*przed mianowaniem dzieci na uczniów*
Spojrzał w jej piękne, żółte oczy. Uwielbiał, gdy się uśmiechała. Rozbłyskały milionem iskierek, topiąc jego serce.
– Iskierko… – Ich nosy się zetknęły. Czuł jej ciepły oddech na swoich policzkach. – Kocham…
– Mamooo!
Oboje odruchowo odwrócili wzrok. Z gromadki ich dzieci wyłonił się rudy łebek Wiewiórki.
– Mamooo, siku mi się chce.
Szylkretka zmięła w pyszczku przekleństwo. Rzuciła mu rozpaczliwe spojrzenie, po czym podniosła się i skinęła głową na syna.
– Chodź – miauknęła tylko, starają się brzmieć miło. Kociak momentalnie wstał i podreptał za nią. Po chwili zniknęli w ciemności panującej na zewnątrz.
Brzask westchnął. Zwinął się mocniej w kłębek, zamykając zmęczone ślepia. To by było na tyle, jeśli chodzi o czułości.
Zasypiał już, gdy poczuł, że Iskierka kładzie się obok niego. Przytulił ją, mrucząc sennie. Odpływał już, gdy…
– Tato…
Otworzył oczy. Tuż przed jego nosem znajdował się rudy pyszczek Truskawka. Wzdrygnął się, zaskoczony.
– Bo… nie mogę zasnąć.
Nie podnosząc nawet głowy, przygarnął syna do siebie. Kocurek posłusznie przytulił się do burego futra.
– Już dobrze – miauknął. – Zamknij oczy i wyobraź sobe miękkie legowisko z mchu…
Powieki Brzasku same opadły. Jego oddech wyrównał się, mięśnie rozluźniły, zasypiał już, ale… Truskawek zaczął się wiercić. Brzask posłał mu zmęczone spojrzenie.
– Przepraszam, tato. Łapa mi ścierpła.
Iskierka poruszyła się przez sen.
– Śpij – miauknął tylko, zamykając oczy.
– Zostaw, to moje!
– Nieprawda! Znalazłam!
– P-przestań! B-bo powiem m-mamie!
– Ej, patrz na to!
– Myślisz, że już nie śpią?
Brzask otworzył ślepia. Słońce ledwo wzniosło się ponad horyzont. Piątka jego dzieci roznosiła kociarnię w pył.
Westchnął.
Dzień jak co dzień.
<Fiolet? Sesyjka? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz