Przed zamachem stanu, wygraniem i trafieniem do dwunożnych
— Cholera... — rzucił pod nosem, widząc że uparta uczennica nie miala zamiaru go posłuchać i dumnie szła przed siebie za lisią wonią, jak widać było jej śpieszno do grobu
Zignorowała go tak jak on miał w zwyczaju ją do niedawna ignorować. On miał do tego prawo, a ona nie. Była uczennicą i musiała słuchać starszych kotów, tych co ukończyły treningi. A jak na razie to on posłusznie za nią szedł, rozglądając się czujnie na boki i wzdrygając się na każdy bliżej nieokreślony dźwięk. Może i zapach po lisowatym był słaby, jednak nie powinno go tu wcale być. Po tym jak wrócą miał zamiar poinformować Agresta o niedawnej obecności lisa w tych okolicach. Gdy miał namówić kotkę do powrotu, w końcu trzeba było przynieść zwierzyne do obozu, jak i nie chciał kusić losu, kotka nagle przyspieszyła kroku.
— Sówko, wracamy... Lepiej niech doświadczona grupa kotów uda się za tropem... Sówko! — krzyknął, gdy czekolodowa wypruła naprzód zostawiając go nieco w tyle — Ugh!
Ruszył za nią mając nadzieję, że po osobniku którego wyczuli faktycznie nie było już na terenach Owocowego Lasu żadnego śladu. W końcu sam by miał problem z lisem , a co dopiero uczennica mająca zero wyobraźni, nie myśląca o tym co może się stać, gdy wyjdzie mu na spotkanie. A zresztą lisy ostatnio namieszały bardzo dużo w życiu Owocniaków i nikt na pewno nie chciał powtórki z rozrywki.
Nie zdążył zahamować, przez to wpadł na kotkę i oboje znaleźli się w lisiej norze, a sam kocur utknął w ścianie. Do śmiechu mu nie było, ale za to do jego uszu dochodził roześmiały głos Sówki.
Gdy w końcu udało mu się uwolnić, otrzepał się z resztek ziemi. Zignorował to co córka Jarząb do niego mówiła. Był na nią wściekły, obdarował ją chłodnym spojrzeniem, a potem bez najmniejszego zawahania zasyczał na nią i uderzył łapa w głowę.
— Mysi móżdżek! Jesteś głupsza niż mój brat. Że też to w ogóle możliwe... — prychnął uderzając ogonem o ziemię, w końcu Skrzyp był najgłupszym kotem na świecie, ale dzisiaj Sówka zajmowała z nim miejsce „ex aequo” — Masz szczęście, że go nie spotkaliśmy, bo byś skończyła jako przekąska! — mówiąc to rozejrzał się po wnętrzu nory, jej stan wskazywał na to że jeszcze niedawno faktycznie żył w niej lis, ale najwidoczniej opuścił ją, ku szczęściu dwójki kotów — I masz mnie słuchać, jak mówię, że wracamy to wracamy... Chyba że ze słuchem masz również problemy jak ze wzrokiem — nachylił się ku przyszłej zwiadowczyni wytykając jej wadę wciąż mając srogi wyraz pyska, jednak dostrzegając strach w jej oczach na jego wybuch cofnął się i wziął głęboki wdech chcąc zapanować nad gniewem na nią — Lepiej będzie jak znajdziesz inne miejsce do przechowywania swoich liści Sówko. To jest zbyt daleko od obozu, nikt by nie zdążył ci na czas przyjść z pomocą, gdyby prawowity właściciel nory powrócił... A teraz chodź, wracamy do obozu — odezwał się kierując się do wyjścia, gdy za sobą usłyszał poddenerwowany głos kotki:
— Sam jesteś mysi móżdżek! I do tego mysi bobek! Jesteś głupi! Nigdzie z tobą nie idę, jak chcesz to wracaj sam! — wykrzyczała, jak nic miała do niego uraz, że ja uderzył i na nią nakrzyczał, jednak on sam miał dobry powód by to zrobić, musiała zrozumieć, że to co zrobiła było niebezpieczne
Sówka odwróciła się do niego plecami, wyglądało jakby faktycznie nie miała zamiaru się ruszyć, a Mniszek nie miał zamiaru jej zostawić samej w norze lisa. Byłoby to bardzo nieodpowiedzialne, nie miał zamiaru narażać na niebezpieczeństwo kotki. Chociaż w jej przypadku może faktycznie dobrze by było jakby najadła się strachu, to by starszych słuchała. Nie chciał się z nią przekomarzać, to też złapał ją za kark, jak zwykłego małego kociaka, którego zresztą teraz przypominała i chciał ją wyciągnąć z nory siła z zamiarem odstawienia jej do obozu. A później sam wróci po zwierzynę bez zbędnego balastu, który tak czy siak już wystarczające go opóźnił.
— Puść mnie! Bo powiem mamie! I nie będzie cię już lubić!
— Powiedz, na pewno się ucieszy, że ma nieodpowiedzialna córkę i może da ci szlaban żebyś już nic głupiego nie robiła... — wymamrotał niewyraźnie — No już, wracamy... Chodź
<Sówko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz