Wcześniej
Wilcza Łapa wraz ze swoją mentorką wędrował wzdłuż granicy z Klanem Burzy. Kocurek cały czas rozglądał się po lesie. Pierwszy raz był aż tak blisko terenów obcych klanów i swojego rodzinnego klanu. Widząc granicę Klanu Klifu zrobił się nerwowy. Co, jeśli ktoś z rodzinnego klanu go zobaczy? Co, jeśli spotkał Aster?! Co by jej powiedział... Jakby się jej wytłumaczył? Czuł mrowienie pod łapami z nerwów na widok granicy ze swoim klanem; właściwie już nie swoim, bo teraz należał do Klanu Wilka.
— W sumie... fajnie tu... — mruknął cicho do swojej mentorki, po czym zatrzymał się, słysząc szum liści oraz ciepły powiew wiatru. Otworzył pysk, aby lepiej poczuć zapach niesiony przez powiewy wiatru. — Czuje! Czuję patrol Klanu Wilka! — rozejrzał się po okolicy. Zapach może i był już zmieszany z zapachami lasu. Brukselkowa Zadra zaśmiała się, a razem z nią jej czekoladowy uczeń. Kroczyli dalej przez las spoglądając na terytoria i zaznaczając granice swoim zapachem. Młody kocur czuł burczenie w brzuchu. Od razu zaczął myśleć o jedzeniu i o tym, co zje, gdy już wrócą do obozowiska.
✦ . ⁺ . ✦ . ⁺ . ✦ . ⁺ . ✦ . ⁺ . ✦ .
— Szukasz kogoś? — spytała Brukselkowa Zadra.
Spojrzał lekko roztargniony na Brukselkową Zadrę
— Ach... nie, nikogo nie szukam. — odpowiedział swojej mentorce i spuścił wzrok na swoje łapy, okrywając je ogonem. Miał nadzieję, że zobaczy swoją siostrę i będzie miał okazję z nią porozmawiać. Westchnął zniechęcony do dalszego szukania; nie było już po co. Nie pojawili się. Zrezygnował z rozglądania się za siostrą i skupił się na samym zgromadzeniu. Jeszcze chwilę gadał z Brukselkową Zadrą o tym kogo poznał ostatnio, z kim gadał i rzeczy podobne do tego.
✦ . ⁺ . ✦ . ⁺ . ✦ . ⁺ . ✦ . ⁺ . ✦ .
Zgromadzenie się zakończyło. Wilczaki wróciły już do obozu. Wilcza Łapa szukał wzrokiem swojej mentorki. Nadal myślał o uczniach gawędzących ze sobą na zgromadzeniu. Wokół nich widział jednego z uczniów Klanu Wilka, reszty nie był w stanie rozpoznać. Jego pierwsze zgromadzenie odbyło się spokojnie, mimo bójki dwóch kotów. Czekoladowy zauważył nagle puchatą, liliową kotkę. Wiedział, że to Brukselkowa Zadra - od razu ją rozpoznał!
— Oh... um, Brukselkowa Zadro? Chciałem z tobą porozmawiać po zgromadzeniu, ale może lepiej zrobić to rano? — spojrzał na nią, a przez jego struny głosowe przechodził strach związany z nadchodzącą rozmową. Nie potrafił dłużej dusić w sobie jego sekretu oraz tęsknoty, więc w końcu musiał komuś to powiedzieć. Komuś, komu ufa.
Liliowa kotka spojrzała na swojego ucznia tak, jakby zapomniała o tym, że chciał z nią pogadać.
— Ah, jasne. Możemy przełożyć to na jutro, jestem wykończona... — ziewnęła i skinęła głową do swojego ucznia. Młody czekoladowy odpowiedział jej tym samym gestem, po czym skierował się do legowiska uczniów. Starał zachowywać się jak najbardziej cicho, aby nie obudzić żadnego już śpiącego ucznia; byłoby mu głupio. Położył się na posłaniu z mchu. Może i był zmęczony, ale zanim zasnął, minęło kilka minut. Rozmyślał o tym, czy na pewno chce powiedzieć Brukselkowej Zadrze o swojej przeszłości. Nie umiał się zdecydować, czy był gotów, czy też nie. Było to dla niego strasznie ciężkie. Młody rzucał przekleństwami w głowie, nadal czując lekki strach przed rozmową, ale wiedział, że już nie było odwrotu. Poinformował Brukselkę, że będzie chciał z nią rozmawiać, więc musiał tego dokonać. Inaczej męczyłaby go męczyć pytaniami...
Rozmyślał i rozmyślał. Jak on miał jej o tym powiedzieć? Prosto z mostu? Czy może dawać jakieś zagadnienia, aby sama sie domyśliła? Opcji było wiele..
Może po prostu powiem jej prosto z mostu? — W głowie zaczęła mu się burza myśli; wszystkiena siebie nachodziły. Już nie wiedział, co miał myśleć o tej całej sytuacji. Przecież Brukselkowa Zadra na pewno się domyślala, że coś było nie tak i szukałem kogoś na dzisiejszym zgromadzeniu... — pomyślał i rozejrzał się po legowisku. Ugniotł sobie mech pod łapami, po czym ułożył się w wygodniejszej pozycji. Nie minęło kilka minut, a młody wilczak zasnął.
✦ . ⁺ . ✦ . ⁺ . ✦ . ⁺ . ✦ . ⁺ . ✦ .
— Cześć, o czym chciałeś porozmawiać? — Usiadła obok swojego ucznia i rozpoczęła poranną pielęgnację. Młody zawachał się, zanim wypowiedział pierwsze słowo.
— Może... odejdziemy trochę... nie chcę, aby wszyscy to słyszeli... — Powoli podniósł się i zaczął myśleć, gdzie mogli porozmawiać. Tak, aby nikt ich nie słyszał.
Nagle Brukselkowa Zadra odpowiedziała mu, wiedząc, gdzie mogą iść porozmawiać.
— W naszym obozie mamy kilka miejsc; są najbardziej zacienione i nikt tam nie przychodzi - oprócz ciebie, bo wiem, że lubisz tam siedzieć, jak się nudzisz. — Uśmiechnęła się do Wilczej Łapy, a ten skinął głową i skierował się w zacienione miejsce.
Szli szybkim tempem, po nawet nie minucie dotarli na miejsce. Czekoladowy usiadł. Jego sierść zaczęła opadać. W tej chwili żył nadzieją, że Brukselkowa Zadra nie odepchnie go od siebie lub nie wyśmieje. Bardzo bał się odrzucenia - chociażby od swojej mentorki. Stres zżerał go od środka, od łap po same uszy.
— No bo ja cię okłamałem! Przepraszam Brukselkowa Zadro, nie potrafię już dłużej tego w sobie dusić... na zgromadzeniu szukałem siostry i mojej rodziny... Oni są z Klanu Klifu i ja... no... Gdy mnie znalazłaś wtedy, to... ja się zgubiłem, bo pokłóciłem się z tatą... — Nie chciał już dalej kończyć, po prostu ucichł. Z nerwów zaczął drapać ziemię pazurami. Czuł, że nie powinien był mówić o tym komukolwiek, źle się czuł. Miał nadzieję, że reszta dnia przejdzie mu już spokojnie. Czekał na razie na reakcję Brukselkowej Zadry. Nie chciał wiedzieć, co stałoby się, gdyby komuś to powiedziała. Wcale nie był przybłędą czy samotnikiem. Był kociakiem, wtedy znanym jako Jeżynek urodzonym w Klanie Klifu, żył razem ze swoją siostrą w cieple swojej matki.
Wilcza Łapa skulił uszy i okrył swoje niespokojne łapy ogonem. Brukselkowa Zadra stała jak wryta, przez chwilę w kompletnym szoku przyglądając się swojemu uczniowi.
— Och… — zaczęła, a pyszczek czekoladowego wykrzywił się w nerwowym grymasie. — A-ale to… chcesz wrócić do swojej rodziny? — zapytała, jej głos zadrżał. — Jeśli tak… to będę musiała cię puścić. Jeśli byś tylko zechciał, mogę odprowadzić cię pod granicę, ale… — przerwała, aby przełknąć ślinę. — Nie wiem, czy Nikła Gwiazda tak łatwo odda cię w łapy klifiaków.
Czekoladowy kocur zdziwiony reakcja swojej mentorki odpowiedział jej cicho
— No... wiesz, podoba mi się tutaj więc... Chcę zostać tutaj z wami! Podoba mi się z wami, lubię was bardzo... po prostu tęsknię za moją siostrą. Myślałem, że ja będę mieć okazję na zgromadzeniu z nią pogadać... Aster była dla mnie najbliższa osobą! — Nie miał już ochoty na kontynuację rozmowy z mentorką. Wstał z zacienionego miejsca i powoli odszedł od niej w stronę stosu ze zwierzyną.
[1237 słów]
<Brukselkowa Zadro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz