- Nie zamierzam nikogo zawodzić, pokaże ci jaki jestem silny, nie to co Wieczór. Gdy stanę się uczniem pokonam go w każdy możliwy sposób. - zapewnił zapędzając się w przyszłość.
Kocur poklepał kocię łapą po głowie.
- Mam taką nadzieję. Przynajmniej z jednego dziecka mogę być dumny. Pokaż bratu, czy tam siostrze, że stanie przeciwko nam nie popłaca. Rodzina powinna się wspierać w dążeniu do wielkości, zapamiętaj to.
- Zapamiętam - uśmiechnął się pełen krzepy. - Każdy zrozumie, że nie warto nam stawać na drodze.
- Otóż to. Nie bój się chwalić z kogo jesteś krwi. Jak będziesz starszy wdrożę cię w nasz świat. Frezjowy Płatek nie będzie w stanie przekazać ci tej wiedzy, ponieważ wywodzi się z nizin społecznych.
- To znaczy? - zapytał przekrzywiając ciekawsko mały kocięcy łebek.
- Dziadek ci powie - mruknął tylko. - A ja powiem, gdy udowodnisz mi, że jesteś tego godny... synu.
- Dziadek ci powie - mruknął tylko. - A ja powiem, gdy udowodnisz mi, że jesteś tego godny... synu.
- Do-dobrze, rozumiem. - miauknął przełykając ślinę na co starszy westchnął. Rzucił na niego spojrzeniem, przysuwając bliżej.
- Boisz się? Nie ma czego - wymruczał delikatnie.
Czuł ciepło bijące od ojca, nie znał tego uczucia, nie rozumiał go.
- N-nie boję się - zagryzł pysk. - Po prostu jakoś tak dziwnie się czuję...
- To znaczy jak? - zapytał. - Robię coś... nie tak? Jesteś smutny, zmęczony, głodny? - wymieniał wszystkie możliwe wersje dziwnego samopoczucia syna.
- Nie! Skąd! Po prostu pierwszy raz rozmawiamy i... I jestem szczęśliwy. - wymiauczał niepewnie.
- Och... - Van położył po sobie uszy speszony tym wyznaniem syna. - Miło mi to słyszeć. Mam nadzieję, że jak nieco podrośniesz dalej będziesz tak uważał. Dzieci... często zmieniają opinię o swoich rodzicach w miarę dorastania.
- Pewnie masz rację, ale wszystko się jeszcze okaże prawda? Na pewno nie zamienię się w drugą Wieczór. Kocur skinął łbem, uśmiechając się krzywo.
- Nie bierz z niego przykładu. A teraz wracaj do żłobka. Muszę iść na trening wojowników. Odwiedzę was w wolnej chwili
Młodziak również skinął energicznie łbem i podreptał do kociarni. W końcu miał okazję poznać ojca i był dokładnie taki jakim sobie go wyobrażał.
<Ojczulku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz