- Mówiłam ci, że spadniesz - spojrzała się na niego z wyrzutami, że jej nie posłuchał.
Kocur nie tylko spadł z pierwszego piętra, ale dodatkowo zahaczywszy o zardzewiały fragment rynny rozerwał sobie prawą łapę.
- Nic mi nie jest - zapewnił - To pikuś. Żyjąc na ulicy miewałem gorsze urazy, uwierz mi. I musiałem sobie radzić sam, a nie liczyć na pomoc doktor Darii. Ludzie są przewrażliwieni. - przez boczne otwory w transporterze spojrzał na naszą właścicielkę, która właśnie skończyła z kimś rozmawiać przez telefon. Wyglądała na zmartwioną.
- Co ja z wami mam. - westchnęła, po czym na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech - Nie psoć jak nas nie będzie. Wystarczy jedna niezdara w domu, z którą co chwilę trzeba jeździć do weterynarza. - schyliła się do kotki delikatnie głaszcząc ją za uchem.
Z transportera dobiegło niezadowolone miauknięcie.
Cynamonowa kotka odprowadziła kobietę do schodów na zewnątrz. Odczekała chwilę nim czerwone auto zniknęło z jej pola widzenia, po czym przeciągnąwszy się skierowała się w stronę domu Bryzy. Przez długi czas nie miały okazji się widzieć, dlatego wiedziała że biała kotka będzie wypytywać ją o to co się w przerwie wydarzyło. Nie była jednak przekonana przy wspominać o wypadku Nico. Znając Bryzę ta do końca dzisiejszego spotkania nabijałaby się z kocura.
Minęła stary drewniany dom. Za każdym razem, gdy obok niego przechodziła zastanawiała się czy ktoś w nim mieszka. Nigdy nikogo nie widziała w ogrodzie, ale wokół domu wyczuwała bardzo dużo różnych zapachów - niektóre były intensywniejsze, więc na pewno ktoś tu musiał mieszkać. Zaciekawiona zeszła z chodnika kierując się w stronę domu, chcąc zajrzeć chociażby przez okno i zaspokoić swą ciekawość towarzyszącą jej od pierwszego dnia wyjścia poza granicę swojego królestwa.
- Nie radzę ci tam wchodzić, chyba że chcesz wrócić do domu z rozbitą głową - na dźwięk nieznajomego głosu ciało Cynamonki się całe spięło i czym prędzej zerknęła w stronę drzewa, z którego ten dochodził.
Na gałęzi drzewa dostrzegła kotkę o niebieskim kolorze futra, która rytmicznie wymachiwała swym długim ogonem.
- W-wcale nie chce tam wejść! - zawołała z dołu nie przestając wpatrywać się w nieznajomą - Dziękuję za radę - dodała po chwili będąc pewna, że zabrzmiała zbyt ostro.
Nie chciała niepotrzebnie denerwować starszej, wydawało się, że kotka ma dobry humor.
Gdy już miała się wycofać z powrotem do głównego chodnika i ruszyć dalej, kocica z gracją zeskoczyła z gałęzi tuż przed Cynamonką zagradzając jej tym samym przejście. Zbita z tropu nieufnie wpatrywała się w chudą kotkę. Teraz mogła jej się chociaż dokładniej przyjrzeć. Jednak chyba wolała jak między nimi znajdował się większy dystans. Będąc na drzewie kotka nie wydawała się być taka wysoka jak teraz. Poza tym na jej ciele znajdowało się wiele blizn, które potęgowały niepokój u cynamonowej. Nieznajoma nie wyglądała na domowego kota. Czy to właśnie przed takimi Nico ją ostrzegał? Kotami nie mających właścicieli, którzy dla rozrywki zaczepiają koty domowe?
Nie wyczuwała od niej wrogiego nastawienia. Przyjaznego też raczej nie. Czemu więc ją zatrzymała.
- Przeprasza, ale się spieszę… - rzuciła wymijając niebieską chcąc jak najszybciej się ulotnić.
Kocur nie tylko spadł z pierwszego piętra, ale dodatkowo zahaczywszy o zardzewiały fragment rynny rozerwał sobie prawą łapę.
- Nic mi nie jest - zapewnił - To pikuś. Żyjąc na ulicy miewałem gorsze urazy, uwierz mi. I musiałem sobie radzić sam, a nie liczyć na pomoc doktor Darii. Ludzie są przewrażliwieni. - przez boczne otwory w transporterze spojrzał na naszą właścicielkę, która właśnie skończyła z kimś rozmawiać przez telefon. Wyglądała na zmartwioną.
- Co ja z wami mam. - westchnęła, po czym na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech - Nie psoć jak nas nie będzie. Wystarczy jedna niezdara w domu, z którą co chwilę trzeba jeździć do weterynarza. - schyliła się do kotki delikatnie głaszcząc ją za uchem.
Z transportera dobiegło niezadowolone miauknięcie.
Cynamonowa kotka odprowadziła kobietę do schodów na zewnątrz. Odczekała chwilę nim czerwone auto zniknęło z jej pola widzenia, po czym przeciągnąwszy się skierowała się w stronę domu Bryzy. Przez długi czas nie miały okazji się widzieć, dlatego wiedziała że biała kotka będzie wypytywać ją o to co się w przerwie wydarzyło. Nie była jednak przekonana przy wspominać o wypadku Nico. Znając Bryzę ta do końca dzisiejszego spotkania nabijałaby się z kocura.
Minęła stary drewniany dom. Za każdym razem, gdy obok niego przechodziła zastanawiała się czy ktoś w nim mieszka. Nigdy nikogo nie widziała w ogrodzie, ale wokół domu wyczuwała bardzo dużo różnych zapachów - niektóre były intensywniejsze, więc na pewno ktoś tu musiał mieszkać. Zaciekawiona zeszła z chodnika kierując się w stronę domu, chcąc zajrzeć chociażby przez okno i zaspokoić swą ciekawość towarzyszącą jej od pierwszego dnia wyjścia poza granicę swojego królestwa.
- Nie radzę ci tam wchodzić, chyba że chcesz wrócić do domu z rozbitą głową - na dźwięk nieznajomego głosu ciało Cynamonki się całe spięło i czym prędzej zerknęła w stronę drzewa, z którego ten dochodził.
Na gałęzi drzewa dostrzegła kotkę o niebieskim kolorze futra, która rytmicznie wymachiwała swym długim ogonem.
- W-wcale nie chce tam wejść! - zawołała z dołu nie przestając wpatrywać się w nieznajomą - Dziękuję za radę - dodała po chwili będąc pewna, że zabrzmiała zbyt ostro.
Nie chciała niepotrzebnie denerwować starszej, wydawało się, że kotka ma dobry humor.
Gdy już miała się wycofać z powrotem do głównego chodnika i ruszyć dalej, kocica z gracją zeskoczyła z gałęzi tuż przed Cynamonką zagradzając jej tym samym przejście. Zbita z tropu nieufnie wpatrywała się w chudą kotkę. Teraz mogła jej się chociaż dokładniej przyjrzeć. Jednak chyba wolała jak między nimi znajdował się większy dystans. Będąc na drzewie kotka nie wydawała się być taka wysoka jak teraz. Poza tym na jej ciele znajdowało się wiele blizn, które potęgowały niepokój u cynamonowej. Nieznajoma nie wyglądała na domowego kota. Czy to właśnie przed takimi Nico ją ostrzegał? Kotami nie mających właścicieli, którzy dla rozrywki zaczepiają koty domowe?
Nie wyczuwała od niej wrogiego nastawienia. Przyjaznego też raczej nie. Czemu więc ją zatrzymała.
- Przeprasza, ale się spieszę… - rzuciła wymijając niebieską chcąc jak najszybciej się ulotnić.
<Bylico? przygarnij kropka tzn. cynamonkę, małe to wycofane jest >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz