Tylko co z tego, że w kociarni nie było aktualnie tak dużego podmuchu by rozwiać tą, jakże idealną fryzure? A jej to by chyba nawet churagan nie rozwalił...
* * *
Gdyby nie wrzask Ziewającej, pewnie nikt nie zorientowałby się że to przyniesione wczorajszego dnia do obozu, nie dające się określić jednym kolorem kocie postanowiło się obudzić. Miała jeden cel. Dobra trzy.
Musiała uciec/ukryć się, znaleźć Grzyba a potem... zostanie tylko znaleźć mame i dom.
Gdy podniosła ciężko powieki... właściwie nic do niej nie docierało. Obraz był jakby zamazany, zapachy były nie wyraźne a dźwięki dochodziły zza ściany. Chwile trwało zanim to wszystko nabrało ostrości i nasycenia.
Obok leżały jakieś kociaki o brązowym futerku, były minimalnie mniejsze od niej. Cała trójka tuliła się do góry w taki sposób jakby zaraz miała odejść ale mimo wszystko z rezerwą. Podniosła się powoli, w głowie powtarzając sobie jak mantre "Znikaj stąd, do Grzybka, do mamy. DO DOMU!"
I już miała dać pokraczny susw stronę wyjścia, w momencie gdy zawadziła o ogon. Kończynę odpowiadającą za równowagę, a co ważniejsze należącej do tej kremowej kuli futra która w tym samym momencie podniosła się gwałtownie. Ona ma radar czy coś?
-TY NIEWYCHOWANA DZIEWUCHO! - wrzask Ziewajacej, gdyby się postarała pewnie doszedłby nawet do kotów z Klifu. - Ja cię tu przygarniam, daje ci ciepło byś z zimna nie zdechła, przybędo jedna. A ty co?!
Z każdym słowem niebieskie oczka robiły się wieksze, futerko wzdłuż kręgosłup unosiło się a cała jej sylwetka cofała sie przenosząc ciężar na tylne łapy. Zaś jej pyszczek wykrzywiał się w grymasie.
Z jej gardła wyrwał się pisk, gdy łapa przyodziana w wyciągnięte pazury natrafiła na małżowinę uszną. Dosłownie na uderzenie serca jej ciałko zawisło w powietrzu, potem słyszała jak nieco szumi jej w głowie i coś cieknie jej po poliku.
Mamo... czy ja jestem przybłedą? Pomóż... proszę...
<Szelest? Albo ktoś coś? Jakby co Żwirka straciła końcówkę i nierówny kawałek prawego ucha >
Musiała uciec/ukryć się, znaleźć Grzyba a potem... zostanie tylko znaleźć mame i dom.
Gdy podniosła ciężko powieki... właściwie nic do niej nie docierało. Obraz był jakby zamazany, zapachy były nie wyraźne a dźwięki dochodziły zza ściany. Chwile trwało zanim to wszystko nabrało ostrości i nasycenia.
Obok leżały jakieś kociaki o brązowym futerku, były minimalnie mniejsze od niej. Cała trójka tuliła się do góry w taki sposób jakby zaraz miała odejść ale mimo wszystko z rezerwą. Podniosła się powoli, w głowie powtarzając sobie jak mantre "Znikaj stąd, do Grzybka, do mamy. DO DOMU!"
I już miała dać pokraczny susw stronę wyjścia, w momencie gdy zawadziła o ogon. Kończynę odpowiadającą za równowagę, a co ważniejsze należącej do tej kremowej kuli futra która w tym samym momencie podniosła się gwałtownie. Ona ma radar czy coś?
-TY NIEWYCHOWANA DZIEWUCHO! - wrzask Ziewajacej, gdyby się postarała pewnie doszedłby nawet do kotów z Klifu. - Ja cię tu przygarniam, daje ci ciepło byś z zimna nie zdechła, przybędo jedna. A ty co?!
Z każdym słowem niebieskie oczka robiły się wieksze, futerko wzdłuż kręgosłup unosiło się a cała jej sylwetka cofała sie przenosząc ciężar na tylne łapy. Zaś jej pyszczek wykrzywiał się w grymasie.
Z jej gardła wyrwał się pisk, gdy łapa przyodziana w wyciągnięte pazury natrafiła na małżowinę uszną. Dosłownie na uderzenie serca jej ciałko zawisło w powietrzu, potem słyszała jak nieco szumi jej w głowie i coś cieknie jej po poliku.
Mamo... czy ja jestem przybłedą? Pomóż... proszę...
<Szelest? Albo ktoś coś? Jakby co Żwirka straciła końcówkę i nierówny kawałek prawego ucha >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz