Nareszcie mam ucznia! Ciepła Pieśń jeszcze jest królową, bo nasz synek - Węgielek, jest jeszcze za młody na ucznia. Moją uczennicą została Biedronia Łapa.
Od razu po mianowaniu od razu zaczęliśmy wspólną rozmowę. W nocy mieliśmy zaatakować Klan Burzy. Wprawdzie nie przeszkadzała mi ta opcja w przeciwieństwie do innych. Srebrny Pysk oczywiście się sprzeciwiła, przecież ma tam rodzeństwo i "misję" od Czarnej Gwiazdy. Phi! Większych głupot w całym moim życiu nigdy nie słyszałem! Ciekawe, czy nadal myśli, że uda jej się ich przekonać żeby opuścili klan w którym się urodzili i dołączyli do swojego rodzinnego, który znienawidził ich ojca i matkę, a ich samych się wyparł.
Ale wracając do Biedroniej Łapy... Była bardzo nieśmiała. Zapewne łatwo będzie przyswajała naukę i będzie dobrym wojownikiem. Widzę, że w przyszłości nie będzie się chełpiła każdym drobnym sukcesem, a takich na pewno czeka ją całe mnóstwo. Tak jak każdego wojownika Klanu Nocy.
- Kiedy zaczniemy trening? - zapytała cicho. Uśmiechnąłem się w duchu, albo chce szybko zostać wojownikiem, albo... sam nie wiem. Spojrzałem na niebo. Słońce dopiero zaczynało sięgać zenitu. Do środka dnia było jeszcze trochę czasu.
- Jeszcze dzisiaj. Kiedy słońce będzie górowało spotkamy się przy wyjściu. Teraz pewnie chcesz porozmawiać z rodzeństwem, albo rodzicami. Więc masz czas wolny. - odpowiedziałem. Kotka kiwnęła głową i ruszyła w stronę grupki, którą było jej rodzeństwo. Wśród nich siedział Płomienna Pręga. Ja ruszyłem do żłobka. Chciałem podzielić się wieściami z rodziną, ale Węgielek i Ciepła Pieśń na pewno już to wiedzą. W końcu każdy przyglądał się mianowaniu. Rozejrzałem się. Nie było już ich na polance. Pewnie wrócili do żłobka... chociaż nie. Węgielek rozmawiał z jednym ze świeżych uczniów. Młoda krew zdecydowanie przyda się naszemu Klanu.
***
Słońce właśnie sięgnęło zenitu. Udałem się do wyjścia. Tam czekała już na mnie Biedronia Łapa. Ruszyłem przez wyjście, a młoda kotka podążyła za mną. Zatrzymaliśmy się niedaleko obozu. Nie było sensu iść gdzieś dalej.
- Więc znasz rangi klanowiczów? - zapytałem. Już domyślałem się odpowiedzi. Przecież jej matką była przywódczyni, a ojcem zastępca.
- Tak. - odpowiedziała krótko. Zupełnie tak jak przewidziałem.
- Więc możesz mi je teraz wymienić?
- E... Jest lider, zastępca, wojownicy, medyk, uczniowie, kociaki i królowe. - odpowiedziała niezbyt pewnie. Kiedy skończyła jeszcze chwilę się zastanawiała czy o kimś nie zapomniała, ale po chwili spojrzała na mnie wyczekująco.
- Zapomniałaś o starszyźnie i uczniu medyka. - oznajmiłem.
<Biedronia Łapo?>
Od razu po mianowaniu od razu zaczęliśmy wspólną rozmowę. W nocy mieliśmy zaatakować Klan Burzy. Wprawdzie nie przeszkadzała mi ta opcja w przeciwieństwie do innych. Srebrny Pysk oczywiście się sprzeciwiła, przecież ma tam rodzeństwo i "misję" od Czarnej Gwiazdy. Phi! Większych głupot w całym moim życiu nigdy nie słyszałem! Ciekawe, czy nadal myśli, że uda jej się ich przekonać żeby opuścili klan w którym się urodzili i dołączyli do swojego rodzinnego, który znienawidził ich ojca i matkę, a ich samych się wyparł.
Ale wracając do Biedroniej Łapy... Była bardzo nieśmiała. Zapewne łatwo będzie przyswajała naukę i będzie dobrym wojownikiem. Widzę, że w przyszłości nie będzie się chełpiła każdym drobnym sukcesem, a takich na pewno czeka ją całe mnóstwo. Tak jak każdego wojownika Klanu Nocy.
- Kiedy zaczniemy trening? - zapytała cicho. Uśmiechnąłem się w duchu, albo chce szybko zostać wojownikiem, albo... sam nie wiem. Spojrzałem na niebo. Słońce dopiero zaczynało sięgać zenitu. Do środka dnia było jeszcze trochę czasu.
- Jeszcze dzisiaj. Kiedy słońce będzie górowało spotkamy się przy wyjściu. Teraz pewnie chcesz porozmawiać z rodzeństwem, albo rodzicami. Więc masz czas wolny. - odpowiedziałem. Kotka kiwnęła głową i ruszyła w stronę grupki, którą było jej rodzeństwo. Wśród nich siedział Płomienna Pręga. Ja ruszyłem do żłobka. Chciałem podzielić się wieściami z rodziną, ale Węgielek i Ciepła Pieśń na pewno już to wiedzą. W końcu każdy przyglądał się mianowaniu. Rozejrzałem się. Nie było już ich na polance. Pewnie wrócili do żłobka... chociaż nie. Węgielek rozmawiał z jednym ze świeżych uczniów. Młoda krew zdecydowanie przyda się naszemu Klanu.
***
Słońce właśnie sięgnęło zenitu. Udałem się do wyjścia. Tam czekała już na mnie Biedronia Łapa. Ruszyłem przez wyjście, a młoda kotka podążyła za mną. Zatrzymaliśmy się niedaleko obozu. Nie było sensu iść gdzieś dalej.
- Więc znasz rangi klanowiczów? - zapytałem. Już domyślałem się odpowiedzi. Przecież jej matką była przywódczyni, a ojcem zastępca.
- Tak. - odpowiedziała krótko. Zupełnie tak jak przewidziałem.
- Więc możesz mi je teraz wymienić?
- E... Jest lider, zastępca, wojownicy, medyk, uczniowie, kociaki i królowe. - odpowiedziała niezbyt pewnie. Kiedy skończyła jeszcze chwilę się zastanawiała czy o kimś nie zapomniała, ale po chwili spojrzała na mnie wyczekująco.
- Zapomniałaś o starszyźnie i uczniu medyka. - oznajmiłem.
<Biedronia Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz