Wiewiórcza Łapa ledwie co mógł zasnąć tej nocy. Poprzedniego dnia, on
wraz z jego rodzeństwem, nareszcie zostali mianowani na uczniów, czym
cała piątka się bardzo, ale to bardzo ekscytowała. Rudy kocur dobrze
zdawał sobie sprawę z tego, że bycie uczniem, znacznie będzie różnić się
od jego życia jako kocię Klanu Klifu, czyli wymyślanie różnych zabaw,
spanie kiedy się chcę i jak długo się chcę, teraz, jako uczeń Klanu
Klifu, będzie musiał wymyślać nowe techniki walki i polowania, oraz
ciężko pracować, aby w końcu pomagać swojemu Klanu, który zapewnił mu
dobrą opiekę w chwili kiedy był kocięciem.
Wiewiórcza
Łapa aktualnie siedział przed legowiskiem uczniów, czekając na swojego
mentora. To nie tak, że Srocze Pióro się spóźniał, albo coś w tym
rodzaju, to właśnie rudy był zbyt bardzo podekscytowany, żeby spać i
czekał już dużo wcześniej, wlepiając spojrzenie swoich złotych oczu w
legowisko wojowników.
Kalinkowa Łapa doskoczyła do boku rudego, po czym trzepnęła go łapą w ucho
-
A ty co? - zapytała, przeciągając się i robiąc sobie przerwę na
ziewnięcie - Oduczyłeś się czegoś takiego jak "spanie"? - zaśmiała się z
własnego tekstu.
Cętkowany sam się przeciągnął,
przypominając sobie, jak mało dziś spał i nie mogąc doczekać się już
kolejnej okazji na położenie się. Przez chwilę miał zamiar po prostu
wrócić się do legowiska, zwinąć kłębek, z dala od tego mokrego i
lepkiego śniegu, po czym pójść spać. Od razu w swojej głowie uderzył się
w pysk przez własną głupotę. Przecież niedługo będzie jego pierwszy
trening! Wciąż wyobrażał sobie, jak Srocze Pióro uczy go polować na dużą
zwierzynę, albo uczy go wyjątkowych technik walki, których nigdy nie
widział, a nawet, o których nigdy nie słyszał.
- Najwyraźniej - także się zaśmiał, owijając swój puchaty, ciemny ogon wokół szylkretowej siostry.
Nie
minęła chwila, a Kalinka również otuliła brata swoim ogonem. Wiewiórcza
Łapa cieszył się z bliskości jego i siostry, czasami kiedy zasypiał,
wyobrażał sobie jego życie bez Kalinki, a ono nie było takie samo, jak
jego aktualne. Naprawdę był wdzięczny Klanowi Gwiazd, za to, że jego
siostrą została sama Kalinkowa Łapa.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że moim mentorem jest zastępca! - szylkretowa nagle zaczęła mówić, ekscytując się na nowo
Mentorem
Kalinkowej Łapy został Jaśminowy Sen, zastępca przywódczyni. Rudy
wyjątkowo cieszył się szczęściem siostry, ponieważ nie każdemu uczniowi
trafia się taka okazja, jak zostanie uczniem medyka, zastępcy bądź nawet
przywódcy.
- Zawsze ci mówiłem, że jesteś wyjątkowa! - zamruczał do siostry, mówiąc to.
W
tamtej chwili, Srocze Pióro, na którego Wiewiórcza Łapa czekał,
wychylił się z legowiska wojowników, również krzywo patrząc na śnieg,
który był już dosłownie wszędzie.
- Będę już
uciekał - powiedział szybko do siostry, dotykając nosem na pożegnanie
jej policzka i odbiegając już w stronę mentora, prawie poślizgując się
przy tym na białym puchu pod jego łapami.
Bury kocur jedynie popatrzył w stronę swojego nowego ucznia.
- Dzień dobry! - przywitał od razu mentora - Pójdziemy dziś na trening??
Srocze Pióro patrzył na niego, jakby właściwie to zapomniał, że miał wymyślić co robić na treningu
- Umhm... No.. dziś pójdziemy zwiedzać terytorium - powiedział szybko - tak, to zrobimy
Wiewiórcza Łapa poczuł lekki zawód, wyrzucając gdzieś daleko swoje wyobrażenia dzisiejszego treningu.
-
Dobrze - powiedział już trochę mniej podekscytowany, ale jednak
przynajmniej wyjdzie z obozu i będzie mógł pozwiedzać i poznać miejsca, w
których prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości, będzie polował dla
Klanu.
-----------
- A tutaj znajduje się granica z Klanem Nocy - podsumował Srocze Pióro.
Rudy
uczeń zwiedził dziś dużą część terytorium. Nawet jeśli wszystko było
obsypane uciążliwym śniegiem, w którym ciężko się chodziło, Wiewiór
starał się zapamiętać każdy szczegół wszystkich poznanych miejsc.
Wyjątkowo podobał mu się dzisiejszy trening, nawet jeśli tylko chodzili i
strasznie chciałby już wrócić, położył się w swoim legowisku.
-
Okey, wracajmy już, bo złapiemy biały kaszel.. a może i nawet gorzej -
stwierdził mentor, idąc już w stronę obozu Klanu Klifu.
Kiedy
wrócili, Wiewiór dostał pozwolenie na wzięcie zwierzyny ze stosu,
zabrał więc sikorkę i poszedł zjeść ją przed legowiskiem uczniów, przy
okazji zapraszając do wspólnego posiłku Kalinkową Łapę, która również
jeszcze niczego nie zjadła, a po zjedzeniu, obydwoje zmęczeni długim
spacerem po terytorium, poszli spać w swoich wygodnych, ciepłych
legowiskach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz