Węgorz trąciło pyskiem swoją koleżankę.
— Słyszysz ty ją? Co za urocze dziecko. Muchomorzy Jad nie mógł lepiej wybrać spośród wszystkich kociąt!
Strzyżykowa Łapa starała się ignorować te plotki w tle, zajmując się swoją profesją. Przygarnęła do siebie najpierw pierwsze kocię - Listka. Była rozbrykana i pełna energii, ale to uczennicy nie powstrzymało.
— Hej, musimy współpracować, jeśli mam sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku — uśmiechnęła się delikatnie do koteczki.
— Jak masz na imię?! — zawołała szylkretka.
— Strzyżykowa Łapa. A ty Listek, prawda?
Kotka pokiwała energicznie głową.
— Co robisz?
— Muszę sprawdzić twój stan zdrowia. Nie ruszaj się. Jeśli będziesz grzeczna, to się razem pobawimy, co ty na to? — sympatyczny uśmiech współgrał ze słowami rudej.
— Tak! — rzuciła Listek i znieruchomiała jak wryta, biorąc słowa kotki zbyt dosłownie. Strzyżykowa Łapa wykonała swoją pracę - zajrzała do ząbków młodej, obejrzała poduszki jej łap, przejrzała futro w poszukiwaniu kleszczy. Nie było żadnych objawów zapalenia, kataru, w gardle nie było zaczerwienień. Zdrowa jak ryba - o, ironio. Zajęła się w następnej kolejności Czaplą, który również nie wykazywał żadnych objawów choroby. Po skończonej pracy, tak, jak obiecała, dotrzymała słowa. Poprowadziła z kociętami chwilę żywiołowej rozmowy, a potem pobawiła się razem z nimi. Końcowo, pożegnały ją szczęśliwe głosy malców.
— Czy Strzyżykowa Łapa może częściej do nas przychodzić, proszęę? — rzuciła przeciągle Listek, ocierając się o Węgorz, które z uśmiechem pokiwało głową, spoglądając na uczennicę medyka, która również się uśmiechnęła i skinęła kotu głową.
— Będę przychodzić tak często, jak tylko zechcesz, Listku — miauknęła, nim odwróciła się i opuściła żłobek.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz