Czym sobie zasłużył na ukaranie go takim półgłówkiem?!
Już miał coś odpowiedzieć, gdy zauważył, że wzrok brata zatrzymuje się na czymś za jego plecami. Odwrócił się w jednej chwili, tylko po to, by natychmiast odskoczyć przed siatką do łapania bezpańskich zwierząt. Wrzasnął głośno. Ich kłótnia rozzłościła Dwunożnych! Zauważył, że brat jeży się, jakby zaraz miał skoczyć na Wyprostowanego. W panice skoczył na niego, przewracając go i turlając się kilka długości ogona dalej.
- Nie możesz z nimi walczyć! - pisnął, a młodszy kocur parsknął.
- Nie znasz mojej mocy! - sprzeciwił się. Anubis rzucił spojrzenie na biegnących w ich stronę Dwunożnych.
- Poznam ją później! - Chwycił brata za durne ubranko, odciągając go w przeciwną stronę. - Tam! - Anubis skręcił w stronę dziurawego ogrodzenia. Szybko prześlizgnął się pod siatką. Serce biło mu szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Rozzłościli boskie istoty. Zginą. To koniec jego służby.
- Pożałujecie tego! - zawołał gniewnie Azazel. Stanąwszy obok brata, wbił mordercze spojrzenie w dwunożnych. - Poznacie moją demoniczną wściekłość! - krzyknął. Starszy kocur spojrzał na niego z niedowierzaniem. Czasami zastanawiał się, jakim cudem bogowie jeszcze nie zabili pieszczoszka.
- Jasne, pożałują później, ale teraz spadajmy stąd - poprosił, nerwowo zamiatając ogonem ziemię. Dwunożni byli coraz bliżej i nie zamierzał sprawdzać, czy uda im się sforsować ogrodzenie. Azazel wydał z siebie pełne złości warknięcie, ale nie oponował.
Anubis pędził ile sił w łapach. Czuł przejmujący strach. Mógł tylko modlić się, aby brat nie wpadł na durny pomysł i nie wrócił walczyć z Dwunożnymi. Narazili się na ich gniew! Jak mogli być tacy głupi?! Bogowie ich zabiją. Skończą jako ich pożywienie!
Zatrzymali się dopiero po dłuższej chwili. Anubis zastawił uszu, ale nie potrafił dosłyszeć odgłosów nadchodzących Dwunożnych. Czyżby byli bezpieczni?
- Czy wszystko dobrze? - zapytał, odwracając się w stronę brata. Młodszy parsknął głośno, wyglądając na zdenerwowanego.
- Dałbym sobie z nimi radę! - warknął. Anubis popatrzył na niego z niedowierzaniem. Mogli zginąć!
- Jesteś jakiś głupi czy co?! - syknął, nie zastanawiając się, czy mówienie tego było dobrym pomysłem.
< Azazel? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz