Chłodna bryza potoku dawała przyjemną ochłodę w ten parny dzień. Kotka dość leniwie stawiała łapy przed siebie, pogrążona w myślach. Jedyne na czym potrafiła się skupić to zerkanie co chwilę, czy po drugiej stronie strumienia nie przechadza się pewien wyłysiały kot. Plusk wody w strumieniu niepokojąco zakłócał ciszę panującą na granicy.
— Mamo, daleko jeszcze? — mruknął nieco zniecierpliwiony Psia Łapa, rozglądając się uważnie. — Czemu musimy być tak cicho? — pisnął swym cienkim głosem.
Kotka znudzona już tymi pytaniami wróciła łeb w stronę syna.
— Jak chcesz poznać tatę to morda na kubeł — syknęła do Pieska nieco ostrzej niż planowała.
Przynajmniej Pójdźkowa Łapa nie marudziła podczas wycieczki. Jej brązowe ślipia pochłaniały rozciągające się widoki. Psia Łapa mruknął coś pod nosem, ale spotkawszy się ze spojrzeniem pomarańczowe ślipia, zamilkł pośpiesznie, wbijając wzrok gdzieś indziej. Srocza Łapa westchnęła i kiwnęła zirytowana ogonem. Nie była zła na swe pociechy i dobrze rozumiała znudzenie syna, wałęsali się już kawał czasu nad strumieniem, a Wilczego Serca nie było widać. Co prawda kotka nie ustaliła z nim dokładnie miejsce i datę spotkanie, ale czy ten jako zastępca nie powinien patrolować swych granic? Poza tym mógłby się domyśleć, że Sroka dziś będzie chciała się spotkać.
— Mysi móżdżek, jak zwykle niczego się nie domyśla — fuknęła pod nosem, kopiąc znajdujący się w pobliżu jej łap kamień.
Ten odbił się od tafli wody, by po chwili zniknąć w głębinach strumienia. Kotka zafascynowana tym z lekka, zaczęła przymierzać się do posłania w wodne otchłanie kolejną skałę.
Ten odbił się od tafli wody, by po chwili zniknąć w głębinach strumienia. Kotka zafascynowana tym z lekka, zaczęła przymierzać się do posłania w wodne otchłanie kolejną skałę.
— M-mamo, spójrz — miauknęła cichutko Pójdźka, sprawiając, że Srocza Łapa przestała poszukiwań kolejnego kamienia.
Oderwała wzrok od kamiennego brzegu, by podążyć śladem wskazywanym przez cynamonową łapkę Pójdźkowej Łapy. Na drugiej stronie brzegu stał kot. Jego spora, smukła sylwetka wyróżniała się ta tle lasu. Czarne futro wyłysiałe i poprzecinane licznymi bliznami dodawało kocurowi charakterystycznego uroku.
— To ten kot ze zgromadzenia — dodała na wydechu koteczka, kryjąc lekko się za rodzicielką.
Srocza Łapa kiwnęła łbem. Spotkawszy się ze spojrzeniem brązowych ślipi machnęła przyjaźnie ogonem. W oczach obcego wojownika pojawiły się radosne iskierki, które na podrapanym pysku wojownika zdecydowanie wyglądały nietypowo. Kocur zaczął sprawnym susem wskoczył na wystający z potoku kamień, powoli pokonując wydzielające granice strumień. Srocza Łapa rozejrzała się uważnie wokół siebie. Sielankowa atmosfera oraz cisza wskazywała, że są sami nad potokiem. Poranny patrol także już wrócił do obozu, więc nikt nie powinien im przeszkodzić w spotkaniu. Jednakże Sroka miała nieustanne wrażenie, że ktoś ich obserwuję. Nie potrafiła się go pozbyć, lecz także nic nie wskazywałoby powinna się niepokoić. Widząc zbliżającego się wojownika, podeszła do strumienia, pomimo swej nie chęci do wody. Gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, wszelkie zmartwienia kotki zniknęły. Przez uderzenie serca wgapiała się w Wilczaka, którego spojrzenie od razu powędrowało na towarzyszących jej kociakom. Na pysk zastępcy Klanu Wilka wkradł się dobrze jej znany paskudny uśmiech, który wydał się Sroce wyjątkowo rozczulający.
— Witaj, Wilcze Serce — mruknęła nawet ciepło, ocierając się o kocura na powitanie.
Lekko zaskoczony tym gestem kocur od razu wrócił ślipia w jej kierunku
— Sroczy Żarze, czym zasłużyłem na takie czułe powitanie? — miauknął żartobliwie, lecz w jego ślipiach można było zauważyć jak bardzo się ucieszył.
Kotka wywróciła ironicznie okiem i pacnęła go lekko ogonem.
— Witaj, Wilcze Serce — mruknęła nawet ciepło, ocierając się o kocura na powitanie.
Lekko zaskoczony tym gestem kocur od razu wrócił ślipia w jej kierunku
— Sroczy Żarze, czym zasłużyłem na takie czułe powitanie? — miauknął żartobliwie, lecz w jego ślipiach można było zauważyć jak bardzo się ucieszył.
Kotka wywróciła ironicznie okiem i pacnęła go lekko ogonem.
— Mysi móżdżek — rzuciła, pomijając informację o swoim tymczasowym powrocie do bycia uczniem, i zwróciła łeb w stronę swoich pociech.
Psia Łapa uważnie obserwował stojącego przed nimi kocura z wysoko zadartym łebkiem. Wyglądał dość zabawie przy ogromnej sylwetce Wilczego Serca, lecz zmrużone, pomarańczowe ślipia kocurka dodawały mu powagi. Obok niego siedziała nieco zgarbiona, ale także gotowa w każdej chwili do ucieczki, Pójdźka. Jej duże, brązowe oczy, którymi tak przypominała ojca, uważnie lustrowały sylwetkę wojownika.
— To jest Wilcze Serce, zastępca Klanu Wilka — przedstawiła kocura kociakom. — To on jest waszym tatą — ogłosiła jakby któreś z nich nie załapało.
Wilcze Serce przejął pałeczkę i podszedł do dwójki uczniaków. Różnica wzrostu była dość zauważalna pomiędzy nim a cynamonami.
— Cześć kociaki — przywitał się, widząc nieco onieśmielone pyszczki swych potomków.
Psia Łapa przyglądał się mu uważnie, przekręcając łebek.
— Mamo jesteś pewna, że to nasz tata? — zapytał ostro swym piskliwym, obchodząc odważnie wypłosza.
Wyglądał dość uroczo, gdy ze swoją poważną minką oraz krótkimi łapkami, starał się sprawić wrażenie groźnego.
— Nie wygląda jak my — dodał osądzająco, posyłając kocurowi podejrzliwe spojrzenie.
Kotce aż zjeżyła się sierść na karku, słysząc komentarz syna. Lekko nerwowym krokiem podeszła do tej radosnej trójeczki, kiedy to zaskoczona usłyszała rozbawione parsknięcie kocura. Lekko zdziwiona usiadła koło niego.
— Cała Sroka — stwierdził Wilcze Serce i zwrócił się w stronę kociaka. — Z wyglądu też jesteście prawie identyczne.
Psia Łapa automatycznie się zapowietrzył.
— Mamy piękne córki — zdążył mruknąć do ucha Sroczej Łapie Wilczak, nim naburmuszony Piesek zdążył go poprawić.
— Hej nie jestem kotką! Nie wyglądam na kocura? Pewnie, że wyglądam! Jeszcze będę wyższy od ciebie! — zaczął swój dobrze już znany Klifiakom jazgot Psia Łapa, atakując zastępce wrogiego klanu słowami.
Wilcze Serce zamrugał zaskoczony, po czym zaśmiał się.
— Ciekawe, czy jak cię przerosnę też się będziesz tak śmiać? — zagroził Psia Łapa, tupiąc łapką.
Srocza Łapa uśmiechnęła się, obserwując tą scenkę. W takich momentach jak ten naprawdę żałowała, że Wilcze Serce i ona nie żyją w jednym klanie. Że nie mogą wspólnie wychowywać Pójdźki i Pieska oraz patrzeć jak dorastają. Delektując się tą chwilą, lekko oparła się o Wilcze Serce. Ten od razu spojrzał na nią i uśmiechnął lekko. Kotka korzystając z chwili, że cynamonowy popadł w lekki monolog, a Pójdźka pochłaniała swymi brązowymi ślipiami otoczenie, przysunęła ogon w stronę ogona wypłosza, by następnie splątać swój z kocura. Pochłonięta tą chwilą nawet nie zauważyła zbliżającej się sylwetki.
— Nie przeszkadzam wesołej rodzince? — usłyszała pełne ironii i złości pytanie.
Zaskoczona zwróciła łeb w stronę jego właścicielki. Pierwsze co ujrzała to wlepiające się w nią z pogardą, niebieskie ślipia siostry. Zimorodkowa Pieśń stała parę lisich ogonów od nich z degustowaniem wymalowanym na pysku. Jej ogon nerwowo kiwał się na boki, a pozostałe ucho przylegało prawie do jej łba.
— Ciocia! — krzyknął Psia Łapa, robiąc krok w stronę niebieskiej wojowniczki. — Co tu robisz?
Pointka nie odpowiedziała malcowi na pytanie. Z wbitym wzrokiem w siostrę i jej partnera, zmierzała w ich kierunku.
— Srocza Łapo jaki wielkim mysim móżdżkiem się jeszcze okażesz? — zapytała z zawodem Zimorodkowa Pieśń. — Czy ty kiedykolwiek w ogóle zmądrzejesz?! Sama dobrze wiesz jak to parszywe łajno cię zranił! A ty jeszcze zrobiłaś sobie z nim kociaki? Czy ty już w ogóle postradałaś rozum?! — wrzeszczała wkurzona kotka, nie spuszczając wzroku z siostry.
Sroka poczuła jak sierść się jeży się jej na karku, a pazury automatycznie wysuwającą. Nim jednak zdążyła cokolwiek odpyskować wojowniczce, ta rzuciła się na Wilcze Serce.
Psia Łapa uważnie obserwował stojącego przed nimi kocura z wysoko zadartym łebkiem. Wyglądał dość zabawie przy ogromnej sylwetce Wilczego Serca, lecz zmrużone, pomarańczowe ślipia kocurka dodawały mu powagi. Obok niego siedziała nieco zgarbiona, ale także gotowa w każdej chwili do ucieczki, Pójdźka. Jej duże, brązowe oczy, którymi tak przypominała ojca, uważnie lustrowały sylwetkę wojownika.
— To jest Wilcze Serce, zastępca Klanu Wilka — przedstawiła kocura kociakom. — To on jest waszym tatą — ogłosiła jakby któreś z nich nie załapało.
Wilcze Serce przejął pałeczkę i podszedł do dwójki uczniaków. Różnica wzrostu była dość zauważalna pomiędzy nim a cynamonami.
— Cześć kociaki — przywitał się, widząc nieco onieśmielone pyszczki swych potomków.
Psia Łapa przyglądał się mu uważnie, przekręcając łebek.
— Mamo jesteś pewna, że to nasz tata? — zapytał ostro swym piskliwym, obchodząc odważnie wypłosza.
Wyglądał dość uroczo, gdy ze swoją poważną minką oraz krótkimi łapkami, starał się sprawić wrażenie groźnego.
— Nie wygląda jak my — dodał osądzająco, posyłając kocurowi podejrzliwe spojrzenie.
Kotce aż zjeżyła się sierść na karku, słysząc komentarz syna. Lekko nerwowym krokiem podeszła do tej radosnej trójeczki, kiedy to zaskoczona usłyszała rozbawione parsknięcie kocura. Lekko zdziwiona usiadła koło niego.
— Cała Sroka — stwierdził Wilcze Serce i zwrócił się w stronę kociaka. — Z wyglądu też jesteście prawie identyczne.
Psia Łapa automatycznie się zapowietrzył.
— Mamy piękne córki — zdążył mruknąć do ucha Sroczej Łapie Wilczak, nim naburmuszony Piesek zdążył go poprawić.
— Hej nie jestem kotką! Nie wyglądam na kocura? Pewnie, że wyglądam! Jeszcze będę wyższy od ciebie! — zaczął swój dobrze już znany Klifiakom jazgot Psia Łapa, atakując zastępce wrogiego klanu słowami.
Wilcze Serce zamrugał zaskoczony, po czym zaśmiał się.
— Ciekawe, czy jak cię przerosnę też się będziesz tak śmiać? — zagroził Psia Łapa, tupiąc łapką.
Srocza Łapa uśmiechnęła się, obserwując tą scenkę. W takich momentach jak ten naprawdę żałowała, że Wilcze Serce i ona nie żyją w jednym klanie. Że nie mogą wspólnie wychowywać Pójdźki i Pieska oraz patrzeć jak dorastają. Delektując się tą chwilą, lekko oparła się o Wilcze Serce. Ten od razu spojrzał na nią i uśmiechnął lekko. Kotka korzystając z chwili, że cynamonowy popadł w lekki monolog, a Pójdźka pochłaniała swymi brązowymi ślipiami otoczenie, przysunęła ogon w stronę ogona wypłosza, by następnie splątać swój z kocura. Pochłonięta tą chwilą nawet nie zauważyła zbliżającej się sylwetki.
— Nie przeszkadzam wesołej rodzince? — usłyszała pełne ironii i złości pytanie.
Zaskoczona zwróciła łeb w stronę jego właścicielki. Pierwsze co ujrzała to wlepiające się w nią z pogardą, niebieskie ślipia siostry. Zimorodkowa Pieśń stała parę lisich ogonów od nich z degustowaniem wymalowanym na pysku. Jej ogon nerwowo kiwał się na boki, a pozostałe ucho przylegało prawie do jej łba.
— Ciocia! — krzyknął Psia Łapa, robiąc krok w stronę niebieskiej wojowniczki. — Co tu robisz?
Pointka nie odpowiedziała malcowi na pytanie. Z wbitym wzrokiem w siostrę i jej partnera, zmierzała w ich kierunku.
— Srocza Łapo jaki wielkim mysim móżdżkiem się jeszcze okażesz? — zapytała z zawodem Zimorodkowa Pieśń. — Czy ty kiedykolwiek w ogóle zmądrzejesz?! Sama dobrze wiesz jak to parszywe łajno cię zranił! A ty jeszcze zrobiłaś sobie z nim kociaki? Czy ty już w ogóle postradałaś rozum?! — wrzeszczała wkurzona kotka, nie spuszczając wzroku z siostry.
Sroka poczuła jak sierść się jeży się jej na karku, a pazury automatycznie wysuwającą. Nim jednak zdążyła cokolwiek odpyskować wojowniczce, ta rzuciła się na Wilcze Serce.
<Wilku? jak zwykle rodzinne spotkanie pełne emocji>
Ech :') No cóż, przynajmniej nie jest nudno xD
OdpowiedzUsuń