- Może pójdziemy na spacer? - zaproponowałem.
- Tak. - uśmiechnęła się Wilcza.
Wzięła Borsuczka i wyszliśmy z Dziupli. Potem czarna kotka odłożyła kociaka na ziemię. Poszliśmy na łąkę, z której było widać inne zwierzęta moich dawnych Dwunożnych.
- Tiato. - zaczął Borsuczek.
- Tak? - spytał
- Co tio jeśt to tam? - wskazał łebkiem na te duże łaciate zwierzęta.
- To... To są... To są... E
- Kopytami? Co tio sią kopyta?
- To może ja pójdę na polowanie, a ty
- Dobrze, ale szybko wracaj. A wracając do kopyt to są to takie łapki, ale większe i twardsze. Zazwyczaj mają je duże zwierzęta, które dają mleko lub z których Dwunożni robią mięso. - powiedziałem.
- A ciemu Dwunoźni nie mogią jeść tiak jak my myszy lub klólików? - spytał Borsuczek.
- Ponieważ to jest dla nich za mała zdobycz i są zbyt wolni i leniwi, aby je dogonić.
- Ahia.
Po chwili usłyszałem kroki pędzącego w naszą stronę zająca.
- A pro po gonitwy, poczekaj tu, a ja pójdę upolować zająca. Jest blisko. Tylko pamiętaj. Nie ruszaj się
- Ocywiście. - odpowiedział.
Odszedłem trochę. Po chwili przykucnąłem i poczekałem chwilę. Po kilkunastu uderzeniach serca skoczyłem, a zwierz leżał już martwy. Wróciłem do miejsca, gdzie miał być czarny kociak, ale go tam nie było. Zmartwiłem się. Szybko zacząłem wąchać za nim. Znalazłem jego trop.
- Co się stało? - spytała Wilcza Dusza, która przed chwilą przyszła.
- Borsuczek zniknął. - odpowiedziałem spanikowany.
- Co!? Ale jak!? Jak to się stało!?
- Zostawiłem go tutaj na chwilę, bo zając był blisko. Kazałem mu się nie ruszać, ale nie posłuchał. Na szczęście mam jego trop.
- Więc prowadź.
Szliśmy za zapachem Borsuczka, nie odszedł daleko sam, ale po jakimś czasie doszły jeszcze inne zapachy. Zapachy innych kotów. Było ich 3 lub 4. Zapewne był to patrol jakiegoś klanu.
<Wilczaaaaaa???>
Jak się skoczy to zwierzę jest już martwe? Interesujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz