— Blasku, nie oddalaj się tylko — ostrzegła go świeża królowa i podniosła zębami, stawiając bliżej siebie.
Kocurek niechętnie pokiwał głową. Jego uszy położyły się, gdy spojrzał kotce w oczy.
— Dobrze, mamo — wybąkał coś na styl przeprosin i jedynie usadowił się obok swojego rodzeństwa, póbując ponownie zasnąć. Jednak nie na długo, ponieważ już po chwili jego przyszczek zwrócił się ku czarno-białej.
— Mamo? — miauknął, wpatrując się w nią okrągłymi oczkami.
— Co jest, kochanie? — wymruczała królowa.
— Ja nie chcę spać — odparł Blask. — Ja chcę wyjść na zewnątrz. Mogę wyjść, mamo?
— Na zewnątrz jest zimno i nieprzyjemnie. Zostań tutaj, skarbusiu. — miauknęła Rdzawa i polizała go po pyszczku. — Nie powinieneś zbyt długo przebywać na zewnątrz. Tutaj jest cieplutko i bezpiecznie.
— Ale tutaj też dociera wiatr. Nie jest tak zimno — miauknął tylko Blask. Nie był zadowolony z tych ograniczeń, ale mama przecież chciała dobrze. Nie mógł protestować, zbyt bardzo ją kochał. — A kiedy zobaczę Jaśminka?
Rdzawe Futro tylko polizała go po główce i zaśmiała się.
— Wiesz, oni są przywódcą klanu. Mają trochę obowiązków, ale na pewno was odwiedzą, gdy tylko znajdą trochę czasu.
— Co to znaczy ,,przywódca klanu"? — spytał Blask, podnosząc się i siadając.
— To jest taki kot, który stoi na całym czele klanu. Jest bardzo szanowany i opiekuje się swoimi podopiecznymi. To on dba o innych i w jego łapach jest obowiązek zapewnienia wszystkim dobra.
— Więc chcę być jak Jaśminek! — miauknął Blask, wtulając się w futro matki. — Chcę się opiekować kotami!
Rdzawa zaśmiała się.
— Och tak, maluszku? — miauknęła, klepiąc go żartobliwie w bark. — Kto wie, może kiedyś będziesz taki jak twój rodzic. Na razie ucz się pilnie i przynoś nam dobre wieści, jak już zostaniesz uczniem. Klan Gwiazdy lubi pracowite koty.
— Czym jest Klan Gwiazdy?
— To są nasi zmarli przodkowie. — miauknęła królowa. — Zmarłe koty, które patrzą na nas z góry. Każdy z nas po śmierci trafi albo tam, do Srebrnej Skóry, albo do Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd.
— Co to Miejsce, Gdzie Brak Gwiazd? — spytał albinos.
— Tam trafiają złe koty. Takie, które nie przestrzegają kodeksu wojownika. Jest tam ciemno, ponuro, a drzewa są tak wysokie, że nie widać gwiazd.
— To przerażające — stwierdził czerwonooki. Jego głowę zasnuły wizje ciemnej puszczy ze szponiastymi drzewami wyrastającymi z mrocznej powierzchni lasu. W małej kocięciej głowie zawrzało zwątpienie. — Ale tam trafiają tylko złe koty, prawda?
— Klan Gwiazdy nigdy nie posłałby do Mrocznej Puszczy dobrego kota, maluchu.
Kocurek pokiwał głową. Odwrócił się, gdy zauważył, jak Jarzębinka znowu ostentacyjnie odwraca się od swojej siostry, bijąc lekko ogonem.
Nie podobało mu się jej zachowanie, ale nie komentował. Nie miał po co. Cała jego uwaga skupiała się na mamie i jej słowom.
— A co, gdy jakiś kot by kogoś przez przypadek zabił? — miauknął Blask. — albo skrzywdził?
Rdzawe Futro polizała go po czole.
— A skąd takie pytania, skarbie? — wymruczała ciepło. — Ale jeśli chcesz wiedzieć - Klan Gwiazdy z pewnością nie zesłałby na zgubę kota, który chciał dobrze, a zrobił źle.
Blask kiwnął łebkiem i owinął ogon wokół swoich małych łap. Kochał mamę. Wierzył w jej słowa. Może nie powinien i był tego świadomy, ale Rdzawe Futro nie mogłaby go okłamać. Podobała mu się wizja Klanu Gwiazdy, którą przedstawiła mu królowa. Kocię zamruczało, wbijając wzrok w karmicielkę.
— A opowiesz mi o... — zaczął, jednak do kociarni dobiegł zimny powiew wiatru i zaraz potem weszło do niej Jaśminowa Gwiazda. Blask uśmiechnął się lekko na widok rodzica.
— Cześć, Jaśminku — miauknął Blask, wielkie oczy kierując na przywódcę klanu i jednocześnie swojego przybranego rodzica.
Rdzawe Futro czasami mówiła na Jaśminową Gwiazdę w ten sposób, więc malec z łatwością to podłapał. Może "ojciec" też będzie wiedziało coś na temat Klanu Gwiazdy? Albinos bardzo chciał się tego dowiedzieć. Każdy klanowy kot mówił o wojowniczych przodkach.
<Jaśmin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz