BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.

W Klanie Nocy

Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.

W Klanie Wilka

Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.

W Owocowym Lesie

Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.
Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Miot w Owocowym Lesie!
(brak wolnych miejsc!)

Miot w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)

Rozpoczęła się kolejna edycja Eventu NPC! Aby wziąć udział, wystarczy zgłosić się pod postem z etykietą „Event”! | Zmiana pory roku już 24 listopada, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

15 lipca 2017

Od Kruczego Wąsa "Pora rozpocząć panowanie Kruczej Gwiazdy"

Był zimny, ponury dzień. Śnieg dało się wytrzymać. Jednak już od rana pada również deszcz, co sprawia, ze nikomu nie chce się opuszczać legowisk. Dobrze, że patrole wyznaczyłem już wczoraj. Z obozu właśnie wychodzili Pręgowany Grzbiet, Spadający Liść i Piaskowa Burza. Wiedziałem, że nie mogę cały dzień przesiedzieć tutaj, muszę wyjść z Osmoloną Łapą na trening.Chce jak najszybciej zakończyć trening i popatrzeć jak mój syn zostaje wojownikiem. Kocurek był pełen energii i zapału do nauki. Jednak wolałem być dal niego oschły, chce przygotować go do dorosłego życia. Oraz nie chce, żeby domyślił się co do swojego pochodzenia. Leniwie wywlokłem się z legowiska i podszedłem do czarnego ucznia siedzącego razem z bratem pod rozłożystym krzakiem. Kiedy tam dotarłem zdążyłem już cały przemoknąć. Machnąłem ogonem i zawróciłem, terminator zrozumiał rozkaz i posłusznie poszedł za mną, wcześniej jeszcze posłał błagalne spojrzenie w stronę brata, który jednak nie zareagował. Razem z uczniem postanowiłem udać się na trening pod klify.
* * *
Cała droga przeleciała nam w milczeniu. Kiedy za drzewami zaczęły wyłaniać się potężne obiekty skalne przyśpieszyłem, chciałem żeby jak najszybciej znaleźć się w suchym miejscu. Zobaczyłem w ziemi lekkie zgłębienie, znajdowało się pod wysuniętą skalną półką, więc było dobrym miejscem do ukrycia się przed deszczem. Zeskoczyłem w dół, a Osmolona Łapa zjechał powoli na mokrej ziemi. Usiadłem na mokrej ziemi, mierząc chłodnym wzrokiem młodego. Potem otrzepałem się z nadmiaru wody, uczeń poszedł w moje ślady. Kiedy skończył odsunąłem się trochę od niego.
- Dziś masz wykazać się jako wojownik, a każdy wojownik musi umieć walczyć. - powiedziałem doniośle. W oczach terminatora zaświeciły iskierki determinacji. Przybrałem bojową pozycje, kocurek chciał ją odwzorować, poniekąd mu się to udało. Terminator machał niecierpliwie ogonem, czekał aż zaatakuje. Zmarszczyłem nos, tak jakbym poczuł coś nieświeżego. - Na co czekasz?! Zaatakuj mnie!
Wytrącony z równowagi kocur zaczął biec w moją stronę, kiedy był blisko wyskoczył. Od razu zrobiłem unik, kociak upał i poturlał się kilka lisich długości dalej. Wstała chwiejąc się na łapach, dalej z zdeterminowaniem na pyszczku. Powtórzył swój atak, tym razem udało mu się chwycić mnie pazurkami, na początku uczepił się mojego grzbietu, jednak strącenie go nie było trudne. Osmolona Łapa upadł niezgrabnie na grzbiecie.
- Pamiętaj, nigdy nie pokazuj przeciwnikowi swojego brzucha i szyi, jeśli to zrobisz, wykorzysta to i tam skieruje swój atak. To najgorsze miejsce, gdzie można zostać zraniony. Koty, które popełniają ten błąd i o tym zapominają, zazwyczaj giną wykrwawione na polach walki. Nie jest to wtedy walka sprawiedliwa, ale na pewno skuteczna. Podczas bitwy, zawsze staraj się zmusić swojego wroga do odsłonięcia tych bardzo ważnych miejsc. - rzekłem schodząc z nad ucznia. Kocurek pokiwał łepkiem, na znak, że zrozumiał. Następnie znów przybrał pozycje bojową, chciał kolejny raz ruszyć w moją stronę, z zamiarem ataku, jednak przerwałem mu - poczekaj. Najlepszą możliwością jest atak z zaskoczenia. Kiedy wróg cie widzi, trudno go zaskoczyć. Jeśli jednak ukryjesz się w krzakach, a do tego wiatr nie będzie niósł twojego zapachu w stronę wroga jesteś na wygranej pozycji. Przeciwnik nie będzie się spodziewał, że zaatakujesz właśnie z tej strony. Możesz go wtedy przewrócić na grzbiet i zaatakować w miękki brzuch. Jednak, jeśli nie zależy ci na bohaterskiej potyczce, możesz go od razu udusić, gryząc w szyje. - uczeń lekko przestraszony odsunął się. Spojrzałem na niego ukosem, nawet nie zauważyłem, że przestało padać. Pewnie jakiś dobry znak od Klanu Gwiazd. Słońce już zachodziło, trzeba wracać. - Idziemy Osmolona Łapo. Może coś upolujemy po drodze. Musimy się pośpieszyć, jeśli chcemy zdążyć przed całkowitym zmrokiem. Szybko!
* * *

Po drodze udało nam się upolować dwie chude nornice i starego gila (ale to pięknie brzmi). Już przed wejściem do obozu wiedzieliśmy, że stało się coś złego. Lekko poddenerwowany wszedłem do obozu. Każdy był dziwnie zabiegany i wytrącony z równowagi, niektórzy widocznie przygnębieni, a inni wręcz w żałobie. Miałem właśnie zapytać się siedzącej nie daleko w bezruchu Lisiej Duszy co się stało, jednak ta nawet kiedy podniosłem głos, dalej sprawiała wrażenie głuchej na moje wołanie. Wpatrzona w jeden punkt przed nią szeptała coś niesłyszalnym głosem. Nagle podbiegła do mnie cała zziajana Fenkułowe Serce, w jej oczach mieniły się łzy. Kotka powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć płaczem. Jej oddech był nierówny, a bicie serca przyśpieszone. Widząc stan medyczki, spojrzałem na wystraszonego ucznia po mojej prawej.
- Osmolona Łapo, idź znaleźć swoją matkę. Pewnie jest w legowisko, nie wysyłałem jej na patrol. - powiedziałem, a kocurek od razu pobiegł w kierunku gdzie spali wojownicy. Znów skierowałem wzrok na córkę Spopielonej Gwiazdy. Zmierzyłem ją chłodnym spojrzeniem, coś się stało, a ja jeszcze nie wiem co.
- Powiesz mi co się dzieje?! - nie wytrzymałem napływu emocji. Pod naciskiem mojego głosu, po policzku medyczki spłynęła samotna łza. Przez chwile cicho powtarzała coś pod nosem, nie umiałem dokładnie zrozumieć. W końcu cierpliwość się skończyła - Głośniej!
- Nie żyje! Agrestowa Gwiazda nie żyje! - wykrzyczała kotka. Na początku myślałem, że to jedne z jego żyć. Jednak nie zgadzało się to z atmosferą panującą w obozie. Jakby stracił jedno z sześciu pozostałych, nikt by się tak nie zachowywał. Jak on mógł tak szybko stracić wszystkie?!
- Jak to?! Przecież powinien mieć jeszcze pięć żyć! Rozumiem jedno lub dwa, ale jak mógł stracić wszystkie sześć?! To nie jest możliwe! - wykrzyczałem. W moich oczach palił się ogień, nie potrafiły go zgasić łzy, które same napływały mi do oczu i powoli spływały po pysku. Połowa mnie już zaakceptowała złą nowinę, jednak ta druga chciała jak najdłużej pozostać przy dawnym życiu, gdzie musiałem jedynie wybierać koty na patrole i pilnować względnego spokoju. Czy jestem godzien stanąć na czele klanu?
- Czarny kaszel. Nigdy nie słyszałam o tak paskudnym przypadku. Rano stracił swoje szóste życie. Chciałam ci powiedzieć ale właśnie wychodziłeś na trening, nie mogłam go zostawić i biec za tobą. Poszłam tylko po zioła i nawet nie podłożyłam mu ich pod pysk, zaczął się dusić i kasłać krwią, tak się wystraszyłam. Nie mogłam się ruszyć, on przestał oddychać, umarł znowu. Potem nawet nie chciał zjeść ziół, nie miał siły. Tak samo wyglądały wszystkie kolejne zgony. Przepraszam, jestem koszmarnym medykiem. Nie umiałam nawet uchronić lidera przed śmiercią, a miałam tyle szans. - kotka pociągnęła nosem. Pozwoliła by kryształowe łzy same spływały po białym pyszczku i skapywały z ciemnej brody.
- Czy ktoś jeszcze umarł z powodu czarnego kaszlu? Jest więcej martwych - zapytałem. Mój głos łamał się w kilki momentach, byłem przygnębiony jednak nie chce pokazywać swojej słabości.
- Tak. Wilcze Futerko. - wyszeptała medyczka. Teraz rozumiem zachowanie Lisiej Duszy, w tak krótkim momencie straciła wszystko co miała, dwa koty, które pozostały. Dołączyli do Kwiecistego Strumienia, a ona musi polować tutaj, a nie razem z nimi w Klanie Gwiazd. To musi być straszne. - Zauważyłam, że leży bez życia kiedy szłam po zioła dla Agrestowej Gwiazdy, ona też nie chciała zjeść tych, które jej przygotowałam. Chciałam ją zmusić, ale kiedy przysunęłam je bliżej podrapała mnie w łopatkę, krzyknęła jedynie zachrypłym głosem, że nie potrzebuje ziół, bo jest silną wojowniczką.
Pokiwałem głową. Odgoniłem wszystkie złe myśli. Nawet jeśli ma prawo panować w pewnym sensie, żałoba wolałem tego uniknąć. Trzeba pokazać, że nawet w trudnych chwilach Klan Klifu pozostanie silny. Otarłem łapą łzy i pociągnąłem nosem. W moich oczach zaświeciły się ogniki determinacji. Ominąłem Fenkułowe Serce i podszedłem do starego drzewa. Wskoczyłem na niską gałąź i zwołałem koty. Klanowicze powlekli się smętnie pod drzewo. Poczułem jak wzbiera się we mnie odwaga.
- Klanie Klifu, dziś straciliśmy Agrestową Gwiazdę oraz Wilcze Futerko. Wielu z was może pomyśleć, że Klan Gwiazdy zesłał na nas kare. Jednak według mnie jest zupełnie na odwrót. Przodkowie uchronili resztę klanu przed zarazą, gdyby nie oni mogliśmy stracić wiele innych kotów. Nie ma więc na co czekać. Niech Niedźwiedzi Pazur, Zakręcony Wąs, Pręgowany Grzbiet oraz Borsuczy Cień wezmą ciała zmarłych i zakopią. Potem przyjdziecie i razem w szacunku na jaki zasłużyli pozwolimy im odejść do Klanu Gwiazd. Teraz niech każdy odpocznie, to był bardzo długi dzień. - zakończyłem i zeskoczyłem z gałęzi. Koty rozeszły się do legowisk. Wyznaczona czwórka wzięła ciała i wyszła z obozu. Lisia Dusza i Fenkułowe Serce były najbardziej przygnębione wydarzeniami. Nie miałem sił teraz ich pocieszać. Udałem się do legowiska wojowników, z myślą, że to moja ostatnia noc tutaj.
Sen jednak nie potrwał za długo. Po dłuższej chwili wróciła grupa kotów wyznaczona do zakopania zwłok. Zebrałem klan i za Zakręconym Wąsem ruszyliśmy na ceremonie pochówku. Okazało się, że wybrali miejsce, nieopodal miejsca gdzie leżały takie koty jak Spopielona Gwiazda, Borsucza Łapa, Gromowy Ogon i Kwiecisty Strumień. To na pewno odpowiednie miejsce. Świeżo zakopane ciała nie zwabiły jeszcze drapieżników.
* * *

Po powrocie wszystkie koty chciały udać się do swoich legowisk i kontynuować sen. Jednak dla kilku z nich miałem innych plan. Znowu wskoczyłem na gałąź, zniecierpliwione koty niechętnie usiadły przed nim. Czekały tylko na odrobinę snu.
- Wojownicy, wiem, że jesteście zmęczeni i macie do tego prawo, jednak nie można pokazywać, że Klan Klifu jest słaby, a ja nie chce odkładać tego na inny dzień. Sami zadecydujcie, który chce mi towarzyszyć w drodze do Księżycowej Zatoczki? - umilkłem. Zebrane koty zaczęły szeptać między sobą. Nagle z tłumu usłyszałem głos kotki, była to Zabluszczone Futerko.
- Ja będę ci towarzyszyć! - mimo zmęczenia w jej oczach dalej były widoczne ogniki fascynacji i buzującej w głębi jej serca energii. Potem usłyszałem głos, znów należący do płci pięknej
- Ja również - ku mojemu zdziwieniu należał on do Piaszczystej Mgły, zrozumiałem, że pewnie chce być blisko, kiedy będę pierwszy raz dzielił sny z Gwiezdnymi. Nagle z tłumu zebranych kotów poznałem młody głos Osmolonej Łapy i ciche uciszanie Miętowej Łapy.
- Czy my też możemy iść? Proszę - pomyślałem, że będzie to dobra lekcja da młodych uczniów. Pokiwałem głową. Odczekałem jeszcze chwile ale nikt się nie zgłosił. Pozwoliłem kotom rozejść się i odpłynąć w błogi sen. Podeszła do nas Fenkułowe Serce, poprosiła Zabluszczone Futerko żeby przyniosła zioła.
Po chwili kotki wróciły, w pyskach miały zawiniątka zrobione z jakiś liści, jagód i traw. W smaku były paskudne, jedynym narzekającym był Osmolona Łapa, jednak kiedy Piaszczysta Mgła dała mu po uszach zjadł szybciej niż Miętowa Łapa. Po chwili wszyscy wyruszyliśmy.
Droga mijała względnie spokojnie. Nikt nie zaczynał żadnego tematu, bo po co. Szedłem na przodzie, obok mnie stąpała Piaszczysta Mgła, która zapewniała, że zna pewien skrót przez klify. Przy jej łapach pałętała się Osmolona Łapa, Miętowa Łapa kroczył za matką, razem ze swoją mentorką. Nikt nie miał zamiary się odezwać, na pewno nie w najbliższym czasie. Jednak po krótkiej chwili odezwał się czarny uczeń.
- Mamo, a co to tak w ogólne jest księżycowa zatoczka? - zapytał. Kotka przez chwile zastanawiała się co powiedzieć. Po chwili odpowiedziała.
- To miejsce gdzie zastępca po śmierci lidera udaje się, żeby przyjąć imię z członem "Gwiazda". Koty, które przywódcami są już od dawna mogą dzielić w tym miejscu sny z Klanem Gwiazd. Wtedy w śnie mogą spotkać martwe już koty, albo te koty mogą im ukazać przepowiednie. - odpowiedziała pręgowana kotka. Nie uszło jej uwadze, że nie tylko Osmolona Łapa słucha jej wypowiedzi. Miętowa Łapa oraz Zabluszczone Futerko równie zaciekawieni wyłapywali każde słowo starszej wojowniczki.
- A co jeśli jakiś inny kto chciałby dzielić sny z przodkami. No wiesz mamo taki, który nie jest ani liderem ani jego następcą - zapytał młodzik. Był na prawdę żądny wiedzy, to dobrze. Taki kot szybciej się uczy i ma większe szanse na szybkie mianowanie i zdobycie imię wojownika.
- Zapewne ściągnie na siebie gniew Gwiezdnych, a uwierz ich nie chcesz mieć jako wrogów. - kotka uśmiechnęła się i polizała kociaka za uszami. Wtedy odezwał się Miętek
- A czy my nie narazimy się na gniew Klanu Gwiazd? Przecież jesteśmy razem z Kruczym Wąsem, będziemy blisko Księżycowej Zatoczki - trochę przestraszony uczeń skierował swój wzrok najpierw na matkę, potem na mnie, a na końcu na Zabluszczone Futerko.
- Spokojnie kochanie. Nie będziemy obok Kruczego Wąsa, kiedy stanie się Kruczą Gwiazdą . Będziemy czekać w bezpiecznej odległości, wszystko będzie dobrze, nie masz się czego bać, obiecuje - kocica odwróciła się i dotknęła kociaka nosem w jego pyszczek. Młode zamruczało cicho liżąc rodzicielkę po policzku. Lekko uśmiechnąłem się, było mi przykro, że nie mogłem w taki sposób traktować tej dwójki, obiecaliśmy sobie, że nikt się nie dowie. Mam zamiar dotrzymać tą tajemnice. Wojowniczka nagle skręciła w bok. Wskoczyła na jedną z półek skalnych, czyli to jej ten jej skrót. Miauknięciem nakazała nam iść za sobą. Przodem puściłem Zabluszczone Futerko i dwójkę uczniów. Droga nie była za długa, trochę niebezpieczna ale Piaszczysta Mgła wybierała możliwie najlepsze drogi. Kiedy zeszliśmy z klifów przed oczami mieliśmy skalną plaże. Za horyzontem malował się obraz ciemnego morza. Cała moja grupa została tutaj, ja ruszyłem w stronę 
Księżycowej Zatoczki.
Pora rozpocząć panowanie Kruczej Gwiazdy...

1 komentarz: