- J-ja? N-nie! J-jestem w p-p-pełni s-samodzielna! - miauknęła wyniośle, siadając naprzeciwko uczennicy medyka, jednak po kilku uderzeniach serca się zasępiła i sprostowała - N-no, z t-tego t-t-towarzystwa j-j-jednym p-porządnym k-kotem j-j-jest S-Szelest!
Miodowa Łapa uśmiechnęła się, zaczynając lizać swoją przednią łapę. Kocię poczęło robić dokładnie to samo, jakby naśladując starszą kotkę. Gdy terminatorka medyka zakończyła pielęgnację, Wyderka również zrobiła to samo.
- Tak, Szelest to dobry kociak - powiedziała, wpatrując się w braciszka kotki, który po spokojnej zabawie z listkiem odpoczywał w kącie kociarni - Nie to, co Dąbek.
Jej ostatnie słowa zabrzmiały bardziej jak syk, a starszy brat poddawał się szorstkim pieszczotom Ziewającej Łasicy. Mimo wszystko, wydawało się, jakby lubiła go najbardziej z tej gromadki. Wyderka najeżyła krótką, idealnie przylegającą do krępego ciałka sierść.
- S-Szelest j-j-jest s-super! - zgodziła się, obchodząc koteczkę, która skrępowana siedziała niczym struna - A-a p-pani, t-tak w-w o-ogóle j-jest b-bardzo ł-ładna!
Ze smutkiem spojrzała na swoje futerko, które było szorstkie i dziwnie śliskie. Oczy były ciemnozielone, gdy się w nie patrzyło, nie dostrzegało się żadnych emocji. Równie dobrze mogłaby mieć puste oczodoły. Sierść była czekoladowa, bardziej podchodząca pod brąz, natomiast podbrzusze, klatkę piersiową i przednią, prawą łapkę ma mlecznobiałe. I, ku jej nieszczęściu, na jej futerku znajdują się dwie rude plamki, które według niej kompletnie do niej nie pasują. Gniewnie ściągnęła brwi i zmarszczyła z obrzydzeniem nosek.
- A-a m-mamusia m-mówiła m-m-mi, ż-że ż-żaden k-k-kocur n-nie b-będzie c-chciał z-z-ze m-mną s-s-spółkować! - wyznała, a w jej ciemnozielonych ślepiach pojawił się dziwny przestrach - A-a-a c-co t-to z-znaczy s-spółkować?!
Miodowa Łapa słuchała tej fali słów, nadal nie rozluźniając mięśni. Rzucała niepewne spojrzenie na karmicielkę, która w końcu odepchnęła Dąbka z wiązanką przekleństw. Westchnęła ciężko, kręcąc ze zrezygnowaniem łebkiem. Przysunęła łapką do siebie kociaka, delikatnie go poklepując.
- Wyderko, nie słuchaj słów matki - wymruczała, puszczając jej przyjacielsko oczko - To najgorszy koszmar! Jej krzyki słychać w całym lesie, nie ma do nikogo choć szczypty szacunku. A ty też jesteś piękna, naprawdę.
Wyderka rozpromieniła się nieśmiałym uśmieszkiem. Nikt nigdy jej nie chwalił. Zawsze słyszała, że jest tylko leniwą kluchą. I, że nie umie biegać. Przecież jest bardzo szybka i silna! Pokonała nawet Dąbka.
- A-a c-co t-to z-z-znaczy s-s-spółkować? - dopytywała się ciekawsko - P-powiedz, p-powiedz!
- To znaczy, że jak dwa koty bardzo się kochają i-- - przerwała, nie wiedząc jak wytłumaczyć to takiemu małemu szkrabowi - i wtedy mamie rośnie brzuszek. A później z tego brzuszka wyskakują takie piękne kociaki jak ty i Szelest.
Pokiwała w namaszczeniu główką.
- A-a t-ty b-będziesz z-z k-k-kimś s-spółkować? - pisnęła.
<< Miodowa Łapo? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz