- Słońce świeci, deszczyk pada... - pomyślał, spoglądając w niebo i próbując znaleźć pasujące dokończenie kolejnego mrocznego żarciku. - samobójca z klifu spada - parsknął pod nosem i miał kontynuować ten wesoły wierszyk, ale zaczepiła go Miedziana Iskra.
- Hej, Wilcze Serce.
Uśmiechnął się w odpowiedzi do płowej i uświadomił sobie ironiczność tej sytuacji, ledwo powstrzymując kolejne parsknięcie. Kotka zdecydowanie mogła nie docenić jego humoru.
- Myślisz, że długo jeszcze będziemy tak szli?
Znów huknęło i kotka odruchowo przysunęła się bliżej niego.
W odpowiedzi oblizał nos, pokręcił chwilę łbem ustawiając go pod wiatr, zmrużył oczy i rzekł:
- Po sile i kierunku wiatru, biorąc pod uwagę też stan moich poduszek i ciągnący się obok smród klifiaków wnioskuję, że… raczej nie. Oby nowe tereny były gdzieś blisko, bo kilka nocy takiej pogody spędzone w bliskim sąsiedztwie tych lisich wypierdków i nie ręczę za siebie. - Mrugnął do kocicy porozumiewawczo i przyjacielsko trącił ją czołem. Uśmiechnęła się niepewnie, trochę odzyskując humor.
- A jak twoje poduszki? Radzą sobie jakoś?
- Resztką sił, ale tak - zażartowała. Czyli jego poczucie humoru nie było aż tak chore, skoro kocica się uśmiechała, racja? - Chociaż powoli zaczynają mieć dość. Ja zresztą też.
Otarł się o nią, starając się podnieść ją na duchu.
- Możesz mi wierzyć, moje niezawodne wyliczenia jeszcze nigdy… mnie nie zawiodły - dokończył, uświadamiając sobie głupotę tego, co powiedział. - No - dodał, próbując ratować koślawe zdanie.
- Dzięki. - Przytuliła się do niego. Gdzieś obok znowu huknęło.
*time skip*
- A nie mówiłem? - powiedział zamiast powitania, widząc znajome płowe futro. Kocica uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Cóż, powiedzmy, że księżyc wędrówki mieści się w pojęciu “niedługo”.
- Eee, czepiasz się. Lepiej powiedz: uważasz, że warto było?
<Miedź? :3 Przepraszam, że tak długo i że taki time skip, ale chciałam przejść już na nowe tereny xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz