No i zaczęło się. Pora Nagich Drzew. Pora, gdzie choroby zaczynają szaleć, a zaoasy ziół stale się kurczyć. Mimo to był przygotowany. Dzięki pomocy wojowników, którzy szukali ciągle ziół w Porze Opadających Liści, miał spore zapasy. Czerwony kaszel stracił na mocy i ucichł. Ostatnią jego ofiarą był Leszczynowa Bryza. Już nikt inny nie przyszedł do niego z podobnymi objawami.
Dzisiejszy dzień spędził przy grobach bliskich. Kwiaty już dawno uschły, a śnieg przykrył je tak, jakby w ogóle nie istniały. Z każdą minutą robiło mu się zimno, ale musiał tu być. Rozmawiał. Tak. Rozmawiał z Klanem Gwiazdy. Opowiadał dziadkowi o sytuacji w klanie. Chociaż bez odezwu, nie martwił się o to. W każdej chwili wierzył, że dziadek przyjdzie, gdy będzie miał okazje. Przez pęknięcie Księżycowego Kamienia, musieli mieć tam niezły bajzel. Dlatego też tkwił tam i starał się nie odejść, póki wszystkiego z siebie nie wyrzuci.
Dopiero kiedy Deszczowa Chmura przyszedł do niego, ruszył się z powrotem do jaskini. Przypłacił to okropnym przemrożeniem, ale był medykiem. Coś takiego było dla niego pestką. Po prostu posiedział trochę pod mchem, a na ranę nałożył specjalną maść. Jego asystent sam ją przyrządził z czego był niezmiernie dumny.
W tym czasie, gdy on odpoczywał przyszedł Modrzewiowa Kora, który zranił sobie ogon. Syn Małego Wilka sprawnie się tym zajął, pozwalając wojownikowi odejść.
Następny dzień nie był lepszy. Krocząca Gwiazda zaszczyciła ich, niezadowolona. Szybko ją zbadał i uznał, że jest przemarznięta. Kazał jej się wygrzać. Liderka kiwnęła tylko głową i odeszła w swoją stronę. Miał nadzieję, że się dostosuje do jego zaleceń, a nie jak brat będzie zwlekać z kuracją.
Skrząca Nadzieja to był przypadek, który prawie doprowadził do jego zawału. Kaszel. Ten charkotliwy dźwięk już był dla niego zwiastunem nieszczęścia. Dał jej szybko zioła, mając nadzieję, że to nie przerodzi się w czerwony kaszel.
- Na wszelki wypadek zażywaj to codziennie - zalecił, kiedy kotka obiecała nie wychodzić z obozu na polowania i patrole dopóki jej stan się nie poprawi.
Trzeciego dnia pojawiła się Północny Mróz, która poślizgnęła się na zamarzniętej ziemi, przez co wybiła sobie bark. To była poważna kontuzja, ale sprawnie nastawił jej łapę. Coś chrupnęło, ale zapewnił ją, że to normalne.
W tym czasie jego asystent zajmował się Świetlistą Duszą i jej infekcją ucha.
Zaraz jednak pojawił się Suśli Nos, skarżąc się na ból gardła. Zrobił mu obrzydliwą mieszankę z ziół, dodając trochę miodu, co spowodowało znaczną poprawę jego stanu.
Kiedy słońce zaczęło szczytować, z nieba spadły dziwne btyłki lodu. Cieszył się, że mieszkał w jaskini, gdzie nic takiego nie zgarażało jego życiu. Wtedy też przyszedł Wróblowa Łapa, który wręcz wpadł, dysząc jakby się dusił. Narzekał na problemy z oddechem, a po oględzinach wyszło, że miał katar, a jego gile po prostu zamarzły, przez co kocur nie mógł oddychać. To też sprawnie załatwił, każąc uczniowi przeczekać tą burzliwą pogodę, bo jeszcze wróciłby w gorszym stanie niż teraz.
Wieczorem miał za to niespotykanego gościa, bo kocię. Sosenka w asyście matki, przyszła do jego ciemnicy. Bolał ją brzuch. Tym zajął się Deszczowa Chmura, bo on miał naprawdę dość kociąt. Te małe berbecie nie dość, że krzątały się pod łapami, to dotykały co nie powinny, licząc na przyjęcie w grono medyków. A później? Później zdradzały kodeks, rodziły kolejne kocięta i koło się toczyło, aż do ich śmierci.
Kiedy matka z córką zniknęły z jego pola widzenia, ułożył się na mchu, zamykając oczy.
Wyleczeni: Krocząca Gwiazda, Potrójny Krok, Modrzewiowa Kora, Skrząca Nadzieja, Północny Mróz, Świetlista Dusza, Suśli Nos, Wróblowa Łapa, Sosenka
Trójeczka pracowity medyk <3
OdpowiedzUsuń