Leżeli obok siebie, posilając się zajęczym mięsem. W normalnych okolicznościach teraz Wisienka odbierałaby gratulacje od innych medyków, a później wróciliby do obozu pod osłoną gwieździstej nocy. Nie mogli jednak urządzić tradycyjnego spotkania medyków, więc miał nadzieję, że przynajmniej w ten sposób wynagrodzi Wiśniowej Iskrze brak tradycyjnego mianowania. Wspólne spędzanie czasu było naprawdę przyjemne. Zakończyła się ich wspólna wędrówka jako mentor i uczennica. Wciąż będą ze sobą współpracować, ale Jeżyk będzie mógł dać Wisience więcej swobody w leczniczym działaniu. Na chwilę nastała cisza. Wiśniowa Iskra podniosła momentalnie wzrok.
- Jeżowa Ścieżko... - zaczęła spokojnie. - Dlaczego nadałeś mi imię Iskra?
Medyk podniósł wzrok na swoją wychowankę. Przełknął kawałek mięsa, żeby móc udzielić odpowiedzi. Jego pyszczek zalśnił uśmiechem.
- Odkąd rozpoczęłaś szkolenie uważnie ci się przyglądałem. Byłem świadkiem jak wyrastasz na prawdziwą medyczkę. To twoja iskra. Pasja, która płonie w twoim sercu, oczach i duszy. Właśnie ta iskra prowadzi cię wybraną ścieżką i czyni wyjątkową.
Iskrę w ślepiach widział dotąd tylko raz. Prowadziła jego najdroższą przyjaciółkę, oddaną zupełnie innym celom. Odnajdując w sobie iskrę, jest się spełnionym tak długo, jak bije serce.
- Przejmiesz więcej obowiązków, ale nie obawiaj się, zawsze będę gotów cię wspierać. Podobno uczymy się całe życie. Pamiętam swoje mianowanie. Opowiadałem ci o mojej mentorce, Zajęczej Stopie? To była dobra, uczciwa kocica. Wszystko, co umiem, zawdzięczam właśnie jej. To ona pomogła mi zrozumieć, że moja ścieżka wiedzie przez życie medyka.
Chłodniejszy powiew wiatru otarł się o futro medyka. Jeżyk drgnął lekko. Instynktownie spojrzał na rozgwieżdżone niebo. Gwiazdy migotały na nocnej skórze, spragnione podziwu.
<Wisienko? Możesz dać ostatni odpis lub uznajemy sesje za zakończoną>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz