Był wieczór, słońce powoli znikało za odległymi klifami. Zapowiadała się bezchmurna noc. To tylko bardziej stresowało Gradową Łapę. Widział na niebie pazur. Mocny i wyraźny. Napełniało go to niezwykłym lękiem. Kwiecisty Wiatr przygotowała go na to jakiś czas temu. Zawiadomiła Widmowego Wilka i Fenkułowe Serce... Mieli się spotkać tej nocy w Księżycowej Zatoczce. Gradowa Łapa głupi nie był. Wiedział, że to spotkanie oznacza dla niego koniec treningu. Martwił się tym niezwykle.
- Wiele księżyców temu twoja ciotka i mnie zabrała do Księżycowej Zatoczki - odezwała się Kwiecisty Wiatr. - Byłam bardziej zestresowana niż ty teraz.
- Bardziej się nie da - mruknął Gradowa Łapa. - Jesteś pewna, ze jestem gotowy?
- Na pewno nie jesteś najlepszym medykiem na świecie - powiedziała medyczka. - Ani najładniejszym. Wiem jednak, że braki szybko uzupełnisz, a może i wyładniejesz?
- Oby Klan Gwiazdy wziął sobie twoje życzenia do serca - powiedział kocur przestępując z łapy na łapę.
Zaraz potem zjadł zioła wzmacniające od mentorki i oboje ruszyli w kierunku wyjścia z obozu. Zanim odeszli Gradowa Łapa rozejrzał się jeszcze po obozie. Wojownicy powoli kładli się spać. Tylko Biała Gwiazda zwracała ni nich uwagę. Skinęła głową uczniowi dodając mu tym samym otuchy. Gradowa Łapa był gotów ruszyć w drogę.
Słońce prawie zaszło, kiedy dotarli do Wielkiego Drzewa, miejsca spotkań klanów w każdą pełnię. Zaczęło się robić zimno, więc Kwiecisty Wiatr popędziła ucznia. Musieli przejść jeszcze całą Głęboką Ścieżkę. Gradowa Łapa bardzo się bał. Ostatni raz pokonywał te drogę jako bardzo młody uczeń i przytłaczały go zapachy Klanu wilka i Klanu Klifu. Wiedział, że nie ma się czego bać w tę świętą noc, ale mimo wszystko obawiał się najgorszego.
Po bardzo długim spacerze w końcu dotarli do zejścia do Księżycowej Zatoczki. Gradowa Łapa ślizgał się na żwirze schodząc w dół i w dół... Nagle dostrzegł dwa cienie i bardzo się wystraszył, jednak szybko zrozumiał, ze to Widmowy Wilk i Fenkułowe Serce już czekają. Medycy przywitali się serdecznie.
- Zdrowie w Klanie Klifu jest na niezwykle wysokim poziomie - pochwaliła się Fenkułowe Serce. - Ponadto mam teraz uczennicę. Mam nadzieję, że niebawem spotkamy się tutaj na jej pasowaniu.
- To cudowne moja droga - mruknął Widmowy Wilk. - Bardzo mnie cieszy, że w lesie przybywa medyków. Myślałem, że już dawno porzucono tę szlachetną pozycję.
- Myliłeś się Widmowy Wilku - powiedziała Kwiecisty Wiatr. - A Gradowa Łapa jest tego dowodem.
Uczeń zawstydził się lekko, że to o nim mowa. Wolał się nie wychylać w obliczu obcych kotów, ale to przecież była jego noc! Jego święto!
- Zaraz księżyc będzie szczytować - oznajmiła Fenkułowe Serce. - Zaczynajmy, niech Klan Gwiazdy pozna nowego medyka.
Gradowa Łapa przełknął ślinę. Czuł wyniosłość tej chwili. Kwiecisty Wiatr usiadła tyłem do wody, a przodem do ucznia. Pozostali medycy usiedli po bokach. Światło księżyca wynurzyło się zza krawędzi klifu i oświetliło wodę zatoczki tak, ze lśniła niczym kryształy. Kwiecisty Wiatr z dumą zaczęła swoją przemowę.
- Ja, Kwiecisty Wiatr, medyk Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, by zrozumieć drogę medyka, i z Waszą pomocą służyć swojemu klanowi przez wiele przyszłych księżyców.
Gradowa Łapa zadrżał słysząc te słowa. Nadal , gdzieś w głębi siebie czuł, że nie jest godny, ale z drugiej strony ufał decyzji swojej mentorki.
- Gradowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać
- Przysięgam - powiedział Gradowa Łapa niepewnym głosem.
- Zatem mocą Klanu Gwiazdy nadaje ci imię medyka. Gradowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Gradowa Mordka. Klan Gwiazdy docenia twoją pilność i ciepłe serce, oraz wita cię, jako pełnoprawnego medyka Klanu Burzy.
Kwiecisty Wiatr dotknęła pyszczkiem czoła swojego przyjaciela. Gradowa Łapa wiedział doskonale, że teraz musi ją polizać po barku, co zrobił.
- Gradowa Mordka! - zawołała Fenkułowe Serce, po czym Widmowy Wilk przyłączył się. - Gradowa Mordka!
- Teraz mój uczniu czeka nas niezwykłe zdarzenie - powiedziała Kwiecisty Wiatr.
- Były uczniu - zaśmiała się Fenkułowe Serce.
- Nie ważne - prychnęła medyczka Klanu Burzy. - Liczy się to, że teraz pierwszy raz w życiu będziesz dzielił sny z Klanem Gwiazdy. Czy to nie ekscytujące?
- Będę dzielił sny? - zdziwił się kocur.
- Każdy nowy medyk to robi - powiedział Widmowy Wilk. - Swojego czasu moja mentora zabrała mnie do Księżycowego Kamienia. Śniłem wtedy o strumieniu krwi. To był omen walki, która nastała niebawem.
Gradowa Mordka wystraszył się nieco tej perspektywy. Miał oglądać omeny? Okropność!
- Mój sen był bardziej pozytywny - powiedziała Fenkułowe Serce widząc lek świeżego medyka. - Zwiastował koniec chorób w moim klanie związany z objęciem przeze mnie funkcji medyka. A twój sen Kwiecisty Wietrze?
- Ja nie dostałam przepowiedni - powiedziała kotka. - W moim śni odwiedziła mnie Uschnięty Liść. Była pierwszą medyczką Klanu Burzy. Złożyła mi życzenia i obiecała opiekować się mną i naszym klanem.
- Symboliczny gest - oznajmił Widmowy Wilk. - Czy dotrzymała obietnicy?
- Żaden wojownik jeszcze nie umarł u moich łap - przyznała kotka. - To prawdziwe błogosławieństwo.
Medycy skinęli głowami. Gradowa Mordka wiedział, ze pora na niego. Podszedł do tafli wody i polizał ją. Zobaczył, że inni medycy robią to samo. Szybko poczuł się błogo. Ułożył się na brzegu i zasnął.
Kiedy otworzył oczy nie był już w zatoczce ukrytej przed wszystkimi na świecie. Teraz znajdował się daleko. Bardzo daleko na wzgórzu obrośniętym wysoka trawą. Zapach kwiatów był tutaj wszechobecny. Kocur z zachwytem chwytał zapachy.
Nagle stanął przed nim biały wojownik. Kocur zląkł się jego widoku, ale ten uśmiechnął się doń serdecznie.
- Witaj Gradowa Mordko - powiedział słodkim głosem. Kocur szybko zrozumiał, że stoi przed nim jakaś kotka. - Nie znasz mnie, ale ja znam ciebie doskonale. Na pewno o mnie słyszałeś. Jestem Królicza Skóra.
Gradowa Mordka tworzył szeroko swoje wielkie ślepia. Nie mógł w to uwierzyć! To naprawdę jego ciotka? Jego wielka ciotka medyczka? A niech to!
- Mmiło mi cię poznać Królicza Skóro - powiedział niepewnie. Kotka uśmiechnęła się serdecznie.
- Chodź ze mną, pokażę ci coś.
Kotka odeszła, a młody medyk podążył za nią. Był niezwykle ciekaw tego, gdzie Królicza Skóra chce go zabrać, a także niezwykle interesowało go to miejsce. Rozległe terytoria Klanu Gwiazdy... Niebywałe, że się tam znalazł!
W końcu podeszli pod drzewo. Było ono wysokie, a kilka długości lisa nad ziemią widniała dziupla. Po chwili wyjrzała z niej sowa.
- W dawnych czasach nikt nie musiał być medykiem, by wiedzieć, że sowa to zły omen - powiedziała chłodno biała kotka.
- Dlaczego mi ją pokazujesz? - spytał Gradowa Mordka.
- To przesłanie Klanu Gwiazdy dla was. Sowie skrzydła nie świszczą na wietrze, tak samo nowe zagrożenie milczy i obserwuje klany z ukrycia.
- Nowe zagrożenie?
- Tak Gradowa Mordko. Ta sowa to omen dla ciebie. Strzeż się nocnego ptaka, on nigdy nie ma nic dobrego do pokazania. Teraz żegnaj Gradowa Mordko, na pewno jeszcze kiedyś się spotkamy...
Medyk otworzył swoje oczy i ze zdziwieniem odkrył, że noc dobiega końca. Dziwne. Był w Klanie Gwiazdy ledwie parę uderzeń serca, a tu upłynęła cała noc? Szybko zauważył Kwiecisty Wiatr. Ona i inni medycy już nie spali. Widmowy Wilk i Fenkułowe Serce odchodzili właśnie do swoich klanów.
- No, Gradowa Mordko. Teraz opowiadaj - powiedziała Kwiecisty Wiatr radośnie, a jej byłemu uczniowi ciężko zrobiło się na sercu na myśl, o omenie, który musi jej przekazać...
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz