czekać, aż klanowicze się obudzą. Z szerokim uśmiechem usiadł na swoim legowisko i wpatrzył się w wyjście, ale nie trwało to długo, bo już po chwili wraz z Zgubioną i Północną Łapą. Przysiadł blisko legowiska wojowników i zaczął czyścić futro. Podczas ogarniania się przypomniały się mu słowa znajomej Rogatka. "Kochasiu". O co jej chodziło kocur rozgryzał dłuższą chwilę, która była taka długa, że Czarny Potok już zdążył wyjść z legowiska. Być może to jego partnerka? A może... nie, z pewnością ta odpowiedź odpada.
- Skoczna Łapo, musimy pogadać. - rzekł poważnie wojownik.
- Oczywiście, Czarnuszku! - miauknął kocurek. - tylko teraz już bez twojej kotki! - roześmiał się i wstał na równe łapy.
<Murzynku??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz