BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Miot w Owocowym Lesie!
(dwa wolne miejsca!)

Znajdki w Klanie Wilka!
(trzy wolne miejsca!)

Zmiana pory roku już 7 grudnia, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

09 sierpnia 2023

Od Nocnej Łapy (Rozwydrzonej Łapy)

*Zgromadzenie*

Wyszła z Gronostajowym Tańcem na trening. Całe szczęście było polowanie, a nie walka. Złapała mysz i zaniosła ją do obozu.
- Twoje pierwsze zgromadzenie. - zagadnął ją mentor.
- Tak. - powiedziała Nocka. Była ciekawa, co z tego wyniknie…

***

Kiedy dotarli na wyspę, jeszcze nikogo nie było. Klan Wilka był pierwszy. Po chwili zaczęły się schodzić inne klany i wszyscy byli w komplecie. Nocka postanowiła znaleźć jakąś medyczkę, z którą mogłaby porozmawiać. Nagle ujrzała medyczkę z Klanu Klifu. Albo raczej uczennicę. Podeszła do niej próbując ukryć podekscytowanie.
- Hej jesteś medyczką? Nauczysz mnie czegoś? - zapytała z nadzieją.
- Tak, jestem medyczką. - uśmiechnęła się szeroko do młodszej kotki. - Wiesz, co...  Mogę ci na przykład zaśpiewać piosenkę. - miauknęła i nie czekając na odpowiedź, zaczęła. - - Tralalalala. Ziółka wszystkie znam jaaaaa! Lecznicze roślinki bardzo fajne sąąąąą. Bo one leczą-ą-ą-ą-ą! To zadanie dla medykaaa, takiego jak jaaaaaaa! Tutaj wrotycz i kocimiętkaaaaa… Tutaj jest też nadwodna mięęętkaaaa! Patyki i pajęczyny nastawią złamane kończyny! - przeszła do refrenu. - Ziółka, ziółka, ziółka, ziółka… Ziółka fajne sąąąąą… Cudna medyczka jaaaaa! Tralalala… Ja uleczę każdeeeeeeegooooooo, nieważne nawet z czeeeeeeegooooooo! - zawyła. Nocka zamrugała oszołomiona. Otworzyła szeroko pyszczek ze zdumienia. Piosenki o ziołach? Brzmiało to dziwnie, ale wpadła na pomysł kilku rymów.
-Liście maliny zatrzymują krwawieeenie
Mech z wodą gasi każde pragnieeeenie
Mak jest używany do łagodzenia bóóólu
Miód leczy gardło i znajduje się w każdym uuuulu
Wrotycz leczy kaszle zatrucia i raaany
Nie sprzeciwiaj się medykowi, bo zostaniesz ukaraaany - zaśpiewała cicho. Nie chciała, żeby ktokolwiek ją słyszał. Po prostu śpiewała cieniutko, ale chyba nawet ładnie?
-  Ogórecznik wcale z niczym nie zmieszany, da mleko dla każdej kociej mamy. Lecz on też gorączkę leeeeeeczy. Tylko najpierw trzeba dodać trochę mleeeeeeczy. Stokrotki owalne liście i szczawu zwyczajnego wielkie kiście, to wszystko siły Ci doooodaaaaa.  To lepsze niż krystaliczna wooodaaa.  - zaśpiewała kotka.
- Krwawnik powoduje wymioooty Uleczy z zatruć wszystkie koooty Jeśli któryś z starszych kleszcza maaa Medyczka mysią żółć mu daaaa Hej! Zioła lecznicze uratują cię! Warto być medykiem każdy o tym wie! - wrzasnęła całkowicie już zapominając o tym, że inne koty mogłyby uznać, że brzydko śpiewa.
- NA KLAN GWIAZDY! - wrzasnęła, jakaś kotka zwracając uwagę kotów wokół. Już wcześniej im się przypatrywała, ale Nocka wtedy ją ignorowała.
- Czego od nas chcesz? Jesteś medyczką? - zapytała się jej z ciekawością.
- Właściwie... mam sprawę do Listkowej Łapusi. Osobistą. - stwierdziła.
- Ale ja rozmawiałam z nią pierwsza. Kim ty jesteś, że przychodzisz i mówisz, że mam sobie pójść? Tworzymy Piosenkę, nie przerywaj nam, chyba, że jesteś medyczką.
- Jeśli jednak nie masz tej przyjemnooooości
To żałuj, bo tracisz dużo możliwooooości
Nie poradzi ci sam klan Gwiaaaaazdy
Który jest cudowny wie o tym kaaaażdy
Jeśli nie zostaniesz medyyykiem
To zmarnuje się całe twoje żyyycie - to zaśpiewała ze smutkiem. Tak. Jej życie się zmarnowało.
- No to, może, tak to zrobimy, że wyjaśnisz mi tą sekretną sprawę. - Listkowa Łapusia spojrzała na drugą kotkę. - Później do Ciebie wrócę i pośpiewamy sobie, dobra? - zapytała się Nocki. Ta pokiwała głową a, uczennica medyczki oddaliła się wraz z obcą w ciche i odludne miejsce. Poco się zgodziła? Nie będzie pozwalała sobą pomiatać. Zakradła się do kotek i zaczęła słuchać ich rozmowy.
- Pamiętasz, że otruto Perliczy Grzebień i Złotą Pręgę, prawda? - rozpoczęła srebrna.
- Oczywiście, że pamiętam. To było okropne, tak zatruć bezbronnych i niewinnych starszych. Ale, to było dawno. Nie stało się nic nowego w związku z tym, więc o co chodzi? - zapytała.
- Sądzę, że kto inny był celem mordercy. W końcu... część starszych jest radnymi. Chcieli zabić ich, ale z jakiegoś powodu zatruta zwierzyna trafiła w łapy Złotej i Perliczki. Skoro się nie udało... to spróbują. Znowu. - wyjaśniła.
- Tak sądzisz? Ale czemu ktoś miałby być aż tak podły? I skąd o tym wiesz? - spytała zdziwiona. Nocka słuchała dalej. Ta rozmowa stawała się coraz bardziej interesująca.
- Powiedzmy, że... tylko nikomu nie mów... miałam... wtyki w dawnej władzy. I wiem to i owo. I wiem także, że to się powtórzy, prędzej, czy później. Dlatego wymyśliłam coś by chronić starszych. Ale przydałaby nam się trzecia osoba. I dlatego tu przyszłam. Wiem, że byś nikogo nie skrzywdziła, znam cię od kocięcia przecież. - powiedziała.
- Okej, to co zrobimy? - spytała. To nie była jej sprawa, ale była ciekawa więc słuchała.
- Jak na razie wraz ze Srebrną Szadzią pilnujemy starszych. Sprawdzamy czy nic im nie jest i zawsze jedna z nas jest u nich, aby sprawdzać, czy zwierzyna, którą dostają nie jest zatruta. Ale obie jesteśmy już wojowniczkami i będą nas wysyłać na patrole, a wtedy może zrobić się problem, gdyby wysłali nas obie w tym samym czasie. Dlatego potrzebujemy kogoś jeszcze, kto by to robił, gdy my nie będziemy mogły. Mogę na ciebie liczyć, Listkowa Łapusio? Tylko nie możesz nikomu powiedzieć. - miauknęła.
- Teraz jestem uczennicą, mam sporo na głowie, ale powinno się znaleźć trochę czasu. Będę chroniła starszych, przysięgam. Możesz na mnie liczyć. To wszystko? - spytała.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - miauknęła, po czym przytuliła do siebie Listkową Łapusię - Tak, to wszystko - dodała jeszcze - możesz wracać do... cokolwiek robiłaś z tą czarną uczenni- I wtedy skierowała wzrok na Nockę. Wybałuszyła oczy.  - Ten wilczak chyba nas podsłuchał! - miauknęła z trwogą w głosie. Nie lubiła tej obcej kotki. Wpadła na pomysł.
- Tak. Mogę powiedzieć to Szakalej Gwieździe, jaki macie słaby klan nie licząc tych imion. Albo komuś z waszego klanu? - zastanawiała się na głos. Kotka była dla niej niemiła. Zamierzała się jej odwdzięczyć tym samym. - Dziwne sobie miejsce wybrałaś na rozmowę. Nie lepiej w ustronnym miejscu na waszym terytorium? - spytała.
- Hej, nie gniewaj się tak. - miauknęła medyczka, kładąc ogon na grzbiecie czarnej kotki. - Idziemy sobie pośpiewać? - spytała przyjaźnie, najwyraźniej próbując rozluźnić atmosferę. - To my już sobie pójdziemy, dobra? - odwróciła się do koleżanki ze swojego klanu. Nocka wróciła z nowo poznaną kotką na wcześniejsze miejsce.
 - W ogóle, to jak masz na imię? - spytała medyczka.
- Nocka, a ty? - spytała.
- Wcześniej, nazywałam się Liściasta Łapa, ale teraz jestem Listkowa Łapusia. Nocka? Jesteś kocięciem? - zapytała. Ups…
- Eh, nie. Nazywam się Nocna Łapa. Nie jestem kocięciem. - poczuła wstyd. Zapomniała się na zgromadzeniu! - Dokończymy piosenkę? - zapytała.
- Chętnie! Ech... Masz jakiś pomysł? Rymy mi się skończyły. A może zaśpiewamy moim mentorkom, to co już wymyśliłyśmy? Na pewno będą zadowolone. - stwierdziła.
- Ja też chciałam zostać medyczką... - powiedziała łamiącym się głosem ignorując słowa kotki.
- Czyli nie jesteś medyczką? Myślałam, że jesteś, no bo śpiewałaś ze mną o ziołach i byłaś tutaj w miejscu medyków. Ale czemu szkolisz się na wojownika, skoro tego nie chciałaś? - zapytała się.
Poczuła łzy napływające jej do oczu, ale szybko je odgoniła.
- Bo... - zaczęła urywającym się głosem. Czy mogła w pełni zaufać tej kotce? Oczywiście, że nie, - Ja lepiej już pójdę. - powiedziała zmieszana i oddaliła się od kotki. Czuła totalne upokorzenie. Miała totalną załamkę. Podeszła do Stokrotkowej Polany.
- Dzień dobry. Też jest pani sama? Możemy porozmawiać.  - powiedziała.
- Nie jestem nigdy sama... Mam przy sobie zawsze duchy, które rzucą słowem. Ostatnio przepowiedziałam paru kotom ich dalszy los. Też chciałabyś dostąpić tego zaszczytu? - zapytała się jej. Los? Może przepowie mi, że zostanę medyczką? - Tak, poproszę! - zawołała podekscytowana. Złapała ją za łapę, po czym spojrzała na jej opuszkę.
- Ah... Duchy mówią, żeś niespełniona. Twe ambicje przekraczają twoje możliwości. To czego pragniesz lepiej porzuć na wieki, bowiem gwiazdy przypisały ci inną drogę. Siła przyjdzie wraz z wiekiem i mądrością, lecz to zostanie odebrane przez przodków na niebie. Ci sami, do których miałaś nadzieję, że cię wspomogą, że się odezwą, milczą i będą milczeć. Zostaniesz sama w mroku, aż na końcu zgaśnie płomyk nadziei, pozostawiając pustą skorupę. A potem... nastanie ciemność, a ziemia cię pochłonie. I chociaż wystrzelisz w niebiosa, ból trwać będzie po wieki. - szepnęła.
- K-klan Gwiazdy mnie zostawi? Ale jak to? T-to nie możliwe! Kocham Klan Gwiazdy i zawsze będę! Jestem lojalna!  - krzyknęła z rozpaczą, - I-i i nigdy nie porzucę tego, bo to jest dla mnie bardzo ważne. I dla Kuniej Norki też. Proszę, niech promyk nadziei nie gaśnie. - dodała ciszej roztrzęsiona. Jedynie siłą woli powstrzymywała płacz. Ta przepowiednia była trafiona. - Czczy naprawdę zostanę sama w mroku? A Kunia Norka? Nie pomoże mi? - pisnęła.
- Duchy twierdzą, że i ona cię opuści. Nie ma nadziei w ich słowach. Przykro mi. - Poklepała ją po ramieniu. Wybuchnęła płaczem.
- N-n-nie, proszę! Błagam... Kunia Norka nie... - zasmarkała się.
- Raczej ci nie pomoże... A płacz nic tu nie da. Lepiej wziąć się w garść i zaufać duchom - rzekła jak nawiedzona.
- Jak mogę wziąć się w garść, kiedy jest mi pisane, że mój ból będzie trwał po wieki? - zapytała smętnie.
- Poprzez akceptacje go. Wtedy życie staje się znacznie lepsze. Porzuć jednak wiarę w pomoc od Klanu Gwiazdy. Słyszałam, że to z ich powodu nie zostałaś medyczką. Szakala Gwiazda dostała sen, duchy przemówiły do niej! Sam Klan Gwiazd przekazał jej, że nie jesteś ich godna. Przykro mi to mówić... Ale taka jest prawda. - powiedziała. Nocka poczuła wściekłość. Jak ona śmiała tak mówić! Klan Gwiazdy nigdy by jej nie odrzucił!
- Nieprawda! Kłamczucha! Okropna jesteś! Nigdy Kunia Norka ani Klan Gwiazdy mnie nie zostawią! - wrzasnęła. W furii skoczyła na Stokrotkową Polanę. Próbowała ją drapać swoimi malutkimi pazurkami, jednak szybko została zrzucona.
- Już zostawili - wymiauczała pusto, robiąc krok w tył. - I nigdy nie wrócą.
Przełykając łzy po raz kolejny rzuciła się na Stokrotkową Polanę. I po raz kolejny zanim coś zdążyła zrobić została zrzucona.
 - Nieprawda! - wrzasnęła. Zakręciło jej się w głowie od namiaru emocji. - Przepraszam! - pisnęła od razu.
- Prawda... Widać to już po tobie. To jest prawda... - mruknęła. Nocka uciekła. Zaczęła szukać Kuniej Norki, ale nigdzie nie mogła jej dostrzec. Zobaczyła Błękitnego Ognia podchodzącego do niej. Zmierzył ją srogim wzrokiem.
- Szakala Gwiazda cię wzywa, chodź. - miauknął. Serce jej się zacisnęło tak, że nie mogła przez chwilę oddychać. Znowu zakręciło jej się w głowie. Musiała uciec od nich wszystkich. Teraz. Ale nie mogła. Czując, że zaraz się przewróci podążyła za kocurem.
- Nocna Łapo, przesadziłaś. Zaatakowałaś naszą dawną liderkę, a teraz starszą, której należy się szacunek. Nie będę tego tolerować. - wysyczała - Wracasz z moimi wojownikami teraz do klanu wilka. JUŻ. - warknęła wrogo. 
Z opuchniętymi oczkami od łez pokiwała głową. Rozejrzała się za Kunią Norką. Nie było jej tu. Czy Stokrotkowa Polana ma rację i mnie zostawiła? Nie. To niemożliwe. Podkuliła ogon i spłaszczyła się.  Nie zrobiła tego. Nie rzuciła się na nią. Tylko w rozpaczy ją drapała. Ale przecież nawet nie potrafi walczyć. Dojrzała furię w oczach Szakal i odezwał się w niej instynkt. Dostała go od przodków. Instynkt ucieczki. Niezdolna do poruszenia się patrzyła przerażona w oczy Szakalej Gwiazdy. Bała się. Bardzo się bała! Chciała uciec. Teraz. Posłusznie szła przez wyspę. Nie mogła tu zostać ani chwili dłużej. Widziała zaskoczone spojrzenie Pierzastej Łapy, ale zignorowała go. Inne koty popychały ją warcząc na nią. Ale co ona takiego zrobiła! Nic! Tylko na nią skoczyła! Teraz grupka wojowników szła obok niej. Rzucała w nią obelgami, wyzwiskami. Oczy miała wytrzeszczone ze strachu, ogon podkulony. Trzęsła się cała z bezsilności. Nie miła nikogo, kto mógłby ją obronić. Nikogo! W końcu dotarła do obozu. Kilka wojowników pilnowało jej, żeby nie uciekła. Dlaczego miałaby uciekać? Klan Wilka to był jej dom! Po chwili jednak zrozumiała. Oni, w przeciwieństwie do niej, wiedzieli co ją czeka. To było coś złego. Zasnęła płytkim snem. Szakala Gwiazda wpatrująca się na nią złowieszczo. Potem wgryzająca się w jej chude ciałko, a potem ona wrzeszcząca z bólu. Od razu się obudziła i do końca nocy już nie zasnęła.

***

Wrzasnęła, kiedy Szakala Gwiazda przeorała jej pazurami po pysku.
- Zaatakowałaś członkinię własnego klanu! W dodatku byłą liderkę! I starszą! Moją matkę. - wycedziła.
- P-przepraszam! To się nie powtórzy. - pisnęła czując, jak krew zalewa jej oczy.
- Nie powtórzy się?! Za późno! - wysyczała.
- Ja… - zaczęła, jednak Szakala Gwiazda nie dała jej dokończyć.
- Przegięłaś. Dostaniesz odpowiednią karę. - powiedziała już spokojniejszym głosem.

***

Wyszła z legowiska Szakalej Gwiazdy z szramą na pysku. Dostała zakaz wychodzenia z obozu, chodzenia na zgromadzenia, a nawet spotykania się z Kunią Norką! Dostała jakieś karne prace. Liderka zmieniła jej imię na Rozwydrzona Łapa! A najgorszy był nowy mentor. Gęsi Wrzask. Kotka szczerze go nienawidziła. Był okropny dla Kuniej Norki! Zastanawiała się, jak z nim sobie poradzi.

***

Tortury. Przepowiednia Stokrotkowej Polany najwidoczniej już zaczęła się spełniać. Inaczej się nie dało tego nazwać. A wszystko to dlatego, że skoczyła na złotą kotkę. Nie zapanowała nad sobą. Cały klan jej nienawidził. Płakała. Wiła się w spazmach na ziemi. Chciała cofnąć czas. Nie, tylko nie to. Proszę, błagam, nieee!!!

[2015 słów]
[Przyznano 40%]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz