Wróciłem z polowania, jak na tę porę było udane. Wrócilem więc do obozu i odłożyłem zdobycze na stertę reszty. Kiedy odchodziłem do legowiska by odpocząć do wieczornego patrolu (Płomienna Pręga wyznaczył mnie do niego). Kiedy wchodziłem usłyszałem szelest. Chciałem sprawdzić czy to przypadkiem nie Paskudny Upadek. Mieliśmy razem iść na patrol i zabrać jakiegoś ucznia. Więc wycofałem się i zwróciłem kierunek w stronę wyjścia. Wiatr zawiał w moją stronę i poczułem woń naszych kociaków i... burzowców.
Jeden zapach kota z wojowników Klanu Burzy znałem nader dobrze... Lamparci Krok. Wszystko się we mnie zagotowało, a kiedy tylko ujrzałem tę jego łepetynę ledwo się powstrzymywałem by nie skoczyć mu do gardła. Syknąłem głośno, niektórzy zrobili do co ja, inni patrzyli zdezorientowani z zaciekawieniem. Następnie ujrzałem kociaki pod jego łapami, a za nim młodą kotkę, zapewne jeszcze uczennicę.
Nie wytrzymałem i rzuciłem się w jego stronę. W tym momencie ze swojego legowiska wyjrzała Malinowa Gwiazda zaciekawiona tym nagłym poruszeniem. Kiedy już bylem blisko powstrzymała mnie:
- Wieczorny Blasku! Stój!
Posłuchałem jej się, zapewnie gdyby powiedział to jej zastępca udałbym, że nie dałem rady wychamować i "wpadłbym" na kocura "przypadkowo" go gryząc.
Po nagłym zatrzymaniu znów zacząłem syczeć, gdyby był to inny wojownik nie zareagowałbym tak agresywnie. Z pewnością nie.
Do grupy podeszła Malinowa Gwiazda.
- Co was tu sprowadza? - zapytała próbując wygładzić sierść na karku. Także nie podobała jej się obecność Burzowców w samym sercu Klanu.
<Nocniki? Lamparci, albo Iskrząca?>
Jeden zapach kota z wojowników Klanu Burzy znałem nader dobrze... Lamparci Krok. Wszystko się we mnie zagotowało, a kiedy tylko ujrzałem tę jego łepetynę ledwo się powstrzymywałem by nie skoczyć mu do gardła. Syknąłem głośno, niektórzy zrobili do co ja, inni patrzyli zdezorientowani z zaciekawieniem. Następnie ujrzałem kociaki pod jego łapami, a za nim młodą kotkę, zapewne jeszcze uczennicę.
Nie wytrzymałem i rzuciłem się w jego stronę. W tym momencie ze swojego legowiska wyjrzała Malinowa Gwiazda zaciekawiona tym nagłym poruszeniem. Kiedy już bylem blisko powstrzymała mnie:
- Wieczorny Blasku! Stój!
Posłuchałem jej się, zapewnie gdyby powiedział to jej zastępca udałbym, że nie dałem rady wychamować i "wpadłbym" na kocura "przypadkowo" go gryząc.
Po nagłym zatrzymaniu znów zacząłem syczeć, gdyby był to inny wojownik nie zareagowałbym tak agresywnie. Z pewnością nie.
Do grupy podeszła Malinowa Gwiazda.
- Co was tu sprowadza? - zapytała próbując wygładzić sierść na karku. Także nie podobała jej się obecność Burzowców w samym sercu Klanu.
<Nocniki? Lamparci, albo Iskrząca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz