Lodowate płatki śniegu spadały na drobne, drżące z zimna ciałko, które z trudem brnęło poprzez gęstwinę zaśnieżonych traw. Szarawy kocurek z trudem łapał oddech, co chwilę potykając się o własne łapy, które bezustannie uginały się pod ciężarem każdej drobinki zmrożonej wody.
Jutrzenkowy wiatr szemrał niespokojnie, muskając delikatnie bezlistne, brązowawe gałązki pojedynczych drzewek i krzewów, a wszechobecna pustka i cisza stwarzały pozór naradzających się, żywych, lecz bezstronnych świadków. Nagle, gdy złociste oczy stworzonka dostrzegły pokrytą mlecznym puchem leśną gęstwinę, trzymana blisko ziemi główka maleńkiego kota uniosła się gwałtownie, a zaciśnięte dotąd kiełki umorzyły uścisk. Dotarł do celu.
Las był inny niż Len go sobie wyobrażał. Potężne korony drzew górowały nad nim, jak gdyby chciały dać mu do zrozumienia, że jest tu intruzem i powinien jak najszybciej odmaszerować, a kłujące krzewy, zdawały się go bacznie obserwować. Kociak potrząsnął łebkiem i przełknął ślinę, po czym ostrożnym krokiem zaczął brnąć w głąb z pozoru opustoszałej kniei. Mimo, że bacznie obserwował otoczenie, nie był w stanie dostrzec żywej duszy, a kotłujące się w jego nosie nieznane zapachy, nie dawały mu żadnych wskazówek, pozostawiając za sobą jedynie mętlik i niepewność. Pojedyncze, suche liście, spadały co jakiś czas z wysokich brzóz, czy z niższych krzewów leszczyny, szumiąc delikatnie słowa otuchy. Ostatni liść. Nagle dachowiec usłyszał szelest i odwrócił się gwałtownie - ostatni wojownik jesieni - a przed jego oczami przemknął bury kształt, który chwilę później rzucił się w jego stronę z sykiem - ostatni ocalały. Potężny, brązowawy kocur momentalnie przygniótł bezbronnego Lna do wychłodzonej ziemi, nie dając mu jakiejkolwiek szansy na ucieczkę.
- Ty żałosna wronia strawo! - Wrzasnął Burzowy Kwiat i bez zastanowienia uniósł monstrualną łapę, wysuwając przy tym jarzące się w słońcu pazury - Pożałujesz, że kiedykolwiek wtargnąłeś na terytorium Klanu Wilka!
Nagle zza pokrytego białym całunem krzewu jeżyn, wybiegły dwie inne postacie.
- Uspokój się Burzowy Kwiecie! - Ryknął czarno-biały przybysz, za którym podążyła smukła, beżowa kotka - Zapomniałeś może o tym co mówi Kodeks Wojownika?!
Śniady agresor charknął pod nosem i opuścił wciąż drżącą z wściekłości łapę. Nie wyglądało jednak na to, by miał zamiar wypuścić dygoczącego; ze strachu, a może zimna intruza, z przytłaczająco silnego uścisku. Zielonooki nieznajomy powoli podszedł w stronę dwóch kotów i powściągliwie zmierzył spojrzeniem Lna, po czym zerknął w stronę towarzyszki i westchnął cicho.
- Atakujesz kota wielkości niedożywionego ucznia? - Zapytał z dezaprobatą i unosząc dumnie głowę, wyczekująco spojrzał na obcego - Mimo to, chciałbym wiedzieć co ten wypłosz tutaj robi.
Jednak Len milczał. Jego serce waliło jak oszalałe, a szeroko otwarte oczy telepały się na wszystkie strony, próbując znaleźć w kamiennych spojrzeniach prześladowców choć krztynę litości. Gdy wreszcie udało mu się otworzyć pyszczek by choćby wydukać słowa samoobrony, przerwała mu milcząca dotąd, pręgowana, beżowa kotka:
- Wystraszyłeś tego biednego dzieciaka na śmierć mysi móżdżku! - Prychnęła ku Burzowemu Kwiatowi, dając mu znak by się odsunął, po czym sama podeszła do nieruchomego kota - To samotnik. - Stwierdziła, z politowaniem spoglądając na jego wystające żebra, a po chwili zauważając stan w jakim znajdowały się jego łapy - poszarpane, krwawiące, zmaltretowane. Kotka przełknęła ślinę, czując, że robi jej się żal kociaka - Powinniśmy zabrać go do Klanu, Milcząca Gwiazda zdecyduje co z nim zrobić.
- Zdecyduj się Szepczący Wietrze, chcesz mu pomóc, czy skazać go na śmierć? - Parsknął Burzowy Kwiat i machnął ogonem - Zapomniałaś już co się stało z Palącym Piorunem? Poza tym, nie potrzebujemy więcej gęb do wykarmienia, spójrz na to co się dzieje! Śnieg pada niemal bez przerwy, a zdobyczy nie przybywa. Uważam, że-
Urwał nagle, gdy jeszcze moment temu niemy Len, podniósł się chwiejnie i próbując nie upaść, wczepił się pazurkami w ugniecione, emanujące chłodem podłoże.
- Wcale nie zależy mi na waszym jedzeniu. - Powiedział cicho, unosząc drżący łebek - Chciałbym tylko prosić o pewną roślinę, wiem, że koty mieszkające w lesie znają się na ziołach leczniczych i na pewno gromadzą zapasy na zimę. - Dodał szybko, błądząc po kamiennych pyskach Wojowników pozłocistym, przypominającym dojrzewające w słońcu kłosy zboża wzrokiem - Proszę. - Dodał załamującym się głosem, ledwo dławiąc łzy, które same cisnęły mu się do powiek. Nie wytrzymał. Jego nadwyrężone, od dawna odmawiające posłuszeństwa łapy, zachybotały się, a Len z impetem padł na ziemię.
- Jeśli zostawimy go tutaj, nie ma wątpliwości, że zginie. - Rzekł Motyle Skrzydło i delikatnie złapał kociaka za kark, a następnie, nie czekając na towarzyszy, ruszył w stronę obozu Klanu Wilka, pozostawiając za sobą łamliwy, złocisty listek, który po chwili został zasypany śniegiem.
---
- Milcząca Gwiazdo. - Do legowiska niebieskawej kocicy dotarł pozbawiony wyrazu głos Szepczącego Wiatru - Mamy nieproszonego gościa.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz