Postrzępiony Mróz już ostatnio odwiedziła kocięta, które zostały znalezione na granicy. Rozmowa ze Świergotkiem była początkiem znajomości z kociakami, a teraz jej codziennym rytuałem było przynoszenie zdobyczy karmicielkom, a potem zabawa z kociętami. Gdy weszła powitały ją tuptające w jej stronę małe kulki. Ten widok rozczulał kotkę, może kiedyś sama będzie mieć takie kocięta? Ta myśl od jakiegoś czasu nasuwa się jej sama z siebie. Co prawda jest jeszcze młoda, fakt, ale kiedyś może i zostałaby matką. Choć nie byłaby w stanie być z żadnym kocurem z Klanu Klifu. Nie, mierzyła w inne strony. Wiatr przy granicy zawsze przynosił jej ukojenie, gdyż czuła z nim zapach Klanu Wilka, którym przesiąknął od urodzenia Kosaćcowa Grzywa. Kocur śnił się jej po nocach w których się nie spotykali, bo robili to prawie codziennie. Można rzec, że od jakiegoś czasu Postrzępiony Mróz prawie nie ma czasu na sen. Trening z Astrową Łapą, odwiedzanie kociąt, spotkania z Kosaćcową Grzywą, oraz inne patrole na które była zaciągana przez brata wykańczały ją trochę, ale nie zrezygnowałaby z tego. W końcu tego właśnie chciała, nocnych spotkań z kocurem którego kochała, ale i życia w klanie. Zastanawiała się czasem co zrobi, gdy będzie musiała wybrać… Nie potrafiłaby… Kocięta piszczące pod jej łapami przywróciły ją do rzeczywistości.
— Postrzępiony Mrozie! Nauczysz mnie jak przyjąć pozycję łowiecką? Prooooszę! — usłyszała pisk małej kotki, która patrzyła na nią błagalnie. Płomykówka bez wątpienia była jej ulubienicą, była przekochana, miła dla innych, a momentami przypominała wojowniczkę jej własne młode lata. Była do niej wtedy bardzo podobna. Jej bracia walczyli właśnie w tle, więc stwierdziła, że może poświęcić jej tę chwilę sam na sam.
— Jasne! — odpowiedziała i zaprowadziła trochę dalej od wyjścia. Młodsza podążyła radośnie za nią. — A więc musisz lekko zniżyć się, przykucając przy ziemi. — wytłumaczyła, pokazując jej w tym samym czasie. Młodsza podążyła za jej ruchami.
— O tak? — spytała obserwując wojowniczkę aby i samej sprawdzić jeszcze raz, czy na pewno dobrze sobie radzi. Postrzępiony Mróz kiwnęła głową. Choć pozycja ta miała wiele do wypracowania, to była dobra jak na pierwszy raz. Z resztą nie miała zamiaru odbierać kotce zabawy, była jeszcze młoda.
— Brawo! Świetnie ci idzie! Musisz delikatnie podnieść ogon aby nim nie szurać, bo zwierzyna łatwo by cię usłyszała. — po jej uwadze młodsza od razu podniosła ogonek lekko wyżej. — Dobrze. Widzisz ten listek? Spróbuj na niego wyskoczyć!
(Płomykówko?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz