Świst wiatru śpiewał kociakowi do uszu, gdy przewrócił się na grzbiet w kociarni. Życie zdawało się być tak monotonne. Tylko jadł, pił, rozmawiał z mamą i rodzeństwem i odpoczywał. No i co jakiś czas wychodził, ale Rdzawa nie lubiła, gdy wychodził w pory, gdzie słońce rzucało najsilniejsze promienie, albo gdy wręcz przeciwnie - siedział na śniegu, na mrozie, gdzie mógłby się przeziębić.
Czerwonooki ziewnął przeciągle, oplatając ogon wokół swoich łap. Było zimno i nieprzyjemnie, a mały brzuszek wciąż domagał się pożywienia. Mama nie zawsze miała dużo mleka. Zresztą wydawało mu się, że Rdzawa sama nie jadła zbyt dużo. Na stercie leżała ograniczona ilość zwierzyny, chociaż Blask nie jadł jeszcze mięsa. Musiał przyznać, że był głodny, ale nie chciał przeszkadzać matce, gdy odpoczywała.
Słyszał, jak Rdzawe Futro mówi coś do jednej z jego sióstr, ale nie zagłębiał się w te słowa.
Zza wyjścia widział paru wojowników wracających z patrolu, Jaśmin rozmawiających ze swoją zastępczynią i jakąś dwójkę kotów liżących się po pyszczkach. Rozpoznał Iskrzący Krok - tata Jaśmin mówiło trochę o kotce. Ale tego drugiego nie kojarzył.
Spojrzał na matkę.
— Kto to jest? — spytał rodzicielki piskliwym kocięcym głosikiem.
— To jest Pierwszy Brzask — miauknęła Rdzawe Futro. Jej szorstki ciepły język przejechał mu po czole.
— Wygląda na doświadczonego — stwierdził bielutki. — Mógłbym do niego podejść, mamo? Pewnie dużo wie. Mógłby mi o czymś opowiedzieć.
— Mówiłam, żebyś nie przeszkadzał wojownikom, kochanie — odparła kocica trochę z przymrużeniem oka, a trochę ostrzegawczym tonem.
— Nie będę przeszkadzać — miauknął kocurek. Jakaś jego część w środku już szanowała wojownika. Na jego pysku widniał lekki uśmiech, poza tym zdawał się mądry i sympatyczny na pierwszy rzut oka. Albinos chciał go poznać. Był ciekaw.
Gdy patrzył na matkę, zachował poważny wzrok. Naprawdę nie miał zamiaru nikomu zawadzać. Wojownicy byli bardzo ważną częścią klanu. Chciał być tacy jak oni. Silny, odważny, honorowy.
— Dobrze. Idź, tylko nie zadawaj wścibskich pytań — ostrzegła mama. — I jeśli dowiesz się czegoś nowego, koniecznie nam to powiedz. — dodała już z miłym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Kocurek kiwnął głową. Gdy zobaczył, że Iskrzący Krok odchodzi od wojownika, wyszedł ze żłobka. W środku był trochę nieśmiały, jednak na zewnątrz starał się tego nie pokazywać - szedł wyprostowany, z lekkim gościnnym uśmiechem na pysku, pokazując swoje spokojne i przyjazne nastawienie. Kocię skłoniło głowę z szacunkiem, gdy dotarło do kocura.
— Witaj, Pierwszy Brzasku. — miauknął czerwonooki, spoglądając na wojownika. Miał nadzieję, że Brzask okaże się sympatyczny i będzie chciał odpowiedzieć na jego pytania.
Syn Rdzawej uważał wojowników za świetną drogę do poznania historii klanów, opowieści, życia codziennego, kodeksu wojownika i wielu innych rzeczy. Bardzo mu zależało na tym, by uczyć się od nich wszystkiego, co powinien wiedzieć. Przecież walczyli dla klanu jak prawdziwi bohaterowie. Większości z nich z pewnością mógł ufać. Tak przynajmniej myślał.
<Brzask?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz