Jego myśli błądziły ku tym ważniejszym sprawom, które od jakiegoś czasu zaprzątały mu głowę. Odkąd jego wróg powrócił, czujność mu się wyostrzyła. Nawet podwoił patrole wokół swojego domostwa. Ktoś kto miał pod łapą kogoś, kto dorównywał Bastet, nie mógł być lekceważony.
Zastanawiało go jednak... Czego chciał. Co takiego kłębiło się pod tą jego głową. Gdyby chodziło o jego śmierć, już dawno by zaczął działać, miał do tego wiele okazji. Nawet wystarczyło nie wychodzić z ukrycia i zaatakować niespodziewanie.
Te myśli przerwało pojawienie się dobrze znanej mu pieszczoszki. Uniósł łeb, spoglądając ze swojego kamienia, na którym wypoczywał, czekając aż ta się do niego zbliży. Jego wzrok od razu prześledził futro cynamonowej i zauważył, że wyglądała znacznie lepiej niż ostatnim razem.
— Widzę, że powróciłaś do Dwunożnych — skomentował jej dobry stan odżywienia.
Kocica położyła piórka u stóp kamienia, kiwając głową.
— Tak. I znalazłam mojego przyjaciela. Jeszcze raz dziękuje za pomoc — podzieliła się z nim informacją.
A tak... Szukała tego moczymordę z kanałów. Słyszał od swojego kota, który wrócił do niego z tej misji, że wszystko przebiegło bez żadnych problemów, a zguba się odnalazła. Cieszył się, że po raz kolejny jego gang pokazał się z dobrej strony. Dzięki temu mieli więcej klientów, którzy wybierali ich usługi. W końcu... Informacje szybko roznosiły się echem po Betonowym Świecie. Wystarczyło tylko wypuścić nici, a reszta robiła się sama.
— Miło mi to słyszeć, ale rozumiem, że nie to cię do mnie sprowadza, nieprawdaż?
Wątpił, aby przynosiła mu pióra po to, aby jeszcze raz podziękować mu za swój wkład w odnalezienie jej przyjaciela. Zapewne miała jakąś kolejną sprawę i przyszła się podlizać.
Zeskoczył z kamienia i stanął naprzeciw niej, oglądając przyniesiony przez nią łup krytycznym okiem. No, no... Tym razem też się postarała. Bardzo ładne okazy.
Cynamonka wbiła w niego spojrzenie, jakby zbierała się w sobie, aby wyjaśnić powód przybycia.
— Chciałabym dołączyć do twojego gangu — miauknęła, a on zaskoczony wbił w nią wzrok.
Usiadł, zadzierając wyżej łeb, bowiem jej przybycie było poważniejsze niż przypuszczał, a jako dobry pracodawca musiała czuć, że to on był tu szefem.
— Rozumiem, że to przemyślałaś... — mruknął w zastanowieniu. — Co mogłabyś mi więc zaoferować swoją osobą, abym cię przyjął? — liczył na jakieś uargumentowanie powodu dla którego się tego podjęła. Rozmowa o pracę w końcu nie była prosta. Musiał ją bliżej poznać i dowiedzieć się, czy była warta czegoś więcej niż uroda.
<Cynamonko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz