- To, co teraz robimy? - spytała szylkretka, gdy głos Wąsika ucichł.
- Emm - zaczęłam głośno myśleć - Chyba stąd uciekamy, bo Wąsik nas słyszał.
Jak najciszej wyszliśmy z dziury wykopanej przeze mnie. Nie wyczuwałam, żadnego zapachu kocurka. Szłam za siostrą, która kierowała mnie po korytarzach, najwyraźniej była już wcześniej w tej części labiryntu. Usłyszałam dreptanie brata. Wystraszona wspięłam się na ścianę białego puchu i skoczyłam w miejsce poza labiryntem. Czy to w ogóle było zgodne z zasadami? A tak, jedyną zasadą było to, że zabawa kończy się jak brat nas znajdzie. Tak czy siak, zraz potem tuż przy mnie wylądowała Noc. Byliśmy poza labiryntem, w dziurze, a tuż za ścianą był nasz brat.
- Ej ta zabawa robi się trudna, czuje, że tu jesteście, a nie widzę was nigdzie.
- Trudno, musisz nas znaleźć - powiedziała Noc, z charakterystycznym dla niej uśmiechem na twarzy.
- Skąd wy się tam wzięłyście? - powiedział, obracając się we wszystkie strony i szukając przejścia do naszych głosów. Niespodziewanie postąpił tak jak wcześniej my i we trójkę siedzieliśmy w dziurze. Jakież to było zdziwienie kocurka, gdy do miejsca, gdzie byliśmy, nie prowadziły żadne korytarze.
- To nie fair, wy siedzicie w miejscu, gdzie nie mogę dojść, a ja biegam po całym labiryncie - zaśmiałam się z siostrą - Wiecie co, nie chcę mi się już w to bawić, jestem cały mokry i mi zimno - po jego słowach, zrozumiałam, że moje futro także ocieka wodą, podobnie jak szylkretki.
- Popiół, Wąsik, Noc, gdzie wy jesteście na Klan Gwiazdy! - krzyczała Jaskółczy Śpiew, chodziła między korytarzami, szukając nas, przy okazji niszcząc połowę naszej konstrukcji - Biegiem do żłobka.
Znaliśmy gniew naszej matki, więc szybko czmychnęliśmy do żłobka. Mama nie oszczędzała nas, wylizała każdego. Może i było nam cieplej, ale ślina jest śliną... Kazała nam potem się obok niej położyć i spać, a jak otwieraliśmy oczy, od razu karciła nas. Dobrze, chociaż, że ominęło nas kazanie Borsuczej Gwiazdy o porze nagich drzew i o krótkim przebywaniu na dworze w tej porze roku. Słyszeliśmy jak Jaskółczy Śpiew, opowiada mu o naszej przygodzie wśród korytarzy, nie zareagował na to zbyt potulnie. Cały szczęście, że udawaliśmy wtedy, że śpimy.
< Noc? Rodzice się wkurzyli :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz