Partner znów mu dogryzał, jakby sądził, że to zrobi na nim wrażenie. Przywykł do jego stylu bycia i te wyzwiska w jego kierunku go nie ruszały. Zresztą... Sam miał szpetny ryjec, ale za bardzo go kochał, by uznawać to jako coś, co wadziło w jego wyglądzie.
Gdy Gęsi mu przylał w pysk, jedynie co dostał w odpowiedzi to uśmieszek. Przecież wiedział, że takie coś, to dla niego niczym pieszczota. Wstał, skracając pomiędzy nimi dystans, wręcz chcąc jeszcze raz, aby jego łapa dotknęła boleśnie jego twarzy.
— Nie zachowuj się jak kocię — skarcił go, wystawiając mu język, gdy ten sapnął oburzony na to porównanie.
Zaraz poczuł jak point na nim ląduje, przyciskając go do ziemi. Zaśmiał się na to jego zachowanie, kręcąc łbem. Uniósł głowę i musnął go językiem po pysku, zaraz zamieniając się z nim miejscami.
— Lepiej wracajmy, bo zaczynasz gwiazdorzyć, a jeszcze czekają na nas obowiązki — to powiedziawszy zszedł z niego i słysząc jego niechętne jęki do zostawiania ich azylu, gdzie mogli nacieszyć się sobą bez ciekawskich spojrzeń, ruszyli w drogę powrotną.
***
Naprawdę nie wierzył, że partner podczas zgromadzenia wrobił go w szukanie muszelek, a potem się zmył. Podobno dostał rozkaz od Szakalej Gwiazdy, aby ogarnąć Nocną Łapę, ale i tak nie był zadowolony z tego, że przerwano im tak miły wieczór. Uczennica spowodowała katastrofę nie tylko dla siebie, ale i dla niego, bowiem musiał resztę czasu spędzić sam. Kiedy wracali do obozu, wrócił po muszlę, którą Gęsi Wrzask uznał za idealny prezent i teraz niósł ją do legowiska wojowników, gdzie dziad spał w najlepsze. Położył podarunek nieopodal ich legowiska, po czym położył się na kocurze, nie reagując na jego warkot, gdy odebrał mu dech. Zaraz point jakoś się ułożył robiąc mu miejsce, przytulając do swej piersi, a on mógł oddać się snom.
Gdy się zbudził Szakala Gwiazda ogłosiła co następuje. Zrobiła z Nocnej Łapy Rozwydrzoną Łapę i od teraz Gęsi Wrzask miał ją szkolić. Wspaniale... Będą teraz mieć mniej czasu na czułostki, bo point zacznie musztrować rozwydrzonego bachora, który nie potrafił zachować się kulturalnie w publicznym miejscu.
Kiedy partner wrócił ze swojego pierwszego treningu z uczennicą, podszedł do niego ciekaw, jak tam mu się podobało.
— I co? — zapytał zaciekawiony. — Dałeś jej w kość? Jak coś możesz użyć swojej muszli do wbicia jej czegoś do łba. Tak. Przyniosłem ci ją. Nie dziękuj.
<Gęś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz